Pan Light, 48

Mężczyzna z mazowieckie, Warszawa
Blogi: 333
5 miesięcy temu

Życie po śmierci, przeznaczenie dusz, kontakt ze zmarłymi

Ten artykuł będzie zawierał informacje o tym czy istnieje tzw druga strona , czy zmarli mówią i jeśli tak, to w jaki sposób chcą nam to przekazać? <div class="embed-responsive embed-responsive-16by9"> <iframe width="420" height="315" src="//www.youtube.com/embed/wgLdJFYfdQk" allowfullscreen></iframe><br/>" allowfullscreen></iframe><br/>" allowfullscreen></iframe></div>

Blogi: 333
6 miesięcy temu

W pułapce własnych celów

Czy cel jest jest linią startu, czy raczej jest metą? Sadhguru odpowiada na pytanie o posiadaniu celu w życiu. <div class="embed-responsive embed-responsive-16by9"> <iframe class="embed-responsive-item" width="725" height="405" src="//www.youtube.com/embed/lbrrt9zSzHU" allowfullscreen></iframe><br/>" allowfullscreen></iframe></div>

Blogi: 333
7 miesięcy temu

Jakie jest duchowe znaczenie zapachu kwiatów bez powodu?

Duchowe znaczenie zapachu kwiatów to głębokie połączenie między naszymi zmysłowymi doświadczeniami a rozległym, niewidzialnym światem duchowym. To wyjątkowe spotkanie, w którym postrzegamy zapach kwiatów bez dostrzegalnego źródła, często oznacza wiadomości od zmarłych dusz, zbliżające się wydarzenia życiowe lub boskie przewodnictwo. Podczas gdy kwiaty w swojej fizycznej formie były symbolami miłości, piękna i świętowania w różnych kulturach, ich eteryczny zapach niesie głębsze duchowe interpretacje, rezonując z naszym wrodzonym zrozumieniem świata poza nim. <h4>Kluczowe wnioski:</h4> Zapachy kwiatowe bez fizycznego źródła często wskazują na duchową komunikację. Różne kwiaty niosą ze sobą różne duchowe konotacje. Zjawisko to nie dotyczy tylko zapachu, ale głębszego połączenia z tajemnicami życia. Krótka odpowiedź: Duchowe znaczenie zapachu kwiatów to zmysłowe połączenie ze sferą duchową, często oznaczające wiadomości od zmarłych dusz, boskie przewodnictwo lub zbliżające się wydarzenia życiowe. <h4>Aspekt / Odmiana kwiatów Interpretacja duchowa</h4> Pochodzenie zapachu Komunikacja z królestwa duchowego, zmarłe dusze, anioły lub przewodnicy duchowi. Czas doświadczenia Poprzedza ważne wydarzenia życiowe, chwile introspekcji, duchowe przejścia lub przewodnictwo. Intensywność zapachu Siła lub subtelność może odzwierciedlać pilność lub naturę przekazywanej wiadomości. Osobiste znaczenie Zapach może rezonować z indywidualnymi wspomnieniami, doświadczeniami lub stanami emocjonalnymi. <b>Róże</b> Oznaczają boską lub romantyczną miłość i mogą wskazywać na przesłanie od Matki Archanioła lub Jezusa. <b>Lilie</b> Symbolizują czystość, transformację, zmartwychwstanie i duchowe przebudzenie. <b>Lawenda</b> Reprezentuje pokój, uzdrowienie i spokój; często wskazuje na anielską obecność lub duchową ochronę. <b>Bzy</b> Kojarzą się z wczesnymi chwilami miłości, obecnością dawnych miłości lub uczuciem odnowy i odrodzenia. <b>Fiołki</b> Podkreślają duchową mądrość, pokorę i rozwiniętą intuicję. <b>Gardenie</b> Symbolizuje czystość, miłość i wyrafinowanie; często kojarzy się z potajemną miłością lub przekazywaniem uczuć za pomocą gestów kwiatowych. <b>Jaśmin</b> Reprezentuje zmysłowość, miłość, piękno i czystość; często wskazuje na głębokie duchowe objawienia lub spotkanie z boską miłością. <h4>Most do świata duchowego</h4> W rozległym gobelinie ludzkich doświadczeń niektóre doznania wyróżniają się zdolnością do wywoływania głębokich emocji, wspomnień, a nawet nieziemskich powiązań. Wśród nich akt wąchania kwiatów, zwłaszcza gdy nie ma w pobliżu żadnego widocznego źródła, wkracza w głęboką sferę duchową, która wykracza poza naszą codzienną rzeczywistość. Wąchanie kwiatów w ich namacalnej formie zawsze było przyjemnym przeżyciem zmysłowym. Kwiaty reprezentują życie, miłość, świętowanie i przejście w różnych kulturach. Ich zapachy mogą przenieść nas w przeszłość, ożywić zapomniane wspomnienia lub zapewnić ukojenie w burzliwych chwilach. Ale co się stanie, gdy wyraźnie poczujesz zapach kwiatów, nie będąc w ich obecności? Zjawisko to, często nieoczekiwane i intensywne, zostało zgłoszone przez wiele osób w różnych epokach i kulturach. Nie chodzi tu tylko o doznania węchowe, ale o zaproszenie do głębszego zagłębienia się w duchową podróż. <h4>Most do świata duchowego</h4> Akt wąchania kwiatów bez źródła można rozumieć jako pomost łączący nasz świat fizyczny z duchowym. Most ten służy jako medium dla zmarłych dusz, przewodników duchowych, a nawet aniołów do komunikacji, oferując wskazówki, pocieszenie lub przesłania. Te kwiatowe zapachy działają jak delikatne szturchnięcie, zachęcając nas do skupienia uwagi, poszukiwania zrozumienia i pozostania otwartym na tajemnice wszechświata. <h4>Przesłania i znaczenie</h4> Każdy niewyjaśniony kwiatowy zapach niesie ze sobą określone znaczenie. Na przykład aromat róż, często związany z miłością i pasją, może wskazywać na obecność ukochanej osoby lub boskie przesłanie o miłości. Z drugiej strony uspokajający zapach lawendy może być oznaką ochrony i spokoju, sugerując, że jesteś obserwowany. <h4>Osobiste i uniwersalne</h4> Chociaż duchowa interpretacja tych zapachów jest często uniwersalna, doświadczenie jest głęboko osobiste. Na sposób, w jaki ktoś postrzega i przetwarza te zapachy, mogą wpływać indywidualne przekonania, doświadczenia i bieżące sytuacje życiowe. To przypomnienie, że choć wszyscy jesteśmy połączeni rozległą siecią życia, nasze podróże są wyłącznie nasze. W istocie duchowe znaczenie wąchania kwiatów popycha nas do spojrzenia poza zwyczajność, do poszukiwania odpowiedzi i pozostania otwartym na możliwości wszechświata. To zaproszenie do odkrywania, rozumienia i łączenia się z głębszymi aspektami naszej egzystencji. <h4>Wąchanie kwiatów, gdy ich nie ma: znaczenie duchowe</h4> Wśród niezliczonych doświadczeń, które kuszą nasze zmysły i wzbudzają naszą ciekawość, szczególnie urzekające jest uczucie wąchania kwiatów, gdy ich nie ma w pobliżu. To doświadczenie, choć kłopotliwe dla naszych logicznych umysłów, oferuje bogate duchowe spostrzeżenia, które mogą zapewnić jasność, pocieszenie i wskazówki na naszej życiowej drodze. <h4>Szturchnięcie ze strony Wszechświata</h4> Kiedy spotykamy aromat kwiatów bez widocznego źródła, to tak, jakby wszechświat delikatnie klepał nas po ramieniu. Takie doświadczenia często pojawiają się w chwilach introspekcji, na ważnych życiowych rozdrożach lub gdy szukamy odpowiedzi na palące pytania. Zapach, eteryczny i urzekający, przypomina, że ​​w naszym życiu chodzi o coś więcej, niż tylko to, co widać na pierwszy rzut oka. <h4>Duchowa obecność i przewodnictwo</h4> W wielu kulturach i tradycjach duchowych wąchanie kwiatów, gdy ich nie ma, jest postrzegane jako wyraźna oznaka duchowej obecności. Może to być anioł stróż, zmarła bliska osoba, a nawet siła wyższa komunikująca się z nami. Zapach działa jak duchowa latarnia morska, sygnalizując ich obecność i zamiar prowadzenia, pocieszania lub ochrony. <h4>Zapach jako symbol</h4> Każdy kwiatowy aromat niesie ze sobą określone przesłanie symboliczne. Na przykład zapach lilii może oznaczać czystość, przemianę lub zbliżające się odrodzenie. Natomiast nieoczekiwany aromat bzu może wskazywać na przeszłe miłości lub wczesne chwile nowego uczucia. Te zapachy, pozbawione fizycznego źródła, zachęcają nas do zagłębienia się w naszą podświadomość, odkrywania warstw emocji, wspomnień i aspiracji. <h4>Poza pięcioma zmysłami</h4> Doświadczanie zapachu kwiatów, gdy ich nie ma, podważa naszą zależność od pięciu zmysłów. Wprowadza nas w sferę, w której intuicja, szósty zmysł i świadomość duchowa stają się najważniejsze. Takie doświadczenia są potwierdzeniem istnienia wymiarów poza naszą bezpośrednią percepcją. Podsumowując, wąchanie kwiatów przy braku namacalnego źródła to nie tylko anomalia węchowa. To głębokie duchowe przesłanie, namawiające nas, abyśmy dostosowali się do naszego wyższego ja, rozpoznali wzajemne powiązania wszystkich rzeczy i odkryli tajemnice leżące poza tym, co znane. <h4>Specyficzne zapachy kwiatów i ich znaczenie duchowe</h4> Nasze zmysły węchu są ściśle powiązane ze wspomnieniami, emocjami, a nawet doświadczeniami duchowymi. Różne kwiaty o wyraźnych aromatach mają unikalne duchowe interpretacje, które głęboko rezonują z wieloma osobami. Zagłębmy się w głębokie znaczenie konkretnych zapachów kwiatowych. <h4>Duchowe znaczenie pachnących róż</h4> Róże, często ogłaszane królową kwiatów, zajmują szczególne miejsce w wielu kulturach i tradycjach. Ich zapach, napotkany niespodziewanie, jest bogaty w konotacje duchowe. 1. <b>Boska miłość</b> Zapach róż, zwłaszcza czerwonych, często przywodzi na myśl motyw miłości. Kiedy doświadczymy tego niespodziewanie, aromat ten może przypominać o boskiej miłości, podkreślając bezgraniczne przywiązanie wszechświata do nas. 2. <b>Obecność wyższych bytów</b> Aromat róż może również oznaczać obecność bytów duchowych, takich jak Archanioł Matka Maria czy Jezus, które tradycyjnie są symbolicznie związane z różami. 3. <b>Świętość i czystość</b> Róże w wielu tradycjach duchowych reprezentują czystość intencji, świętość i wrodzone piękno duszy. <h4>Duchowe znaczenie pachnących lilii</h4> Lilie ze swoją elegancką posturę i nieskazitelnymi płatkami często kojarzone są ze znaczącymi przemianami duchowymi. 1. <b>Transformacja i odrodzenie</b> Zapach lilii, napotkany niespodziewanie, może wskazywać na zbliżającą się przemianę lub duchowe odrodzenie, sygnalizując nowy etap w życiu. 2. <b>Czystość i niewinność</b> Szczególnie białe lilie ucieleśniają koncepcje czystości i niewinności, przypominając o naszej wewnętrznej, nietkniętej esencji. 3. <b>Połączenie z duszami, które odeszły</b> Biorąc pod uwagę ich częste kojarzenie z pogrzebami, aromat lilii może sugerować przesłania lub obecność dusz, które odeszły. <h4>Duchowe znaczenie zapachu lawendy</h4> Lawenda, znana ze swoich właściwości uspokajających, kryje w sobie mnóstwo duchowych interpretacji. 1. <b>Spokój i cisza</b> Nagły powiew zapachu lawendy często przynosi spokój i ukojenie, sugerując, że jesteśmy pod ochroną i czujną opieką. 2. <b>Uzdrowienie</b> Lawenda, znana ze swoich właściwości terapeutycznych, może również wskazywać na zbliżające się uzdrowienie, czy to fizyczne, emocjonalne czy duchowe. 3. <b>Anielska obecność</b> Aromat lawendy jest czasami interpretowany jako znak obecności aniołów, szczególnie gdy ktoś potrzebuje przewodnictwa lub zapewnienia. <h4>Duchowe znaczenie pachnących bzów</h4> Bzy, ze swoim krótkotrwałym okresem kwitnienia, są głęboko związane z chwilami, które są przemijające, ale wywierają wpływ. 1. <b>Odnowa i odrodzenie</b> Zapach bzu jest głęboko spleciony z ideą odnowy, sugerując nowy początek lub odświeżoną perspektywę. 2. <b>Przeszłe miłości</b> Bzy, dzięki swojemu przemijającemu zapachowi, mogą przywoływać wspomnienia lub uczucia związane z przeszłymi związkami, zachęcając do introspekcji i pojednania. <h4>Duchowe znaczenie pachnących fiołków</h4> Fiołki, delikatne i niepozorne, niosą ze sobą głęboką duchową mądrość. 1. <b>Mądrość duchowa</b> Doświadczenie zapachu fiołków może być zachętą do rozpoznania i wykorzystania duchowej mądrości, którą się nosi. 2. <b>Pokora</b> Skromny fiolet, często rosnący w ukrytych przestrzeniach, podkreśla wartość pokory i istotę pozostania zakorzenionym w swojej drodze. Eksplorując te specyficzne kwiatowe zapachy, odkrywamy warstwy duchowych spostrzeżeń i przesłaniów. Przypominają nam o bogactwie naszej podróży, niewidzialnych siłach, które nami kierują i nieskończonej miłości otaczającej nasze istnienie. <h4>Duchowe znaczenie pachnącej gardenii</h4> Eteryczny zapach gardenii ma głębokie duchowe konotacje w różnych kulturach, wykraczając poza jego zwykły zmysłowy urok. 1. <b>Symbolika czystości i miłości</b> Gardenie oznaczają czystość, miłość i wyrafinowanie. Ich białe płatki sugerują niewinność, a ich aromat odzwierciedla głębokie emocje. Pachnące gardenie mogą przypominać o czystych intencjach lub bezinteresownej miłości. 2. <b>Boskie połączenie</b> Aromat gardenii może oznaczać boską obecność. Nagły, niewyjaśniony zapach może wskazywać, że w pobliżu znajduje się istota duchowa lub ukochana osoba, oferująca wskazówki lub komunikację. 3. <b>Transformacja i odnowa</b> Gardenie kwitną późną wiosną, symbolizując cykle życia i odnowę. Ich zapach może wskazywać na zbliżającą się pozytywną zmianę lub fazę odrodzenia w życiu. 4. <b>Uzdrowienie i ochrona</b> Tradycyjnie gardenie zapewniają ochronę przed negatywnością. Ich zapach może również przynieść uzdrowienie emocjonalne, działając jak balsam na zmartwione umysły. 5. <b>Mistyczne wizje i sny</b> Spotkanie zapachu gardenii podczas medytacji lub snów może oznaczać doświadczenia mistyczne, być może odblokowanie stłumionych wspomnień lub pomoc w samopoznaniu. W istocie zapach gardenii zapewnia połączenie między tym, co namacalne, a tym, co duchowe, prowadząc nas i pocieszając w tajemniczy sposób. <h4>Duchowe znaczenie zapachu jaśminu</h4> Czarujący zapach jaśminu od wieków urzeka dusze, snując opowieści o duchowych podróżach i mistycznych doświadczeniach. 1. <b>Boska miłość i zmysłowość</b> Jaśmin symbolizuje boską nadzieję, miłość i zmysłowość. Jego aromat może na nowo rozpalić uczucie romantyzmu i namiętności, łącząc duszę z najczystszą formą miłości we wszechświecie. 2. <b>Duchowe przebudzenie</b> Orzeźwiający zapach jaśminu często kojarzony jest z duchowym przebudzeniem. Może oznaczać nadchodzące oświecenie lub pogłębione poczucie duchowego połączenia. 3. <b>Spokój i cisza</b> Znany ze swoich uspokajających właściwości, zapach jaśminu promuje wewnętrzny spokój, pomagając radzić sobie ze stresem i niepokojem. Wypełnia lukę pomiędzy sferą fizyczną i duchową, łagodząc burzliwe emocje. <b>Połączenie z Księżycem</b> Jaśmin kwitnie nocą, pod okiem księżyca. Jego zapach może zatem służyć jako przypomnienie naszego połączenia z księżycowymi energiami, intuicją i tajemnicami nocy. 4. <b>Sny i wizje</b> Spotkanie z zapachem jaśminu podczas medytacji lub we śnie może być oznaką proroczych wizji lub spostrzeżeń, działając jako medium boskich przesłań. Podsumowując, zapach Jasmine działa jak duchowy przewodnik, zachęcając nas do odkrywania głębszych wymiarów naszej świadomości i odkrywania cudów wszechświata. Zjawiska związane z zapachem kwiatów Wąchanie kwiatów, gdy ich nie ma, lub doświadczanie ich aromatu w wyjątkowych okolicznościach to nie tylko węchowa zagadka; przeplata się z szeregiem zjawisk duchowych i psychologicznych, które intrygują i inspirują. Przyjrzyjmy się niektórym z tych powiązanych doświadczeń. Wąchanie kwiatów, zanim ktoś umrze Jest to szeroko komentowane doświadczenie w różnych kulturach i pokoleniach. Często osoby zgłaszają, że poczuły wyraźny aromat kwiatów, zwłaszcza róż i lilii, na krótko przed dowiedzeniem się o śmierci bliskiej osoby. Z duchowego punktu widzenia zjawisko to uważane jest za znak: Przeczucie: Zapach działa jak delikatny zwiastun zbliżającej się przemiany duszy, pozwalając osobie podświadomie przygotować się na wieści. Zapewnienie od zmarłych: zapach można również postrzegać jako wiadomość od odchodzącej duszy, ostatni gest miłości i pocieszenia. Znaczenie snu o zapachu kwiatów Sny są bramą do naszej podświadomości, a wąchanie kwiatów we śnie ma znaczenie symboliczne: Rozwój osobisty: Wąchanie kwiatów we śnie często symbolizuje rozwój osobisty, rozkwit potencjału lub nadchodzącą pozytywną zmianę w życiu. Wiadomości z nieświadomości: Zapach kwiatów w snach może również wywołać głęboko zakorzenione emocje lub wspomnienia, z którymi śniący musi się uporać. Pachnące kwiaty w Twoim domu Doświadczenie zapachu kwiatów w domu, w którym nie ma kwiatów, ma kilka interpretacji: Obecność duchowa: Taki aromat może wskazywać na obecność anioła stróża, przewodnika duchowego lub zmarłej ukochanej osoby, sygnalizującej ich bliskość. Błogosławieństwa i pozytywna energia: Zapach może być również zapowiedzią nadchodzących błogosławieństw, pozytywnej energii lub znakiem, że dom jest oczyszczany duchowo. Biblijne znaczenie pachnących kwiatów W Biblii zapachy i aromaty często niosą ze sobą znaczącą symbolikę, a zapach kwiatów nie jest tu wyjątkiem: Boskie połączenie: W kontekstach biblijnych zapachy są czasami postrzegane jako reprezentacja modlitw wznoszących się do Boga. Zatem wąchanie kwiatów może oznaczać boskie połączenie lub wysłuchaną modlitwę. Świętość i świętość: Aromat może również reprezentować świętość, czystość i świętość życia. W istocie zjawiska towarzyszące wąchaniu kwiatów wykraczają poza zwykłe doświadczenia zmysłowe. Oferują wgląd w sferę duchową, mistyczną i głęboko osobistą, dodając warstwy znaczenia i zrozumienia do naszego codziennego życia. <h4>Biblijne znaczenie pachnących kwiatów</h4> W tekstach biblijnych zapachy i aromaty są nasycone warstwami symboliki, często służąc jako metafory duchowych koncepcji i boskich interwencji. Zapach kwiatów w tym świętym kontekście ma głębokie znaczenie, które wykracza poza zwykłą węchową rozkosz. Zapach Chrystusa W 2 Koryntian 2:15 Paweł mówi o wierzących, którzy są „zapachem Chrystusa”. Tak jak kwiaty rozprzestrzeniają swój zapach, tak wierzący mają szerzyć wiedzę i miłość do Jezusa, gdziekolwiek się udadzą. Wąchanie kwiatów, szczególnie w nieoczekiwanych sytuacjach, może przypomnieć wierzącym o ich boskiej misji szerzenia miłości, pokoju i przesłania zbawienia. Kadzidło i modlitwy Objawienie 5:8 opisuje złote czasze pełne kadzidła , przedstawiające modlitwy świętych. W kontekście biblijnym aromat jest czasami postrzegany jako symbol modlitw wznoszących się do Boga. Kiedy ktoś nieoczekiwanie poczuje zapach kwiatów, może to być przypomnienie o mocy modlitwy i o tym, że nasza duchowa komunikacja dociera do Boskości. Zapach ofiary W Liście do Efezjan 5:2 wspomniano, że Chrystus oddał się Bogu jako „wonna ofiara i ofiara”. Kwiaty swoim ulotnym pięknem i przemijającym aromatem mogą symbolizować tymczasowy charakter ofiar i wieczne piękno, jakie reprezentują w oczach Boga. Czystość i świętość Kwiaty w swoim nienaruszonym i naturalnym stanie symbolizują czystość, niewinność i nietknięte piękno stworzenia. W Pieśni nad Pieśniami 2:1 mówca mówi: „Jestem różą Szaron, konwalią”. Mówi to o czystości, miłości i promiennym pięknie duszy w jej uświęconym stanie. Biblijne interpretacje pachnących kwiatów zachęcają do głębszej refleksji nad duchową podróżą. Zachęcają do introspekcji, zapewniają pocieszenie i przypominają wierzącym o głęboko zakorzenionych powiązaniach między Boskością, naturą i ludzkością. W tym kontekście aromat kwiatów staje się czymś więcej niż tylko doświadczeniem zmysłowym; to szept świętych tekstów, nawołujący nas bliżej Boskości. <h4>Uznanie i interpretacja doświadczenia</h4> Doświadczenie zapachu kwiatów w kontekście duchowym to coś więcej niż tylko ulotna chwila zmysłowa; jest to głębokie połączenie z tym, co niewidzialne i dotyk Boskości. Rozpoznanie, uhonorowanie i zinterpretowanie tego doświadczenia może zwiększyć jego znaczenie i zapewnić głębszy wgląd w naszą duchową podróż. Rozpoznaj znaczenie Pierwszym krokiem w interpretacji jakiegokolwiek doświadczenia duchowego jest uznanie jego wagi. Nawet jeśli nie jest to od razu jasne, poświęć chwilę na: Zatrzymaj się i zastanów: Kiedy poczujesz aromat, weź głęboki oddech. Pozwól sobie na pełną obecność i zanurzenie się w doświadczeniu. Jakie emocje wywołuje? Jakie wspomnienia się pojawiają? Rejestruj doświadczenia: zapisywanie swoich doświadczeń, uczuć i wszelkich komunikatów, które dostrzegasz, może być pomocnym sposobem śledzenia wzorców i zdobywania wglądu w czasie. Szukaj zrozumienia Nie każde doświadczenie duchowe ma jednoznaczne znaczenie . Aby zagłębić się w szczegóły: Medytacja: Zarezerwuj spokojne chwile na medytację nad tym doświadczeniem. Poproś wszechświat lub swoją wyższą jaźń o jasność. Zapoznaj się z tekstami duchowymi: Zanurz się w literaturze religijnej lub duchowej, która z tobą rezonuje. Mogą istnieć spostrzeżenia lub podobieństwa, które pomogą zinterpretować Twoje doświadczenia. Porozmawiaj z mentorami: Dzielenie się swoimi doświadczeniami z zaufanym doradcą duchowym, mentorem lub przyjacielem może zaoferować nową perspektywę, a nawet potwierdzenie. Zaufaj swojej intuicji Twoja osobista intuicja jest potężnym przewodnikiem: Wewnętrzna wiedza: Czasami serce i dusza rozumieją znaczenia, których umysł nie jest w stanie od razu pojąć. Zaufaj temu wewnętrznemu głosowi i uczuciom, które wywołuje. Sny: Po przeżyciu zwróć uwagę na swoje sny. Mogą zaoferować więcej wskazówek lub warstw zrozumienia. Działaj zgodnie z przesłaniem Jeśli z doświadczenia dostrzeżesz jasny przekaz lub wskazówkę: Przyjmij zmianę: Jeśli zapach wskazuje na zbliżającą się transformację lub nowy początek, przygotuj się na zmiany. Podejdź do tego z otwartym sercem i umysłem. Wyślij wdzięczność: Poświęć chwilę, aby wyrazić wdzięczność za duchowe przewodnictwo, połączenie lub pocieszenie, jakie zapewniło doświadczenie. Honorowanie i interpretowanie duchowego znaczenia wąchania kwiatów umożliwia jednostkom głębsze połączenie się ze sobą i wszechświatem. To zaproszenie do odkrywania, rozumienia i celebrowania zawiłego gobelinu życia, duchowości i tajemnic tego, co niewidzialne. <h4>Często Zadawane Pytania</h4> Co oznacza zapach kwiatów, których nie ma? Doświadczenie kwiatowych zapachów bez fizycznego źródła często oznacza duchowe przesłania lub obecność istot duchowych. Co to znaczy wąchać wszystkie kwiaty? Wąchanie różnych kwiatów może wskazywać na niezliczone duchowe przesłania lub zwiększone poczucie duchowej świadomości. Co oznacza duchowy zapach róż? Wąchanie róż pod względem duchowym często wiąże się z doświadczeniami boskiej miłości, ochrony, a czasem z przesłaniami od konkretnych archaniołów. Co kwiaty symbolizują duchowo? Duchowo kwiaty często symbolizują życie, odrodzenie, miłość i przesłania ze sfery duchowej. <h4>Końcowe przemyślenia</h4> Wrażenie zapachu kwiatów, zwłaszcza gdy ich nie widać, to coś więcej niż tylko węchowa rozkosz. Odwołuje się do głębi i świętości, oferując wgląd w sfery wykraczające poza nasze codzienne doświadczenia. Takie chwile podważają nasze zrozumienie tego, co namacalne i przypominają nam o rozległym duchowym krajobrazie, który leży u podstaw naszego istnienia. Wzywają nas do refleksji, poszukiwania wewnątrz i połączenia się z wyższą mocą lub świadomością. W trakcie naszej podróży przez życie konieczne jest rozpoznanie i honorowanie tych duchowych impulsów, ponieważ nie tylko wzbogacają one nasze zrozumienie wszechświata, ale także pogłębiają nasze połączenie z naszymi własnymi duszami. Zatem następnym razem, gdy do twojej świadomości dotrze eteryczny zapach kwiatów, pamiętaj: istnieje świat znaczeń, który czeka na odkrycie, wiadomość z kosmosu, specjalnie dla ciebie.

Blogi: 333
1 rok temu

Czym Wyróżnia Się Osoba Realizująca Swój Potencjał

W teorii Maslowa dążenie do realizacji potencjału człowieka nazywa się samoaktualizacją. Na pewno znasz hierarchię potrzeb Abrahama Maslowa, ale co nam często umyka kiedy patrzymy na piramidę to potrzeba samoaktualizacji [...] Teoria Carla Rogersa jest dość podobna do teorii Maslowa pod względem rozumienia potencjału, ale skupia się na czymś innym. Rogers zamiast o samoaktualizacji mówi o w pełni funkcjonującym człowieku, o stawaniu się osobą. [...] Wystarczy odrobina wyobraźni żeby zrozumieć jak te różnice wpływają na codzienność, na decyzje, niezależność, Twój wkład i wpływ, na Twoje relacje, na Twoją pracę i rodzaj pracy jaki wybierasz, na rzeczy, które będziesz robił albo których nie będziesz robił.[...] <div class="embed-responsive embed-responsive-16by9"> <iframe class="embed-responsive-item" width="725" height="405" src="https://www.youtube.com/embed/Ja4kQ8GBwqc?rel=0&showinfo=0" allowfullscreen></iframe></div>

Blogi: 333
2 lata temu

Harmonia kosmosu Torzym 528 HZ

Zlot Harmonia kosmosu 2022 i wspaniała moc koncertu. <div class="embed-responsive embed-responsive-16by9"> <iframe class="embed-responsive-item" width="725" height="405" src="https://www.youtube.com/embed/32wVi38IhAU?rel=0&showinfo=0" allowfullscreen></iframe></div> <p> W Torzymiu (powiat sulęciński) od czwartku do niedzieli (23–26 czerwca) odbywał się zlot „Harmonia Kosmosu”. Jest to pierwsza taka impreza w tym miejscu, wcześniej Harmonia Kosmosu odbywała się w Masywie Ślęży. Na terenie zlotu powstało miasteczko namiotowe. Nie brakuje tu stoisk oferujących nietypowe usługi (na przykład zdjęcie aury) i głoszących hasła typu: „Jesteś człowiekiem, nie osobą”. Swoiste centrum wydarzenia stanowi jednak scena, na której odbywają debaty i koncerty. Uczestnicząc w wydarzeniu w sobotę, można było natknąć się wśród stoisk na Jerzego Ziębę, znanego z głoszenia treści pseudomedycznych. Wieczorem na scenie, lecz nie w roli piosenkarki, a prelegentki, wystąpiła Edyta Górniak.</p>

Blogi: 333
2 lata temu

Podliczby - Podwibracje w Numerologii

Podliczbę czy podwibrację otrzymasz dodając do siebie np. datę urodzenia przykładowo 9.05.1976 = 9+5+1+9+7+6 = 37 / 1, gdzie podwibracja powyższej daty urodzenia ma numer 37. 10/1 Odnowa. Nowy cykl. Nowy początek. Daje okazję do rozpoczęcia raz jeszcze, inaczej, lecz w oparciu o dotychczasowe zdobycze. Przynosi zmiany, a wraz z nimi właściwą im niepewność, ale także możliwość sukcesu. To liczba rozsądku i spokoju w dynamicznym działaniu. Zaufanie do samego siebie i umiejętność natychmiastowego wcielania w życie projektów pozwala na szybkie spełnienie marzeń, czasem dzięki poparciu innych. Jeśli reakcje na zmiany są negatywne, wibracja ta przynosi wzloty i upadki, tendencję do nadgorliwości, nadmiar pragnień wynikający z niestabilności emocjonalnej, poczucie braku bezpieczeństwa 11/2 Kapłan ludu – uczy swoim własnym przykładem. Posiadasz ogromne zdolności artystyczne i twórcze. To powołanie do służby uduchowionej i humanitarnej. Ta energia obdarza Cię mocą duchową, odwagą, możliwością sprawowania władzy – uznanie, miłość i oryginalność. Masz duże zdolności mediumiczne i ogromną intuicję pozwalającą osiągnąć wiedzę niedostępną dla ogółu – jednak należy tą wiedzą się dzielić, nie handlować nią! Konieczna jest harmonijna osobowość, pewna własnych możliwości i zadań, zdolna do współpracy i przyjaźni, a także usatysfakcjonowana we własnym partnerstwie. Uczysz: czyń drugiemu tak, jak chcesz, aby i Tobie czyniono. 12/3 To wibracja skłaniająca do poświęceń, do pozostawania w cieniu, do pracy w grupie i zatarcia konturów własnej osobowości. Przynosi więc trudne doświadczenia, smutek, rozczarowania powstające na skutek ulegania iluzji, gdy nie umiemy realnie ocenić swojej sytuacji. Utrudnia wybory. Powoduje, że czujemy się winni. Wszystkie te okoliczności służą odrodzeniu się wewnętrznemu poprzez oczyszczenie z emocji, pozbycie się pragnień, osiągnięcie umiejętności rozróżnienia prawdy od fałszu, ważnego od nieważnego. Kluczem do pozytywnego doświadczenia tej wibracji jest wynikająca z mądrości akceptacja i pozwolenie losowi na ułożenie kart. Chwilowe wycofanie się z ufnością, zawieszenie aktywności, by ujrzeć swe prawdziwe cele w życiu. W przeciwnym razie przywołujemy nieszczęście i sytuacje zamykające nas coraz bardziej w więzieniu. 13/4 Jest długiem karmicznym zaciągniętym w stosunku do pracy. Powstał, kiedy żyliśmy kosztem innych, zaniedbując własne obowiązki, zrzucając je na innych – bawiliśmy się, gdy inni ciężko pracowali. Jego wpływ uczy pracowitości, cierpliwości, odpowiedzialności zawodowej, systematycznej i metodycznej pracy, konkretnego dążenia do celu pomimo zmiany warunków wyjściowych – coś sobie zaplanowaliśmy, zaczynamy to realizować i nagle sytuacja się załamuje, wszystko się wali – i my, pomimo tego z cierpliwością i z takim samym zaangażowaniem jak na początku, powinniśmy zacząć budować daną rzecz od nowa. Poprzez doświadczenia zmuszające do wczesnego podjęcia pracy, poprzez brak pracy, trudną lub zbyt wyczerpującą pracę, poprzez jej nadmiar – konfrontuje z wartością pracy samej w sobie lub jako środka do osiągania naszych własnych celów. W czasie jego wpływów, bez wahania należy podejmować się nawet ciężkiej pracy – uczy cierpliwości, solidności i odpowiedzialności. Nie oczekiwać zachęty, pochwał i próbując odnaleźć radość w tym, co się robi. Nie liczyć na żadną pomoc z zewnątrz, czy na szczęście. Polegać przede wszystkim na własnych siłach. Ta energia jednocześnie daje predyspozycje do pracy wymagającej cierpliwości i systematyczności. Przeobrażenie - dług karmiczny 14/5 Jest długiem karmicznym zaciągniętym w momencie nadużywania przez nas samych naszej własnej wolności, jednocześnie sprawiając cierpienie innym – nadużywanie seksu, alkoholu, czy narkotyków. Kierowanie się wyłącznie zmysłową stroną życia, w znacznym stopniu zaniedbując rozwój wewnętrzny. Uczy szacunku do wolności cudzej i własnej – szanowania wolności, wolnej woli, inności i niezależności otoczenia. Pojawiają się sytuacje konfrontujące nas z innymi, których należy uszanować. Korzystając z własnej wolności, nie narzucać się, ani nie zaniedbywać bliskich i otoczenia. Konieczna jest akceptacja ograniczeń własnego życia i obowiązków, jakie życie na nas nakłada. Niecierpliwość, chaotyczność i agresja mogą prowadzić do strat i przykrych doświadczeń uczuciowych. Należy szczególnie uważać, aby nie popaść w nieproduktywne marzenia i nie pobłażać sobie bez umiaru. Należy skupiać się na własnym rozwoju wewnętrznym – zainteresować swą duchową stroną życia. Ta energia daje jednocześnie nieprzeciętny seksapil i magnetyczny wręcz wpływ na płeć przeciwną. Obdarza ogromną energią – która staje się wewnętrznym motorem działań. Impulsywność - dług karmiczny 15/6 Pasja. Kuszenie. Trudności w panowaniu nad instynktami, zmysłami, pragnieniem łatwych przyjemności i żądzą, posiadania. Dlatego istnieje ryzyko skrajności, nadużyć, rozchwiania emocjonalnego i histerycznych reakcji. Często przynosi rozczarowania miłosne, gdyż naturalny magnetyczny wpływ używany jest do zaspokojenia nieustannie głodnych zmysłów. Może to prowadzić do perwersji, masochizmu lub niemożliwego do spełnienia zaangażowania uczuciowego. Dlatego za wszelką cenę trzeba zerwać ewentualne więzi z osobami, które chcą nas podporządkować psychicznie lub wykorzystywać. Natomiast jeśli użyjemy w sposób pozytywny pasji, mocy, silnej woli i wytrwałości, sublimując swe pragnienia, magnetyzm w naszych rękach będzie uzdrawiał innych. 16/7 Jest długiem zaciągniętym w stosunku do rodziny i miłości – odpowiedzialność. Całkiem po prostu powstał na skutek zlekceważenia czyjegoś uczucia. Nie zostały podjęte obowiązki – odpowiedzialność w stosunku do rodziny. Teraz przynosi konieczność odkrycia i wykorzystania w relacjach partnerskich subtelnego porozumienia, a ewentualne trudności rodzinne i uczuciowe, mogą wyczulić na relację z drugim człowiekiem. Uczy rozwijania duchowości właśnie poprzez rodzinę – stwarzanie rodziny powinno być jednocześnie rozwojem duchowym. Poprzez relacje przyjacielskie, rodzinne i partnerskie – wyczula na potrzeby drugiego człowieka i miłość. Koniecznie należy być odpowiedzialnym wobec najbliższych. Należy dokonywać mądrych wyborów, a ponad własne zachcianki i przyjemność przedkładać dobro innych. Nie oczekiwać wzajemności a dawać z siebie jak najwięcej.Ta energia daje jednocześnie możliwość stworzenia szczególnego związku – bez zazdrości, egoizmu, wykluczającego z niego nadmierną ambicję i rywalizację, a opierającego się na subtelnym porozumieniu duchowym. Regeneracja poprzez klęskę - dług karmiczny 17/8 To wibracja opieki kosmicznej – na każdym poziomie naszego istnienia. Wnosi szczęście, nadzieję, siłę twórczą, intuicję i wyobraźnię. Zapewnia sukces w dziedzinach wymagających dużej koncentracji. Popycha nas na drogę rozwoju duchowego – wspiera uwalnianie się od ograniczeń czasu i przestrzeni. Rozbudza w nas zainteresowanie naukami ezoterycznymi, pozwalającymi przekraczać materialne struktury naszego życia. Szczęśliwa gwiazda. Opieka sił niewidzialnych. Nadzieja. Siła kreacji, wyobraźni, intuicji. Wskazuje często na posiadanie talentu muzycznego lub daru jasnowidzenia. Przynosi nagrody, spełnienie, bogactwo dzięki szczęściu i talentom. Człowiek posiadający tę liczbę w swojej karcie zawsze będzie chroniony, nawet jeśli pozornie, w jego odczuciu jego życie jest niełatwe. 18/9 Księżyc. Złudzenie. Komplikacje. Częste zmiany. Możliwość posługiwania się władzą, by służyć innym lub ich wykorzystywać. Tendencja do popełniania błędów w wyniku nieumiejętnej oceny sytuacji, możliwość rozczarowań, opóźnień i nieprzyjemnych emocji. Mogą zdarzyć się wypadki w wyniku nieostrożności. Samotność, wycofanie się w swój świat wewnętrzny. Czasem sukcesy i popularność. Trudności w ustabilizowaniu się (podróże i przeprowadzki). Daje dużą wyobraźnię, receptywność i intuicję, a także naturalny dar uzdrawiania. 19/1 Jest długiem nadużywania władzy. Miało miejsce nadużywanie władzy, tyranizowanie otoczenia, wykorzystywanie, a nawet bolesne krzywdzenie – w ogóle nie zwracając uwagi na krzywdę drugiej osoby. Zarozumialstwo i realizacja własnej ambicji nad potrzebami innych ludzi. Ta energia dąży do wypracowania wewnętrznej niezależności, do poznania własnego wnętrza. Brak koordynacji w naszym własnym działaniu przynosi straty materialne i ciągłą potrzebę budowania od podstaw. Uczy wrażliwości i poszanowania innych. Pojawiają się w naszym życiu osoby, gdzie należy działać wspólnie, ale jednocześnie wykazując szacunek dla ich własnego systemu wartości i opcji na życie. Wymaga wykazania własnej inicjatywy, autonomii i wrażliwości na drugiego człowieka. Należy zauważać drugiego człowieka i jego potrzeby, otaczać go ciepłem, wsparciem i miłością. Należy również pracować bez względu na brak akceptacji i dawać z siebie jak najwięcej dla świata.Ta energia obdarza jednocześnie naturalnym zmysłem dowodzenia, który należy jednak wykorzystywać dzieląc się własną wiedzą z innymi – pozwalając im przy tym zachowywać ich własną indywidualność. Odrodzenie, realizacja - dług karmiczny 20/2 Przebudzenie. Niespodzianki. To człowiek, który przegląda na oczy, budzi się ze snu, otwiera się na Wiedzę. Duży wpływ intuicji i wyobraźni na podejmowane przez nas decyzje. Liczba Życia uwalniająca nas od przyziemnych aspektów rzeczywistości. Jej wibracje sprowadzają niespodziewane wydarzenia rewolucjonizujące nasze życie (w sensie pozytywnym) i powodują wynagrodzenie naszych wysiłków. 20 jest też liczbą sprawiedliwości i medycyny. Ryzyko rozwodu. 21/3 Sprowadza zasłużony sukces, harmonię, spełnienie. Liczba niezwykle twórcza. Oznacza jakość, której możemy być pewni. Sprzyja talentom literackim, podróżom i zmianom miejsca zamieszkania. Zapewnia nieustanną ewolucję i pomaga osiągnąć mądrość poprzez podsycanie ambicji samodoskonalenia. Podtrzymuje potrzebę zdobycia wiedzy i poznania prawdy uniwersalnej. Daje opiekę i otacza miłością. Jeśli reagujemy negatywnie, powoduje ona trudne stany emocjonalne i męczące poczucie ciążenia obowiązków rodzinnych. Tracimy w ten sposób okazję do przyspieszenia naszej ewolucji i przysparzamy sobie trudności. 22/4 Twórczy Geniusz – doskonała umiejętność panowania nad materią. Praktycyzm i konkretna realizacja. Twoim powołaniem jest nauka innych zachowywania równowagi pomiędzy rozwojem duchowym, a pracą materialną. Ta energia predysponuje do zdobycia fortuny i sławy, ale pod jednym warunkiem: że motywacją Twojej pracy jest dobro całej społeczności. W realizacji tej energii konieczna jest równowaga emocjonalna, zdrowy stosunek do siebie samego i zdrowa ambicja – Twoja własna. Pamiętaj – energia, jaką wysyłasz, prawie natychmiast wraca do Ciebie. Uczysz: panowania myśli nad materią. Kontrola nad materią - liczba mistrzowska 23/5 Wolność. Zręczność. Pomoc w przedsięwzięciach. Przynosi odpowiedzialność i protekcję. Nasza wartość jest rozpoznana. Często kariera w dziedzinie komunikacji. Możliwość otrzymania spadku. Sukces, sława i uznanie. Jeśli jednak wibrujemy negatywnie, będziemy działać według zasad, które uczynią z nas osobę surową i egoistyczną, ulegającą napadom wściekłości, gdy życie nie toczy się tak, jakbyśmy tego chcieli. 24/6 Problemy uczuciowe. Poświęcenie i cierpienie w miłości pomoże nam odnaleźć harmonię szóstki. Liczne podróże, czasem z przygodami. Powtarzające się zmiany miejsca pobytu przynoszą osamotnienie i separację. Przyszłość osoby, u której pojawia się ta liczba, zależy często od pomocy kobiet. Sukces wymaga poświęceń. Liczba ta może przynieść szczęśliwe życie uczuciowe, społeczne i materialne. Jeśli nasza postawa jest negatywna, stajemy się zazdrośni, uparci, a oszukani — mścimy się. 25/7 Liczba ta oznacza trudną pierwszą połowę życia, w której trzeba ciężko pracować, walczyć, aby cokolwiek osiągnąć. Życie wypełnione jest licznymi zmianami, oczekiwaniem na wiadomości i rozpoczynaniem na nowo. Nie jest łatwo stanąć na nogi i ustatkować się. Brak stabilizacji zawodowej. Niebezpieczeństwo schwytania w pułapkę zmysłów. Konieczność nauczenia się używania swej wolności, aby dalej się rozwijać. Jeśli negatywnie reagujemy na wydarzenia zewnętrzne, sprowadzamy na siebie konflikty, utratę energii, nie kończymy nigdy zaczętego dzieła, a nasze lenistwo i bezwład powodują, że stajemy się okrutni. 25 zapewnia jednak zmysł obserwacji i zdolność do refleksji, co pozwala na wyciągnięcie wniosków ze swoich doświadczeń i przeżycie drugiej połowy życia znacznie łatwiej. Przysłużyć się temu może także zamieszkanie na wsi, blisko natury. 26/8 Jest długiem zaciągniętym względem ciała. Oznacza silną potrzebę osiągnięcia mistrzostwa w jakimś aspekcie życia. Wszystko, co przychodzi do naszego życia w okresie jego wpływów, jest niezbędne dla naszego rozwoju. Uczy panowania umysłem nad aktywnością własnego ciała. Należy panować nad sobą i swoimi emocjami, a w życiu kierować się sercem i wewnętrzną mądrością bardziej, niż samą logiką. Poprzez panowanie nad emocjami i własnymi reakcjami możesz osiągnąć sukces i satysfakcję finansową. Zmysł praktyczny i zdolności administracyjne, jakimi jednocześnie obdarza – zapewniają duże zdolności do interesów. Ta energia skłania do odnalezienia własnej ścieżki rozwoju duchowego – rozbudza zainteresowania wiedzą wewnętrzną i duchowością. Cierpienie i fektywność działania. 27/9 Wielka moc duchowa - osiągnięta poprzez rozwijanie duchowej drogi samodoskonalenia, aktywność umysłową i wyobraźnię wraz ze świadomością powołania do pracy dla ludzkości. płodna wyobraźnia i twórcza inteligencja. Posiadanie dużej rodziny. Służymy innym sięgając głównie do źródła ducha i umysłu. Choć z opóźnieniem, możemy zdobyć sławę i uznanie, pod warunkiem, że pracujemy dla dobra ludzkości. Niestety, czyni nas to zwykle trudnymi we współżyciu...Posiadamy trafność sądu, zmysł sprawiedliwości i mądrość. Dążymy do harmonii i staramy się pomóc innym w ich potrzebach duchowych, fizycznych i intelektualnych. Podróże zagraniczne nam sprzyjają, przedsięwzięcia się udają, ale musimy być wytrwali. Jest to liczba obowiązku duchowego, dharmy w tradycji hinduskiej. Jeśli wibrujemy negatywnie, liczba ta spowoduje niezdecydowanie, chaos myślowy, nieumiejętność wyboru drogi życiowej, nietolerancję wobec niedoskonałości otoczenia. Jest jednak jeden warunek realizacji jej potencjału – bycie w związku i wspólne z partnerem dążenie do realizacji wspólnego celu z zachowaniem niezależności wkładu własnej pracy; ponieważ kiedy powstawała ta energia, jej posiadacz dbał tylko i wyłącznie o swój własny rozwój, indywidualnie, nie uczył się przy tym współpracy – stąd silna potrzeba przy tej energii stworzenia związku, który jest jednocześnie kluczem do jej realizacji. 28/10/1 Niespodziewane zyski lub straty, zależnie od naszej postawy wobec wydarzeń. Jeśli pozostajemy uczciwi i lojalni, będziemy podtrzymywani w naszych przedsięwzięciach i zdobędziemy popularność. Zwłaszcza, że posiadamy bujną wyobraźnię i poetyckie natchnienie. Lubimy podróże i zabawy, spotkania, także w dużych grupach, gdyż lubimy błyszczeć, popisywać się. Pomoc ze strony kobiet. Przeobrażenie wewnętrzne poprzez doświadczenie małżeńskie. Współpraca przynosząca zysk. Jeśli przyjmujemy w sposób negatywny wydarzenia i reagujemy zbyt emocjonalnie, nasze życie będzie wypełnione przeciwnościami. 29/11/2 Ważne znajomości, pomoc osób wysoko postawionych. Inwencja i oryginalność. Inicjatywa i mądrość. Inspiracja i zdobycie uznania pod warunkiem realizowania pomysłów do końca, wytrwałości i cierpliwości. Sukces możliwy w takich dziedzinach jak produkcja, film, telewizja, literatura, radio. Nowatorskie przedsięwzięcia i sukcesy wywołują zazdrość otoczenia. Niebezpieczeństwo, że staniemy się trudni i konfliktowi w wyniku posługiwania się innymi dla swych celów. 30/3 Twórczość. Wymiana. Komunikacja. Rzemiosło. Handel. Zapowiada owocną realizację poważnych i stabilnych przedsięwzięć. Przynosi sukces, spełnienie i zysk, czasem nieoczekiwany. Nasza niezwykle płodna twórczość stymulowana jest potrzebą perfekcji i poczucia bezpieczeństwa. Talent literacki, aktorski, muzyczny. Komfort materialny, przyjemności, miłość i rodzina. Możliwość cudownego wyleczenia z ciężkiej choroby. Potrzebujemy oczyszczenia wewnętrznego. Odpowiadając na tę wibrację negatywnie, przyciągamy nieprzyjaciół i narażamy się na zdradę. 31/4 Dar wyłapywania szczególnych okazji. Wszystko zależy od włożonego wysiłku i panowania nad sobą. Proporcjonalnie do wydatkowanej energii przychodzi sukces, między innymi finansowy. Kontrakty i umowy powinny spełniać wszelkie wymogi prawne, winny być podpisywane w spokoju i z rozwagą. Nie należy pozwolić ambicji i zarozumiałości, by nami zawładnęły, bo zniweczy to nasze długotrwałe wysiłki. 31 zapewnia nam posiadanie dużej siły witalnej i dobrej pamięci, sprowadza sprzyjające okoliczności, daje szczęście w grze i spekulacjach. Jest to liczba postępu, pod warunkiem, że będziemy reagować pozytywnie. W przeciwnym razie staniemy się chaotyczni, nerwowi, skłonni do nadmiernej ekscytacji, niezdolni dostosować się do innych, a życie nasze zapełni się kłótniami, walką, trudnościami, co w efekcie doprowadzi do pogorszenia się sytuacji materialnej. 32/5 Liczba ta zwana jest posłańcem światła. Konieczne są wysokie cele i niepoddawanie się wpływom, zwłaszcza że otoczeni będziemy dużą liczbą przyjaciół. Należy starać się nie doprowadzać do ekstremalnych sytuacji, nieporozumień i starannie kontrolować wszelkie transakcje handlowe. Uważnie dobierać współpracowników, gdyż naszym atutem jest zaufanie. Unikać wywyższania się i zarozumialstwa, bo nasi przyjaciele zmienią się we wrogów, pojawią się trudności zawodowe i będziemy zderzać się z przeszkodami, które opóźnią realizację naszych celów. 33/6 Chrystusowe Mistrzostwo – świadomy mistrz i nauczyciel. Stajesz na piedestale i uczysz innych etyki wewnętrznej: - moje zachowanie musi być zgodne z moim systemem wartości - komunikacji i kontroli nad własnymi emocjami - świadomości wiecznego ucznia - i poszanowania wolnej woli i prawa wyboru innych – (względem siebie zdrowy egoizm – nie ciągnąć na siłę nikogo za rękę). Ta energia wyraża potrzebę służenia innym poprzez przekazywanie miłości uniwersalnej. Obdarza ogromną intuicją i dostępem do wiedzy i mądrości. Tolerancja i odwaga. Posiadacz tej wibracji – opanowując swoje ciało i emocje, staje się mistrzem i przewodnikiem. Nie zapominaj, że wywierasz ogromny wpływ na otoczenie, więc używaj go świadomie i odpowiedzialnie. Służba uniwersalna. Przewodnictwo duchowe. Kontrola nad emocjami - liczba mistrzowska 34/7 Należy się wystrzegać niecierpliwości, impulsywności, ryzyka, gdyż ograniczają one naszą inteligencję i umiejętność wyprowadzenia w pole przeciwnika. Liczba ta może spowodować oddalenie od kochanej osoby lub problemy zdrowotne. Rozczarowanie miłosne, zerwania, separacja małżonków, rozpad spółki, walka i procesy, to doświadczenia pojawiające się, by umożliwić nam głębsze poznanie samego siebie. Jeśli narzucimy sobie dyscyplinę i będziemy cierpliwi, nasz rozwój będzie się odbywał z pomocą kosmiczną. Dzięki dyskrecji i mądrości zdobędziemy zaufanie innych. Pomimo naszych czasami nazbyt gwałtownych reakcji, zostaniemy docenieni za szczerość i poczucie humoru. 35/8 Sprzyja badaczom i naukowcom. Daje wewnętrzną moc, władzę i zdrowie. Popularność i uznanie dla naszych kompetencji. Ważne jest zachowanie wewnętrznej równowagi i osiągnięcie stabilizacji życiowej, która pozwoli na efektywne wykorzystanie naszej energii. Jeśli wibrujemy negatywnie, będziemy żyć targani wątpliwościami, kierując się irracjonalnymi pobudkami. Wykażemy się brakiem wyrozumiałości i dyscypliny, co odbije się niekorzystnie na stanie naszego zdrowia psychicznego i fizycznego oraz spowoduje dotkliwe doświadczenia emocjonalne. Niewykluczone problemy seksualne. 36/9 Przymus dźwigania na swych barkach ciężkich obowiązków, ale na szczęście posiadamy odwagę stawienia im czoła i umiejętność akceptacji tego, co niesie los, gdyż rozumiemy głęboki sens naszych doświadczeń. Rozwinięta intuicja pomaga nam w przewidywaniu skutków zdarzeń i sprawia, że możemy dokonać wielkich odkryć. Natomiast, jeśli nie zrozumiemy własnych emocji, inni przestaną nas rozumieć. Nasza współczująca natura może być wzbogacona o skłonności filozoficzne i zdolności profetyczne, co przyniesie nam uznanie i spełnienie po zmiennych kolejach losu. Wszystko, co stworzymy, będzie miało dużą wartość. Pouczające podróże. 37/1 Sukces i udane małżeństwo (zwłaszcza dla kobiet). Szczere przyjaźnie, na które można liczyć, zarówno jeśli chodzi o uczucia, jak i o pieniądze. Niebezpieczeństwo nadmiernego rozmachu, przerostu pragnień. Magnetyzm. Pociąg do dalekich podróży. Praca za granicą. Negatywnie może się to objawić jako natura pełna wewnętrznych konfliktów, nieuczciwa i gwałtowna, używająca wszystkich środków, by osiągnąć cel. 38/11/2 Dla mężczyzny — kobieca pomoc. Jest to liczba wymagająca, lecz posiada ona ogromną dobroczynną moc. Obdarza nas wyobraźnią i natchnieniem poetyckim, możliwością poznania rzeczy niewidzialnych dla większości ludzi. Urok i magnetyzm. Możliwość zmian we wszystkich dziedzinach życia. Protekcja. Pożyczki. Uznanie. Szczęśliwy związek. Jeśli wyrażamy tę wibrację negatywnie, nadużywamy energii poprzez ekstrawaganckie podejście do spraw materialnych, co prowadzi do rozstań i rozwodów. 39/12/3 Rywalizacja, zdrada, dwulicowość, rozczarowania (zwłaszcza uczuciowe), niewrażliwość na cierpienie innych, lenistwo. Nie należy wstępować w związek małżeński. Będą nas fascynować odległe miejsca i podróże, ale trzeba zastanowić się trzy razy, zanim zdecydujemy się odpowiedzieć na ten apel. Jeśli jesteśmy otwarci na innych, na zrozumienie drugiego człowieka, wówczas nasza miłość jest nam oddawana w dwójnasób. 40/4 To energia pokuty – przede wszystkim, jednak odradzając się wewnętrznie zostajemy jakby pod jej wpływem wzniesieni na wyższy poziom samorealizacji. To tak, jakbyśmy odłożyli na bok swoje własne potencjały i chęć życia w szczęściu i starali się coś odpokutować (oczyścić całe swoje wnętrze z wszelkich nieczystości) – stąd właśnie otaczający świat jej nosiciela przypomina czasem życie pokutnika dosłownie. Doświadczamy, zastanawiamy się nad przyczyną ewentualnych niepowodzeń, czy trudności – znajdujemy ją w sobie, przetwarzamy tą energię i tak, aż do całkowitego oczyszczenia. Uważam, że ta energia daje niesamowitą możliwość odrodzenia wewnętrznego. Ograniczenie, stagnacja, kuszenie. Problemy rodzinne. Zależność uczuciowa. Rozczarowujące związki i przyjaźnie, porażki uczuciowe. Przynosi żałobę, rozwody, surową krytykę. Konieczność nauczenia się trafnego doboru otoczenia i przyjaciół, dbałości o stan zdrowia. Wpływ innych na nasze życie. Jeśli reagujemy negatywnie i uważamy, że tylko nasze życie jest trudne, grozi nam nietwórcze fantazjowanie co by było gdyby i budowanie przysłowiowych zamków na lodzie. Jeśli pracujemy nad swych rozwojem duchowym, wówczas wibracja ta zapewnia nam naturę spokojną i otwartą, ostrożność i metodyczność w sprawach finansowych. 41/5 Opieka kosmiczna w świecie materii. Zapewnia szczęście zarówno w miłości, jak i interesach. Jest wibracją szczególną, bardzo ważna dla ludzi interesu, ze względu na aspekt jej oddziaływania – właśnie materialny. Zapewnia czerpanie przyjemności z życia, naturę pioniera, pasjonata, który lubi zmiany, ale powinien nad nimi dobrze panować. Potrzeba praktycznych rezultatów. Burzliwe przygody miłosne, często ostro krytykowane przez otoczenie. Jednym z najważniejszych zadań jest powściąganie pasji seksualnych, mamy bowiem szansę stworzyć wyjątkową rodzinę i szkoda byłoby to zepsuć, ulegając chwilowym zachciankom. 42/6 Sześć jest liczbą miłości, 33/6 — liczbą miłości rodzinnej i uniwersalnej, a 42/6 — liczbą wyrażającą potrzebę obcowania z publicznością, podziwu tłumów. Kooperacja i przyjaźń, towarzyskość i odpowiedzialność. Może przynieść trwały, wielodzietny związek małżeński, w którym miłość jest dawana równo z obu stron. Natura szczodra, która zapewnia opiekę swemu otoczeniu. Osoba wibrująca pozytywnie byłaby nieszczęśliwa żyjąc w pojedynkę, natomiast reagując negatywnie skazana jest na samotność; jest obrażona na cały świat i nierozumiana przez otoczenie. 43/7 Nadzieja i rozczarowanie. Wojna i pokój. Realizacja planów i spełnione nadzieje. Wielka, romantyczna miłość. Cele osiągane są dzięki oryginalności i inicjatywie. Brak stabilizacji w życiu. Natura dyskretna i cicha w życiu osobistym. Osoba taka wie, kiedy powinna mówić, a kiedy słuchać. Woli życie spokojne, ale jest gotowa włączyć się błyskawicznie do akcji, jeśli tylko nadarza się okazja. Niezależnie od wykonywanego zawodu, zawsze ma do zaoferowania twórcze i konstruktywne pomysły. Jeśli odpowiada na wibracje negatywnie, ma skłonność do obżarstwa, nadużywania alkoholu i złego towarzystwa. 44/8 Mistrzostwo Władzy – poprzez pracę i konsekwencję, osiąga pełną kreację materialną. Praca na rzecz podnoszenia duchowej ewolucji świata. Ogromne wymagania moralne i etyczne, ogrom odpowiedzialności i niezwykłych zadań. Pamiętaj – Twoja energia, jaką wysyłasz bardzo szybko wraca do Ciebie. Panowanie ducha nad materią - liczba mistrzowska 45/9 Jest to wibracja niezwykle wrażliwa i powodująca brak satysfakcji z sukcesów ziemskich. Daje ona moc wewnętrzną, pozwalającą na odważne stawianie czoła sytuacjom krańcowym, niespodziewanym. Natura tajemnicza, zachowująca dystans wobec otoczenia, dumna i zdecydowana spełnić swe ambicje. Receptywność. Liczne związki miłosne, wczesne małżeństwo, wielodzietność. Niepokoje emocjonalne. Możliwe jest odnalezienie jednego z rodziców, od dawna zaginionego lub niewidzianego. Ryzyko wdowieństwa. Przy postawie negatywnej — czepianie się przeszłości, wartości starych i przebrzmiałych. 46/10/1 Wydarzenia niezwykłe i niespodziewane. Wrażliwość. Uczuciowość. Ograniczenia. Błędy w wyborze partnerów spowodowane przywiązywaniem nadmiernej wagi do sfery seksualnej. Niewierność, uwodzicielstwo. Zerwanie, które może spowodować wewnętrzne przebudzenie. Osoba, która wyraża tę wibrację, jest gotowa dzielić się z innymi, pod warunkiem że wszystko dzieje się w zgodzie z jej przekonaniami i że nikt nie próbuje jej zdominować. Dzięki umiejętności taktownego wyrażania własnej woli, jest znakomitym szefem. Lubi być w centrum zainteresowania. Szczęśliwe dzieciństwo i związane z nim wspomnienia dają stałość charakteru i odwagę odkrywania nowych lądów. Jeśli jednak reagujemy negatywnie, stajemy się infantylni i nieodpowiedzialni, przyciągając do siebie bezmyślne i płytkie towarzystwo. 47/11/2 Sprzyja artystom i wszystkiemu, co ma związek z uczuciami. Może nawet przynieść sukces właśnie poprzez miłość. Szczere przyjaźnie. Bogactwo czy nagrody w końcu utracą swe znaczenie i powstaną wątpliwości co do sensu życia. Przyjdą wydarzenia, które zapewnią okazję do nauczenia się cierpliwości. Trzeba będzie stawić czoła wielu konfliktom osobistym i odzyskać równowagę emocjonalną. Może nastąpić rozdźwięk między praktyczną a emocjonalną stroną naszego charakteru. Należy, więc zawsze mieć precyzyjny cel, który porządkuje wymagania praktyczne i ukierunkowuje emocje. 48/12/3 Sympatia i solidne przyjaźnie. Pasja. Bogate małżeństwo i światowe życie. W miłości — ryzyko rozstań, konfliktów, niewierności, głównie z powodu podejrzliwości i wyimaginowanych problemów. Nasze życie wówczas rozpada się, tracimy energię. Ponieważ łatwo przychodzi nam zdobywanie środków materialnych, a nasze poczucie obowiązku jest ogromne, powinniśmy używać naszych zdobyczy materialnych, by ulżyć ludzkiemu cierpieniu. 49/4 Nauka ostrożności, czujności i samokontroli. Swobodne traktowanie miłości uniemożliwia prawdziwy związek, doprowadza do odejścia partnera. Miłość platoniczna. Nagłe zmiany powołania. Możliwe bogate małżeństwo, raczej z rozsądku, lecz trwałe. Osoba spod tej liczby wie kiedy działać, a kiedy czekać. Lubi dobre życie, dobrą kuchnię, dba o zdrowie. Posiada, więc zamożny, funkcjonalny dom, a wypełniony talerz jest dla niej nagrodą za trud. Niebezpieczeństwo nadwagi. Negatywnie — osoba taka rozwija wiele teorii, ale rzadko wprowadza je w życie. Staje się leniwa, co zamyka drogę do odkrywania nowych horyzontów. Brak poczucia bezpieczeństwa staje się dotkliwy, a zdrowie pogarsza się. Trzeba zawsze pamiętać, że słowem - kluczem czwórki jest praca. 50/5 Wolność, odrodzenie, szczęście. Spokój ducha. Inspiracja twórcza. Miłość i przyjaźń. Lubi zmiany i podróże. Należy unikać wszelkich przejawów agresji i nie poddawać się presji otoczenia. 51/6 Osoba spod tej liczby często jest otoczona wpływowymi przyjaciółmi. Powinna być ostrożna i czujna, gdyż narażona jest na ludzką zazdrość i przykrości ze strony otoczenia. Osoba ta jest inteligentna i posiada umiejętność błyskawicznej oceny sytuacji. Możliwa kariera wojskowa, sportowa lub prawnicza. Groźba bezpodstawnej mściwości ze strony kobiety. Według Brendy Piche (jednego z francuskich numerologów) aspekt destruktywny tej liczby może się ujawnić w groźbie zabójstwa, zamachu, jeśli liczba ta dotyczy osoby publicznej, ale musi być to potwierdzone przez całość precyzyjnej analizy. 52/7 Przeciwnicy, zazdrość, rywalizacja, ukryci wrogowie. Ryzyko skaleczeń. Jest to osoba, która umie posłużyć się wnioskami z doświadczeń i radzi sobie z przeciwnościami. Ma zaufanie do siebie i wiarę. Pociąga ją duchowa strona życia. Potrzebuje kontaktu z przyrodą, a przede wszystkim bliskości wody, która sprzyja medytacji. Należy pozbyć się zazdrości i unikać plotkarstwa raniącego innych. Trzeba nauczyć się rozróżniania prawdy od fałszu. 53/8 Konfrontacja z wydarzeniami zagadkowymi, niespodziewanymi. Walka i utrata pieniędzy. Groźba zranienia. Konieczność respektowania praw życiowych. Osoba ta ma wiele do zrobienia w tym życiu i nie zatrzymuje się przed żadną przeszkodą. Woli być agresywna niż pasywna. Musi starać się rozumieć własne emocje. Jeśli nie uda się jej zapanować nad swymi uczuciami, stanie się nerwowa i ekstrawagancka, pełna nienawiści i zazdrości. 54/9 Łatwość dostosowania się do otoczenia, która może zaowocować karierą dyplomatyczną lub polityczną. Jeśli wyrażamy tę wibrację negatywnie, wywołujemy kłótnie rodzinne, dopuszczamy się oszustw, doprowadzamy do powstania spisków, gróźb pod naszym adresem, narażamy się na zniesławienie. 55/10/1 ta energia sprzyja odkryciom naukowym, ponieważ obdarza ogromem energii twórczej. Entuzjazm, inicjatywa, oryginalność, porozumienie psychiczne i zdolności przewodzenia grupie - liczba mistrzowska 56/11/2 Napięcie wewnętrzne, ale jednocześnie umiejętność stwarzania harmonii i spokoju wokół siebie. To dążenie do ładu wynika z giętkości naszej natury i może stać się przyczyną ulegania wpływom. Ponieważ jesteśmy pod opieką, możemy podejmować ryzyko i nie obawiać się krytyki, obmowy czy braku akceptacji otoczenia. Talent artystyczny, muzyczny, częste zmiany pracy. Jeśli odpowiadamy na tę wibrację negatywnie, nasz wysiłek jest bezproduktywny, jesteśmy niezdecydowani, zależni od innych, często tych właśnie, którzy mają wobec nas nieuczciwe zamiary. 57/12/3 Liczba zrozumienia, ale i kruchości naszych przekonań. Wystawia nas na walkę, dyskusje, kontrowersje, błędy, byśmy zamiast litować się nad sobą i czuć się zranionymi, nauczyli się zachowywać dystans i poczucie humoru. Zwłaszcza, że mamy możliwość pomagania innym dzięki własnemu doświadczeniu i umiejętności wyciągania wniosków. Nie dajmy się, więc zapędzić w samotność, gorycz i depresję. Nie rezygnujmy z siebie tylko, dlatego, by chronić kogoś innego. Nawet, jeśli ktoś poczuje się zraniony — być może jest mu to niezbędne dla jego własnego rozwoju. 58/13/4 To, co wyróżnia osobę naznaczoną tą liczbą, to lojalność, uczciwość, sprawiedliwość, dyscyplina i umiłowanie tradycji. Dzięki tym przymiotom zyskujemy zaufanie innych. Czasem bywamy ofiarą niesprawiedliwości, nadużyć, wyrzutów sumienia. Rozwijając dużą aktywność mentalną, nie dopuszczamy do głosu własnej intuicji. Przed podjęciem decyzji powinniśmy, więc zawsze się zatrzymać, wyciszyć lub ewentualnie spytać kogoś o radę. Konieczna jest też nauka relaksowania się, by uchwycić punkt równowagi wewnętrznej. 59/14/5 Impulsywność, obsesyjność, pochopne działania, tendencja do gwałtownych rozstań, to najbardziej przykre wpływy tej wibracji. Dlatego należy wprowadzić w swoje życie pewną dyscyplinę, która powstrzyma jego nadmierne tempo i ureguluje rytm, chroniąc nas tym samym od negatywnych konsekwencji naszego postępowania. Zwłaszcza, że jest w nas potencjał, by proponować i bronić wartościowych koncepcji i ideałów. 60/6 W sensie pozytywnym wibracja ta przynosi wybitne zdolności przywódcze wynikające z właściwego nam połączenia logiki i wyobraźni. Niezależność myślenia. Możliwa kariera literacka lub artystyczna, choć wymagająca nieustannego wkładu pracy. Niestety, liczba ta, choć zapewnia opiekę kosmiczną, może też wyrażać ogrom życiowych trudności i błędów, ulegania pokusom, braku miłości bliźniego, które w konsekwencji prowadzą do samotności. 61/7 Spełnienie i ewolucja duchowa po okresie ciężkich doświadczeń. W sytuacjach wymagających zdecydowania, szybkich wyborów, w obliczu ruiny życiowych planów uczymy się rozumieć nasze emocje, pozwalamy sobie pomóc, uczymy się opierać decyzje na przeczuciu i doświadczeniach z przeszłości. 62/8 Marzenie o miłości idealnej. Umiejętność realizacji wielu przedsięwzięć naraz, zdolności organizacyjne. Rzeczywistość materialna nagina się do naszych potrzeb i pragnień, pod warunkiem że nie będziemy żądać od niej pełnej przewidywalności. Jeśli nie będziemy przywiązywać się do przeszłości i odważnie zwrócimy się ku Nowemu, możemy zdobyć prawdziwą mądrość i panowanie nad siłami wewnętrznymi. 63/9 To ogromny potencjał współczucia, otwarcia na innych, umiejętności przychodzenia im z pomocą. Dyscyplina, cierpliwość, akceptacja, dar uzdrawiania. Jak każdy dar, także i ten wymaga, by go używać, dzielić się nim z innymi. W przeciwnym razie życie nasze zamieni się w rzekę zmartwień i bólu. Trudne, niepokojące sytuacje należy traktować jako wzbogacające nas wewnętrznie doświadczenia. Nie przywiązywać się do wartości materialnych. 64/10/1 Odnowa. Autorytet i żarliwość. Indywidualizm i samotnictwo w życiu prywatnym, a zarazem umiejętność współpracy, nawiązywania kontaktów, wnoszenia radości i ciepła w otoczenie. Liczba niezbyt przychylna dla handlu, podróży i finansów. Każda klęska jest odczuwana jako osobista tragedia, dlatego należy przede wszystkim dostrzegać w niej pretekst do rozwoju duchowego i przyjąć, że zmiana jest zasadą Wszechświata, że aby się odrodzić, trzeba najpierw umrzeć, że każda rzecz ma swój czas. 65/11/1 Mimo ogromnego napięcia zawartego w tej wibracji, zapewnia ona sukces bez wysiłku, dzięki wrodzonej inteligencji, dojrzałości i wytrwałości. Wybitnie sprzyja powodzeniu finansowemu. Otacza nas wpływowymi przyjaciółmi, którzy przychodzą nam z pomocą. Niebezpieczeństwo istnieje jedynie w nadmiernym tempie, z jakim dochodzimy do celu, bo z taką samą szybkością (gdy odbieramy wibrację negatywnie) będziemy spadać. Trzeba, więc za wszelką cenę starać się zachować umiar i równowagę wewnętrzną. 66/12/3 – zdolności artystyczne, manualne i muzyczne, miłość kosmiczna 67/13/4 Zapewnia dar przewidywania, planowania i zapobiegania. Jeśli dodać do tego wytrwałość i siłę — sukces i stabilizacja są zapewnione. Negatywny odbiór wibracji przemienia te atuty w lenistwo, bezowocność wysiłków, ucieczkę od obowiązków, zdanie się na innych oraz wieczne niezadowolenie. 68/14/5 Największym problemem jest tu chaotyczność, wewnętrzny niepokój, niekonkretne plany i lekceważenie otoczenia. Dlatego dobrze jest użyć mocy umysłowych, jakie zapewnia ta liczba, by starannie przygotowywać każde przedsięwzięcie. Naturalna umiejętność słuchania rad może stać się czynnikiem decydującym. Negatywnie — wibracja tej liczby prowokuje do intryganctwa, obsesyjnej żądzy posiadania i przynosi utratę zdobytych (często poprzez hazard) pieniędzy. 69/15/6 Wibracje tej liczby wyposażają nas w umiejętność komfortowego urządzenia sobie życia i dają szansę na sukces (szczególnie w dziedzinie artystycznej), a jednocześnie obdarzają szczodrością i dobrocią, których używamy sprawiając przyjemności i zapewniając zyski innym. Jeśli będziemy umiejętnie gospodarować pieniędzmi, staniemy się osobami wpływowymi. Negatywnie — liczba ta zapowiada skąpstwo. 70/7 Poszukiwania. Sukces. Szczęśliwe małżeństwo oparte na porozumieniu duchowym. Współpraca. Dyplomacja. Dystans, ostrożność i ambicja. Należy dbać o wyrównaną proporcję między pracą a odpoczynkiem pod groźbą utraty równowagi we wszystkich dziedzinach życia. 71/8 Sukces materialny i poczucie bezpieczeństwa. Siła, dynamizm, determinacja i energia. Dużo wysiłku, lecz postęp jest zapewniony, jeśli planujemy z rozmachem i wyobraźnią. Przy negatywnej postawie grozi nam niewrażliwość i przegapianie okazji. 72/9 Bogactwo, komfort osiągnięty dzięki zręczności, pragmatyzmowi, ambicji i silnym przekonaniom. Trzeba jednak przezwyciężyć egoizm i dzielić się z innymi. Wibracja negatywna przynosi samotność, niepokój, podejrzliwość, egoizm, kurczowe trzymanie się marnych resztek fortuny. 73/10/1 Silna wola i zaufanie. Ostrożność w związkach z ludźmi. Tendencja do rozpraszania się. Predyspozycje do show—biznesu. Frywolność. Medytacja pomoże nam zdobyć głęboką mądrość, która uchroni nas od niepowodzeń. 74/11/2 Zyski i straty. Uznanie u płci przeciwnej dzięki czarowi i niezależności. Sprzyja działalności społecznej i naukowej w takich dziedzinach jak chemia, medycyna oraz tych wszystkich, które mają związek z żywnością lub higieną. Negatywnie — brak skrupułów, zazdrość, groźba choroby psychicznej. 75/12/3 Awans, uznanie, opieka, dobra materialne zdobyte dzięki własnej pracy, talentowi, niezależności, zdecydowaniu. Zgubić nas może jedynie niecierpliwość. Negatywnie — frustracja i destrukcja. Nieustanny niepokój wewnętrzny może osłabić zdrowie i wówczas nie znajdziemy sił, by pokonać przeszkody. 76/13/4 Trudności zostaną przezwyciężone dzięki pracy nad sobą. Konieczna jest uczciwość, ostrożność i dobra organizacja pracy. 77/14/5 wynalazca, mistyk, naukowiec, Mądrość kosmiczna- liczba mistrzowska. 78/15/6 W wibracji tej liczby zawiera się cały proces poszczególnych etapów nauki życiowej. 88 – geniusz finansów, albo – mistyk. 99 – kapłan wiedzy duchowej – wdraża – Najwyższe Prawo Wybaczania. <small>źródło: N.Czarmińska "Liczby Losu" soliet.bloog.pl</small> <hr>

Blogi: 333
2 lata temu

Kundalini - chłodny subtelny powiew wiatru nad głową

<h3>Co to jest Kundalini?</h3> <p> W każdej czującej istocie energia znajduje się w sacrum, dużej, trójkątnej kości u podstawy kręgosłupa (sacrum pochodzi od słowa sacrum). Energia ta jest znana w sanskrycie jako Kundalini – dosłownie „zwinięta” – ponieważ jest zwinięta w trzy i pół spirali. Kiedy energia znajdująca się w tej kości zostaje przebudzona, unosi się ona w górę kręgosłupa i wychodzi przez obszar ciemiączka – część głowy, która jest miękka u niemowląt. Kiedy Kundalini przechodzi przez ten obszar, może być postrzegana jako chłodna bryza, jakby wylewała się z fontanny. Fontanelle wywodzi się ze starofrancuskiego „mała fontanna”, co w świetle tego doświadczenia nie wydaje się już przypadkiem. <b>Kundalini i medytacja</b> Energia Kundalini zazwyczaj zaczyna być uśpiona. Celem medytacji jest obudzenie tej energii, aby można było zamanifestować jej właściwości. Można ją obudzić dzięki mocy czystego pragnienia, pragnieniu poznania naszego prawdziwego ja, naszego ducha. Innymi słowy, pragnienie samorealizacji. Nasze prawdziwe ja jest często ukryte przed nami przez myśli i emocje, ale kiedy kundalini wznosi się, spontanicznie wprowadza nas w stan medytacji. W ten sposób możemy oderwać się od tych myśli i emocji, aby doświadczyć czystej radości i pokoju, które istnieją w każdym z nas. Efekty Kundalini można odczuć w systemie subtelnym, który jest reprezentowany na poziomie fizycznym jako ośrodkowy układ nerwowy. Kanały lewy i prawy to współczulny układ nerwowy, a oś centralna to przywspółczulny układ nerwowy. Kiedy Kundalini unosi się, przechodzi przez główne sploty nerwowe wzdłuż naszego kręgosłupa, które są ośrodkami energetycznymi, zwanymi w sanskrycie Czakrami. Te sploty nerwowe kontrolują wszystkie energie działające w naszym ciele i wydzielają hormony. Są źródłem wszystkich naszych aktywności fizycznych, umysłowych i emocjonalnych. Tak więc każda czakra jest powiązana z pewnymi cechami fizycznymi, umysłowymi i emocjonalnymi. Kiedy doświadczamy zaburzeń na poziomie mentalnym, emocjonalnym lub fizycznym, jest to spowodowane „zablokowaniem” lub napięciem tych czakr. <b>Kundalini jest Matczyną Energią</b> Kiedy energia Kundalini wznosi się przez nasze czakry, uwalnia te napięcia i oczyszcza nas z nierównowagi. Co więcej, budzą się w nas pozytywne cechy związane z każdą czakrą. Dlatego Kundalini jest często określana jako energia macierzyńska, ponieważ odżywia naszą istotę i pomaga nam wzrastać w pełniejszą osobowość. <i>„Ta Kundalini jest duchową matką każdego człowieka”. Shri Matadźi Nirmala Devi</i> Ten rodzaj „uzdrawiania” jest spontanicznym wydarzeniem, które ma miejsce tylko wtedy, gdy Kundalini jest podnoszona przez nasze czyste pragnienie. Nie można tego osiągnąć żadnym wysiłkiem umysłowym lub fizycznym, dlatego celem medytacji jest bezmyślność i obserwowanie tego żywego procesu w nas. Mózg ogranicza naszą zdolność do rozwoju, ponieważ uniemożliwia nam poddanie się procesowi, którego nie widzi lub którego jeszcze nie doświadczył. Moc transformacji Kundalini jest znacznie większa niż nasze umysły i przekracza ludzką racjonalność. Usuwa wszystko, co powoduje u nas stagnację w życiu i wznosi nas na wyższy poziom bytu, poza ego i uwarunkowania. Tak więc nasza Kundalini przyspiesza żywy proces naszej ewolucji. <i>„Mam nadzieję, że większość z was dostanie dzisiaj swoją realizację. I że staniesz się sobą, dojrzewając do tego. Kundalini dojrzewa stopniowo. Shri Matadźi Nirmala Devi</i> <b>Kundalini i joga</b> Kiedy Kundalini przechodzi przez wszystkie czakry i przebija ciemiączko, zostajemy przeniesieni w stan świadomości bez myśli. Wszystkie myśli i emocje, które powodują, że tkwimy w przeszłości lub skupiamy się na przyszłości, są usuwane, abyśmy mogli być świadkami chwili obecnej w spokoju. W ten sposób nasza uwaga staje się oświecona, a nasza świadomość staje się zbiorowa, ponieważ jesteśmy w pełni świadomi naszego otoczenia. To jest moment prawdziwej jogi, co w sanskrycie oznacza „zjednoczenie”. Stajesz się połączony ze wszystkim wokół. Nie jest to wysiłek, po prostu spontaniczne wydarzenie, kiedy Kundalini wznosi się do tego punktu. Przebudzenie Kundalini jest nieodwracalne, podobnie jak wszystkie żywe procesy. Jednak, aby podtrzymać efekty przebudzenia Kundalini, należy regularnie praktykować medytację, aby stale podnosić tę energię. Jak każdy mięsień w ciele, im częściej jest używany, tym staje się silniejszy. Im częściej medytujemy, tym bardziej Kundalini jest w stanie oczyścić nasze czakry i wznieść się do punktu naszej ostatniej czakry w obszarze ciemiączka. W ten sposób tym częściej można wprowadzić w stan świadomości bez myśli. Co więcej, te okresy czystej medytacji, pomiędzy falami myśli przepływających przez nasze umysły, faktycznie wydłużają się. <b>Świadomość wibracyjna</b> Im jaśniejsze stają się nasze czakry poprzez regularne oczyszczanie przez naszą Kundalini, tym większa jest nasza wrażliwość na wibracje. Wibracje są fizyczną manifestacją naszej Kundalini i mogą być odczuwane głównie na czubku głowy i na dłoniach. Tak więc, gdy Kundalini jest podnoszone, w obszarze ciemiączka można wyczuć „chłodną bryzę”. Podobnie, kiedy Kundalini osiąga ten punkt, ten chłód można wyczuć na dłoniach. Nasze dłonie są jak mapa naszego ośrodkowego układu nerwowego, ponieważ to tam znajdują się ośrodki nerwów współczulnych. Tak więc każda część dłoni odpowiada czakrze. Kiedy Kundalini dociera do każdej czakry, odczucia lub wibracje odczuwane na dłoni wskazują stan czakry. Chłód wskazuje na zrównoważony i czysty stan czakry, przez który Kundalini może łatwo przejść. Ciepło lub mrowienie wskazuje na pewną blokadę w czakrze, ponieważ tarcie powstaje, gdy Kundalini próbuje przejść. Dlatego manifestacja energii Kundalini jako Wibracje pokazuje nam stan naszego istnienia w całkowicie bezwysiłkowy sposób. Nie jest wymagana żadna myśl ani analiza. Tylko poprzez podniesienie Kundalini możemy dokładnie poznać, co dzieje się na poziomie fizjologicznym, mentalnym i emocjonalnym. Jeśli potrafimy wykryć nierównowagę wcześnie, gdy są one początkowo wywoływane, możemy wyleczyć nierównowagę na poziomie energii, zapobiegając w ten sposób wielu problemom w naszym istnieniu na długo przed ich wystąpieniem. <b>Kundalini i wiedza o sobie</b> Poprzez mechanizm wibracji Kundalini działa jako nasz przewodnik do rozwoju i samopoznania. Niczym matka pokazuje nam, w czym się mylimy i w jakich obszarach możemy poprawić nasze ogólne samopoczucie. Niezależnie od tego, czy dzieje się to na poziomie mentalnym, fizycznym czy emocjonalnym, pokazuje nam dokładnie, skąd bierze się jakikolwiek problem. W ten sposób, nie tylko bezpośrednio poprzez medytację, ale także poprzez introspekcję tego, czego doświadczyliśmy podczas naszych medytacji, możemy rozwijać naszą osobowość i dokonywać drobnych zmian w naszym codziennym życiu, aby podnieść nasz stan. Gdy ona odpowiada na nasze czyste aspiracje do rozwoju, wszystko, czego doświadczamy poprzez aktywację tej energii, jest niezaprzeczalnie dla naszego dobrego samopoczucia, nawet jeśli na poziomie mentalnym możemy początkowo nie rozumieć. Dlatego prawdopodobnie najważniejszym aspektem medytacji jest otwartość i traktowanie doświadczenia jako eksperymentu. Bycie otwartym pozwala Kundalini działać swobodnie, bez przeszkód. Co więcej, jeśli jesteśmy gotowi stawić czoła samym sobie i tym, czym należy się zająć wewnętrznie, proces wzrostu jest przyspieszony. Wszystkie istoty ludzkie są niedoskonałe, a wszelkie wady naszej istoty należy traktować z dystansem, ponieważ nie są one częścią naszej prawdziwej jaźni. <b>Kundalini w kulturach starożytnych</b> Różne cywilizacje nadały Kundalini wiele imion. Japończycy nazywają to „ki”, a Chińczycy „chi”. Lud Kung z Kalahari nazywał tę samą moc „n/um”. Grecy określali tę energię jako „Pneuma”, a islam mówi o „Rûh”. W tradycji indyjskiej jest ona odbiciem Chęci Boga w nas, Pierwotna Matka, znana jako Adi Shakti. Chrystus nazwał ją „Duchem Świętym”. Podmuch Ducha Świętego, który uczniowie Chrystusa poczuli w dniu Pięćdziesiątnicy, jest w rzeczywistości tym samym chłodnym powiewem Kundalini, który można wyczuć na dłoniach i w czubka głowy, gdy budzi się wewnątrz istoty Gyaneshwara, słynny święty Indii, urodzony około 1275 r., opisał Kundalini w swojej książce „Gyaneshwari”. <i>„Kundalini jest jedną z największych energii. Całe ciało poszukiwacza zaczyna świecić z powodu wznoszenia się Kundalini. Dzięki temu znikają niechciane zanieczyszczenia w organizmie. Ciało poszukiwacza nagle wygląda bardzo proporcjonalnie, a oczy są jasne i atrakcyjne”. Gjaneśwara z jego książki „Gyaneshwari”</i> Kilka kultur również odnosiło się do energii życiowej, do której masz dostęp, gdy jesteś w stanie równowagi. Na przykład niektóre plemiona rdzennych Amerykanów wierzyły w energię zlokalizowaną u podstawy kręgosłupa, ale uważano ją za tak świętą, że zabroniono im nawet wymawiać jej nazwy. Egipskie odniesienia do Kundalini były znacznie bardziej symboliczne. Mówiono, że Ozyrys (bóg życia pozagrobowego) wzniósł się do nieba nad kręgosłupem swojej matki, bogini Nut, przy czym kręgi były używane jako stopnie drabiny. Jest to podobne do starożytnej indyjskiej koncepcji oświecenia, zgodnie z którą poszukiwacz wznosi się do stanu błogości. Mówiono, że Kundalini jest indywidualną energią, specyficzną dla każdej osoby, więc kiedy Kundalini tej osoby się budzi, jej świadomość wznosi się wzdłuż tej „drabiny” do wyższego stanu. W kulturze sumeryjskiej system subtelny jest reprezentowany przez dwa węże splecione wokół centralnej osi, stykające się w siedmiu punktach. Kanał centralny to ścieżka Kundalini. Te siedem punktów to siedem czakr ciała, a dwa węże reprezentują lewy i prawy kanał. Obraz węża w odniesieniu do Kundalini jest również obecny w Hindusim, gdzie wyznawcy wierzą, że kosmiczny wąż Ananta nas stworzył i że Kundalini jest odbiciem tej mocy tworzenia w nas wszystkich. Podobnie Aztekowie czcili Quetzalcoatla, boga-węża, jako stwórcę ludzkości. W judaizmie „Szechina” to imię nadane żeńskiemu aspektowi Boga Wszechmogącego. W języku hebrajskim samo słowo „Shekhina” pochodzi od biblijnego czasownika „shakhan”, oznaczającego „akt zamieszkiwania”, ale przybiera formę żeńską. Dlatego na początku ery talmudycznej „Szechina” była kobiecym aspektem Boga, który mieszkał wśród ludzi i mógł być pojmowany wszystkimi zmysłami. Tak więc przez całą historię, na całym świecie, istniała świadomość macierzyńskiej energii, która tkwi w każdym z nas. Wszystkie te kultury i cywilizacje na swój sposób zrozumiały, że poprzez nasze połączenie z nią możemy zintegrować się z Kreacją, od której zaczęliśmy i realizować nasz prawdziwy potencjał. <i>„W wyniku tego przebudzenia dochodzi do tego, że osiągasz swoją Samorealizację, swoją Osobowość. Po drugie, kiedy ta moc zostaje przebudzona, wznosi się i przechodzi przez sześć subtelnych ośrodków energii w twoim ciele, odżywiając je i integrując”. Shri Matadźi Nirmala Devi - Uwaga: Pierwsze centrum energetyczne znajduje się pod Kundalini, dlatego przebija tylko sześć.</i> <b>Kundalini i Sahaja Joga</b> W przeszłości Kundalini została przebudzona przez dziesięciolecia intensywnego wysiłku i poświęcenia. Bardzo niewielu osobom udało się kiedykolwiek dokonać tego wielkiego wyczynu, a osiągnięto go jedynie poprzez niezakłóconą medytację i pokutę. Kilka wielkich świętych osobistości narodziło się z przebudzonymi Kundalini, ale nawet one nie potrafiły obudzić Kundalini innych. Jednak w 1970 Shri Mataji Nirmala Devi odkrył metodę medytacji, aby bez wysiłku połączyć się z naszą energią Kundalini. Od urodzenia była dotkliwie świadoma swojej własnej duchowej świadomości, ale nie wiedziała, jak przedstawić ją współczesnym ludziom. Widziała zamieszanie i cierpienie obfitujące we wszystkich ludzi, pomimo wysiłków wielu duchowych osobowości na przestrzeni dziejów. Szukała sposobu, aby pomóc ludzkości doświadczyć jej celu. 5 maja 1970 roku na cichej plaży w Nargol w Indiach całe Jej istnienie wypełniło boskie duchowe doświadczenie i nagle otrzymała odpowiedź na swoje pytanie. Odkryła sposób na masową samorealizację, a tym samym ułatwienie wewnętrznej przemiany. W ten sposób narodziła się Sahaja Yoga, dosłownie oznaczająca w sanskrycie „Spontaniczna Unia”. Najpierw wypróbowując to doświadczenie na bliskich Jej osobach, Shri Mataji zobaczyła, jak zostali przemienieni psychicznie, fizycznie i duchowo. Od tego czasu niestrudzenie podróżowała po całym świecie, wychowując Kundalini setek tysięcy ludzi i pokazując im, jak wznosić Kundalinis innych. Ponadto opracowała i rozpowszechniła wiele technik, które można wykorzystać w medytacji, aby wzmocnić Kundalini i pogłębić to doświadczenie. Sahaja joga jest obecnie praktykowana w ponad 100 krajach na każdym kontynencie. <i>„Jedną rzeczą, na którą musicie zwrócić uwagę, jest to, że przebudzenie Kundalini i tym samym osiągnięcie Samorealizacji jest żywym procesem ewolucji, za który nie możemy nic zapłacić. To tak, jakby zasiać ziarno w Matce Ziemi. Kiełkuje, ponieważ Matka Ziemia ma moc kiełkowania, a nasienie ma w sobie wbudowaną właściwość kiełkowania”. Shri Matadźi Nirmala Devi</i> Shri Matadźi nigdy nie pobierała opłat za to doświadczenie, ponieważ utrzymywała, że ​​jest to przyrodzone prawo każdej ludzkiej istoty i ma potencjał, aby zmienić świat na lepszy. Uznała, że ​​chociaż instytucje i rządy starają się stabilizować społeczeństwo, to jeśli nie ma w nim pokoju, to trudno go stworzyć z zewnątrz. </p>

Blogi: 333
2 lata temu

Edgar Cayce, dusza i Kroniki Akaszy

<p>Był mistykiem XX wieku, Edgar Cayce miał swój podstawowy talent do uzyskiwania dostępu i opisywania informacji z Kronik Akaszy, zasobu, który, jak wierzył, był dostępny dla każdego. Wyobraź sobie system komputerowy, który śledzi każde wydarzenie, myśl, obraz lub pragnienie, które kiedykolwiek pojawiło się na ziemi. Wyobraź sobie również, że zamiast po prostu kompilacji zapisanych danych i słów, system ten zawierał niezliczone taśmy wideo i zdjęcia, dostarczając widzowi relacji naocznego świadka wszystkiego, co kiedykolwiek wydarzyło się w jakimkolwiek historycznym przedziale czasowym. Na koniec wyobraź sobie, że ta ogromna baza danych nie tylko śledziła informacje z obiektywnej perspektywy, ale także utrzymywała perspektywy i emocje każdej zaangażowanej osoby. Jakkolwiek niewiarygodnie może to zabrzmieć, ten opis daje dość dokładne przedstawienie Kronik Akaszy. <b>Edgar Cayce: Mistrz w czytaniu Kronik Akaszy</b> Edgar Cayce, który został nazwany najbardziej udokumentowanym medium wszechczasów, a także mistykiem XX wieku, pomógł tysiącom ludzi dzięki wykorzystaniu swoich niezwykłych zdolności intuicyjnych. Przez ponad 40 lat Cayce dawał odczyty lub rozprawy parapsychologiczne, używając Kronik Akaszy jako głównego materiału źródłowego. Podstawowym talentem Cayce'a była jego zdolność do uzyskiwania dostępu i opisywania informacji z tych zapisów, informacji, które umożliwiłyby osobie odkrycie wszystkiego, od jej zasadniczego celu w życiu do pierwotnej przyczyny długotrwałych problemów. Cayce twierdził, że był to zasób informacji, który był dostępny dla każdego. Kiedy w jakimś konkretnym środowisku pojawia się myśl lub aktywność ciała, to właśnie ta aktywność wywiera wrażenie na duszy... Jeśli chodzi o zapisy dokonane przez takie działanie, są one zapisane w tym, co znane jest jako czas lub przestrzeń . —Edgar Cayce Próbując opisać, w jaki sposób było to możliwe, Cayce stwierdził, że nie tylko jednostki mogą dostroić się do Kronik Akaszy, ale że zdarza się to często. Chociaż zapisy nie miały charakteru fizycznego, osoba w odpowiednim stanie mogła „słyszeć”, „czytać” i „doświadczać” informacji. Aby zilustrować, co osoba może postrzegać podczas oglądania tych informacji, Cayce powiedziała 18-letniej dziewczynie, że Kroniki Akaszy ze świata mentalnego można porównać do kina ze świata fizycznego (czytanie 275-19). Ten film można odtworzyć, próbując zrozumieć, co wydarzyło się w doświadczeniu jednostki w dowolnym okresie, w dowolnym czasie lub w dowolnym miejscu w historii. Również w tych danych był zapis wyciągniętych wniosków, utraconych możliwości, nabytych błędów, i zdobyte doświadczenia. Ponadto, chociaż czyny danej osoby mogą być błędnie interpretowane lub błędnie interpretowane w świecie fizycznym, Kroniki Akaszy utrzymywały obiektywny zapis „prawdziwego życia” danej osoby, ponieważ przedstawiały jej prawdziwe zamiary. W 1934 roku, podczas odczytywania 28-letniego agenta frachtowego (odczyt 416-2), Cayce próbował dokładniej zdefiniować te zapisy. Nie tylko omówił, czym są Kroniki Akaszy, ale wyjaśnił, w jaki sposób zostały napisane i wyjaśnił, w jaki sposób dana osoba może uzyskać dostęp do informacji. Najwyraźniej każdy rodzaj wysiłku – czy to działanie, myśl, pragnienie czy czyn – tworzy pewien rodzaj wibracji. Wibracja ta wytwarza ślad na (co Cayce nazwał) motek przestrzeni i czasu i jest w jakiś sposób trwale utożsamiana z odpowiedzialną jednostką. Chociaż niewidoczna, jest to energia eteryczna, która jest tak samo oczywista dla wrażliwego, jak drukowane słowo dla osoby widzącej: Kiedy w jakimś konkretnym środowisku pojawia się myśl lub aktywność ciała, to właśnie ta aktywność wywiera wrażenie na duszy... Jeśli chodzi o zapisy dokonane przez takie działanie, są one zapisane w tym, co znane jest jako czas lub przestrzeń ; w dużej mierze w formie lub sposobie, jak wiadomości, które są znane ciału w jego obecnym działaniu. W miarę jak używane są instrumenty rejestrujące, tak też aktywność zużytej ENERGII pozostawia swój ślad na fali eterycznej, która rejestruje pomiędzy czasem i przestrzenią, którą PRAGNĄ umieścić, jako popychającą lub wytwarzającą. Tak jak liczby lub postacie służą do komunikacji między jednostkami, tak samo dusza na kartach lub zapisach czasu i przestrzeni. (Czytanie 416-2) <b>Sztuczka do czytania zapisów</b> Jednak komplikując naszą zdolność rozumienia i pracy z tymi zapisami, Cayce wyjaśnił swojej żonie Gertrude, czytając 538-32, że jest bardzo możliwe, że każdy, kto spróbuje przeczytać te zapisy (psychika, wrażliwa osoba, sama istota, itp.) błędnie interpretować informacje. Najwyraźniej postrzeganie bazy danych Akaszy jest nieuchronnie zaciemnione przez mentalne doświadczenie i pochodzenie osoby czytającej informacje, CHYBA ŻE jej intencje są całkowicie bezinteresowne i pragną pomocy. Innymi słowy, dwie osoby mogą uzyskać bardzo różne interpretacje z tych samych zapisów ze względu na własne systemy wierzeń, pochodzenie, doświadczenia i osobiste motywy. W trakcie odczytywania 38-letniemu lekarzowi, subiektywny charakter Kronik Akaszy został wyjaśniony w następujący sposób: Dlatego ich interpretacje mogą się nieco różnić, w zależności od faz przyjętego podejścia. W ten sam sposób, w jaki w doświadczeniach materialnych, istoty, obserwując jakieś wydarzenie lub wydarzenie, są zachęcane do podania SWOJEJ wersji zgodnie z reakcją na ich ideał – i na te podszepty celu jednostki tak to oglądającej. (Czytanie 1448-2) Tej samej osobie powiedziano, że każde doświadczenie napotkane w życiu jednostki może pozostawić dobre lub złe wrażenie na tych Kronikach Akaszy. Najwyraźniej każde wydarzenie w życiu może mieć konstruktywny lub destrukcyjny wpływ, w zależności od tego, co dana osoba robi z tym doświadczeniem. Różne wybory pozostawią bardzo różne wrażenia na płytach. <b>Jaki jest cel kronik Akaszy?</b> Ponieważ te zapisy są tak kompletne, tak dokładne i tak zindywidualizowane, logicznym pytaniem może być: jaki jest przede wszystkim cel Kronik Akaszy? Mówiąc najprościej, odpowiedź dotyczy śledzenia i pomocy w osobistym rozwoju i transformacji każdej duszy. Jednakże, aby odpowiednio omówić i zrozumieć postrzeganie tych zapisów przez Cayce'a, trzeba mieć odpowiednie przygotowanie w – jak można by to nazwać – „kosmologii Cayce’a”. Zasadniczo tę kosmologię można po prostu podsumować w stwierdzeniu: „ Bóg jest zasadniczo miłością, a Wszechświat jest całkowicie uporządkowany”. Poza tą koncepcją jest założenie, że każda osoba została celowo stworzona jako dusza, aby stać się towarzyszem Stwórcy. Potwierdzając Pismo Święte, zgodnie z odczytami Cayce, zostaliśmy stworzeni na „obraz Boży” (Księga Rodzaju 1:26) i dlatego naszym naturalnym stanem jest duch. Życie nie zaczęło się w momencie fizycznych narodzin, raczej istniało istnienie duchowe przed fizycznością. Bóg dał każdej duszy całkowitą wolność wyboru i możliwość wyrażenia się — by tak rzec, odnalezienia siebie. Ponieważ dusze zostały stworzone na obraz Boga, tylko poprzez proces osobistych doświadczeń — jeden wybór prowadzi do drugiego, a potem jeszcze innego, a potem jeszcze innego — aby towarzysze Boga mogli zyskać własną indywidualność, będąc naprawdę częścią Niego, a jednak jednostki we własnych prawach. Kiedy już odkryją swoją indywidualność, ponownie powrócą w świadomości, by być Jego towarzyszami i współtwórcami. Z perspektywy Cayce'a, chociaż obecnie doświadczamy fizycznych doświadczeń, nasze ciała są po prostu tymczasowym domem. Tak jak samochód jest wyrzucany, gdy właściciel nie uważa go już za użyteczny, tak samo nasze ciała są odkładane na bok, kiedy spełniły swoją funkcję. Nie jesteśmy fizycznymi ciałami z duszami, ale raczej istotami duchowymi, które akurat mają fizyczną egzystencję. Jeśli to prawda i jesteśmy zasadniczo istotami duchowymi, to możemy zapytać: „Więc, co my tutaj robimy?” Odpowiedź proponowana przez informacje Cayce jest taka, że ​​zasadniczo zbieramy doświadczenia. Zgodnie z lekturami dusza, zasadniczo twórcza z natury, pragnie znaleźć autoekspresję. W rzeczywistości podstawowym pytaniem, które wielokrotnie stawiane jest przez duszę, może być: „Kim jestem?” To pytanie jest adresowane na nieskończone sposoby, ponieważ każda dusza wybiera określone doświadczenia, aby się spotkać. Dusza zdobywa wiedzę z pierwszej ręki nie tylko o swojej tożsamości, ale także uczy się, jak dokonywane wybory prowadzą do pewnych doświadczeń. Z czasem doświadczenia duszy i zdobyta wiedza doprowadzą do mądrości. Nieuchronnie mądrość doprowadzi do współczucia, a ostatecznie miłość będzie końcowym rezultatem. W tym momencie dusza pozna swoją indywidualną tożsamość oraz prawdziwą relację z Bogiem. Dusza zrozumie, że jest pierwotną esencją, a Boża jest jedna i ta sama miłość. </p>

Blogi: 333
2 lata temu

EDGAR CAYCE ŚPIĄCY PROROK

<p>Film, który w bardzo ciekawy sposób omawia śpiącego proroka, czyli Edgara Cayce'go. W filmie dowiemy się czym dla niego była m.in reinkarnacja, dusza, karma, sny.</p> <div class="embed-responsive embed-responsive-16by9"><br /> <iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/uUcjcr_w8hI" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe> </div> <p> Zapytany o źródło swoich informacji, Edgar Cayce odpowiedział, że zasadniczo były dwa. Pierwszym był podświadomy umysł osoby, dla której czytał, a drugim były Kroniki Akaszy. Kroniki Akaszy, znane również jako „Księga Życia” lub „Boża Księga Pamięci”, można przyrównać do systemu superkomputerów we wszechświecie – lub być może do tego, co dzisiaj nazwalibyśmy przetwarzaniem w chmurze. Są one centralnym magazynem wszystkich informacje dla każdej osoby, która kiedykolwiek żyła na ziemi. Zapisy te zawierają każdą naszą myśl, czyn, słowo, uczucie i zamiar. Mają ogromny wpływ na nasze codzienne życie, nasze relacje, nasze uczucia, nasze systemy wierzeń i potencjalne realia, które do nas przyciągamy.Edgar Cayce odniósł się do zapisów w ten sposób: W czasie i przestrzeni zapisane są myśli, czyny, działania jednostki – jak w relacjach z jej otoczeniem, jej dziedziczny wpływ; zgodnie z kierunkiem – lub osąd wyciągnięty przez lub zgodnie z tym, jaki jest ideał jednostki. Stąd, jak to często się nazywa, zapis jest Bożą księgą pamięci; a każda istota, każda dusza – jako czynności jednego dnia istoty w materialnym świecie – albo czyni to samo dobre lub złe albo obojętne, w zależności od zastosowania przez istotę jaźni… -- Edgar Cayce Czytanie 1650-1 Kiedy Cayce uzyskał dostęp do Kronik Akaszy danej osoby, miał możliwość wybrania informacji, które byłyby najbardziej pomocne dla tej osoby w danym momencie jej życia. Często czytanie może sugerować, że dostarczany był tylko wybór dostępnego materiału, ale dana osoba otrzymywała ten, który byłby „najbardziej pomocny i pełen nadziei”. Omawiając Księgę Życia, stwierdził, że była to „zapis Boga, twojej duszy wewnątrz i wiedzy o niej”. (281-33) Zapytany o różnicę między Księgą Życia a Kronikami Akaszy, wyjaśnił: P. [Co należy rozumieć przez] Księga Życia? A. Zapis, który jednostka sama zapisuje na motek czasu i przestrzeni, poprzez cierpliwość – i jest otwierany, gdy jaźń dostroi się do nieskończoności, i może być odczytany przez tych, którzy dostrajają się do tej świadomości… P. Księga wspomnień Boga ? A. To jest Księga Życia. P. Kroniki Akaszy? A. Te wykonane przez osobę, jak właśnie wskazano. -- Edgar Cayce Czytanie 2533-8 Cayce wskazał, że te zapisy są czymś więcej niż tylko magazynem przeszłości, kiedy stwierdził: Tak, mamy tu ciało i zapis, jaki został dokonany i jaki może być sporządzony z wolą, jaka została wykonana, oraz stan niezależnie od wpływu lub skutku woli, jaki został stworzony. Mamy warunki, które mogły być, są i mogą być. Nie należy tych trzech rzeczy mieszać lub krzyżować celów. - Edgar Cayce czyta 304-5 Dlaczego i w jaki sposób Kroniki Akaszy wpływają na nasze życie? Te zapisy łączą każdego z nas ze sobą. Zawierają esencję każdego archetypowego symbolu lub mitycznej opowieści, która zawsze głęboko dotykała wzorców ludzkich zachowań i doświadczeń. Były inspiracją do marzeń i wynalazków. Przyciągają nas do siebie lub odpychają od siebie. Kształtują i kształtują poziomy ludzkiej świadomości. Są częścią Boskiego Umysłu. Są bezstronnym sędzią i ławą przysięgłych, którzy próbują kierować, edukować i przekształcać każdą osobę, aby stała się najlepszą, jaką może być. Ucieleśniają ciągle zmieniający się wachlarz możliwych przyszłości, które są wezwane do potencjału, gdy wchodzimy w interakcje i reagujemy na okoliczności naszego życia. Odczyty Cayce sugerują, że każdy z nas pisze historię swojego życia poprzez nasze myśli, nasze czyny i nasze interakcje z resztą stworzenia. Ta informacja ma na nas wpływ tu i teraz. W rzeczywistości Kroniki Akaszy mają taki wpływ na nasze życie oraz potencjały i prawdopodobieństwa, które do nas przyciągamy, że jakiekolwiek ich badanie nie może pomóc, ale dostarcza nam wglądu w naturę nas samych i nasz związek z wszechświatem. W naszym życiu, w naszych historiach i w naszym indywidualnym wpływie na nasze jutro jest znacznie więcej, niż być może odważyliśmy się sobie wyobrazić. Uzyskując dostęp do informacji z Kronik Akaszy, komputerowej bazy danych wszechświata, wiele może nam zostać ujawnione. Świat, jaki zbiorowo postrzegaliśmy, jest tylko słabym cieniem rzeczywistości.</p>

Blogi: 333
2 lata temu

Biografia Nostradamusa

<h3>Biografia Nostradamusa</h3> <p> Znany prorok Nostradamus (Michel de Nostradame) urodził się 14 grudnia 1503 r. w St. Remy w Prowansji we Francji. Nostradamus pochodził z długiej linii żydowskich lekarzy i uczonych. Jego rodzina przeszła z judaizmu na chrześcijaństwo w 1502 r. w wyniku prześladowań związanych z wniebowstąpieniem Ludwika XII. Po klasycznym wykształceniu studiował medycynę, ziołolecznictwo i astrologię. Za życia Nostradamusa Czarna Śmierć (dziś znana jako dżuma dymienicza) zniszczyła ponad ćwierć Europy. Nic dziwnego, że czterowiersze Nostradamusa wypełnia poczucie apokaliptycznego przerażenia. Bezspornie można powiedzieć, że Nostradamus wyprzedził swoje czasy, przynajmniej jeśli chodzi o praktykę lekarską. Jego leczenie Czarnej Śmierci obejmowało usunięcie zakażonych zwłok, świeże powietrze i nieskażoną wodę dla zdrowych, preparat ziołowy bogaty w witaminę C i (wbrew współczesnej praktyce medycznej) nie wykrwawianie pacjentów. Nostradamusowi udało się zmniejszyć wpływ Czarnej Śmierci na stolicę Prowansji, Aix. Wdzięczni obywatele dali mu stypendium dożywotnie. Nostradamus zaczął pisać swoje prorocze wersety w mieście Salon w 1554 roku. Są one podzielone na dziesięć sekcji zwanych Stuleciami (co odnosi się do liczby wersetów w każdej sekcji, a nie do jednostki 100 lat). Stulecia zostały opublikowane w 1555 i 1558 roku i od tego czasu są drukowane nieprzerwanie. Nostradamus miał wizje, które później zapisał wierszem, gdy późno w nocy wpatrywał się w wodę lub płomień, czasami wspomagany przez ziołowe stymulanty, siedząc na mosiężnym trójnogu. Powstałe czterowiersze (cztery wersety) są ukośne i eliptyczne oraz wykorzystują kalambury, anagramy i alegoryczne obrazy. Większość czterowierszy jest otwarta na wiele interpretacji, a niektóre nie mają żadnego sensu. Niektóre z nich to mrożące krew w żyłach, dosłowne opisy wydarzeń, podające konkretne lub prawie konkretne nazwy, lokalizacje geograficzne, konfiguracje astrologiczne, a czasem rzeczywiste daty. To właśnie ta cecha niejasności i specyficzności pozwala każdemu nowemu pokoleniu na reinterpretację Nostradamusa. Mówi się, że Nostradamus przewidział własną śmierć. Kiedy jego asystent życzył mu dobrej nocy 1 lipca 1566, Nostradamus rzekomo powiedział: „Nie znajdziesz mnie żywego o wschodzie słońca”. Został znaleziony martwy 2 lipca 1566 r. Nostradamus został pochowany stojąc prosto w Kościele Kordelierów Salonu. Jednak jego historia na tym się nie kończy; dwukrotnie ekshumowano go, raz celowo, raz złośliwie. W 1700 roku jego ciało zostało przeniesione przez miasto do bardziej widocznej krypty. Kiedy na jego szkielecie znaleziono naszyjnik z datą „1700”, jego ciało pospiesznie pochowano ponownie. Podczas Rewolucji Francuskiej w 1791 roku do jego grobu wdarli się pijani żołnierze. Burmistrz szybko uspokoił tłum, opisując, jak Nostradamus przewidział rewolucję, i wymienili kości w krypcie. Jednak Nostradamus śmiał się ostatni. W Century 9, Quatrain 7 napisał: Człowieka, który otworzy grób, gdy zostanie znaleziony I kto go natychmiast nie zamknie, przyjdzie do niego Zło , którego nikt nie będzie w stanie udowodnić. Podobno żołnierze, którzy po raz ostatni zbezcześcili jego grób, zostali zaatakowani w drodze powrotnej do bazy i zabici do ostatniego człowieka. </p> <h3>Nostradamus, człowiek, który widział przez czas</h3> przez Lee McCanna [1941] <p> Zainteresowanie Nostradamusa przechodzi przez cykle, zwykle zbiegające się z okresami niepewności i konfliktu. Na początku II wojny światowej ludzie zwracali się do Nostradamusa o wskazówki, jak i kiedy ten konflikt zostanie rozwiązany, oraz o wskazówki, że jakoś go przepowiedział. Niektórzy używali Nostradamusa do propagandy, zysku lub reklamy. Oczywiście tak też było po zamachach z 11 września 2001 roku. Ta książka, opublikowana na początku II wojny światowej, jest częściowo biografią Nostradamusa, częściowo historyczną powieścią wydarzeń z jego życia i próbą powiązania jego przewidywań z wydarzeniami historycznymi i przyszłymi. McCann jest najlepszy w poprzednich częściach książki. Zanurza nas w życie i czasy Nostradamusa. Chociaż wiele odcinków jest fabularyzowanych, są one przyjemne do czytania i wydają się być historycznie dokładne. Próby dopasowania przepowiedni Notradamusa do historycznych wydarzeń renesansu są w większości bardzo dobrze uzasadnione i wahają się od prawdopodobnych do „hmmm…”. Książkę kończy dość obszerny rozdział dotyczący wydarzeń XX wieku. Ta część wydaje się być przyczepiona, jakby wydawca chciał „połączyć się” z bieżącymi wydarzeniami. McCann postawił hipotezę, że wojna potrwa do późnych lat czterdziestych i zakończy się z powodu przywrócenia monarchii francuskiej, a konkretnie, że pretendent do tronu zostanie koronowany na Henryka Piątego. Oczywiście jest to dalekie od celu, ale stwarza perspektywę dla obecnych i przyszłych prób formułowania konkretnych przewidywań na podstawie tajemniczych czterowierszy. </p> <h3>Narodziny proroka</h3> <p> BYŁO PRAWIE BOŻE NARODZENIE roku 1503. San Rémy, starożytne prowansalskie miasto, imiennik świętego, który ochrzcił Clovis w Boże Narodzenie, poruszyło przygotowania do nadchodzących wydarzeń. Wszędzie w mieście i na wsi ludzie zatrzymywali się w słońcu, aby powitać i porozmawiać o planach dotyczących Calèndo, romańskiego słowa, którego Prowansalowie wciąż używają na Boże Narodzenie. Wielkie damy w jedwabnych strojach, beztroscy młodzi rycerze w towarzystwie giermków zjeżdżających z zamków na wzgórzach, wieśniaczki w pełnych spódnicach i jaskrawych gorsetach, wesoły mnisi, ciemnookie dziewczęta i trzeźwi ojcowie z miasta, wszyscy przygotowywali się do tegorocznego największe święto. Na rynku mężczyźni rozmawiali o dziennikach świątecznych. Niektórzy właściciele gajów zamierzali ściąć zbyt stare drzewo oliwne lub migdałowe, aby było warte utrzymania. Ale więcej szło do lasu, by ścinać kłody i zaciągać je do domu za odłączonymi wołami, tak jak robili to ludzie od czasów druidów. Gospodynie z San Rémy tłoczyły się na straganach, kupując migdały P. 4 i miód na bożonarodzeniowy nugat. Rozmawiali o przygotowywanych prezentach noworocznych i plotkowali o świątecznych maskach w pałacu gubernatora w Aix. Trubadurzy stroili swoje harfy i pamiętali romanty. Przez okna kościelne dobiegały głosy chórzystów grających bożonarodzeniową muzykę, śpiewających powitanie Syna Człowieczego, śpiewających o pokoju na ziemi, który wtedy i teraz rzadko panował. Starożytne miasto, wesołe porą roku, mało wyobrażało sobie, a już najmniej spodziewający się rodzice, że to dziecko, urodzone pośród nich tego dnia, przyniesie swojemu miejscu narodzin sławę trwającą przez wieki. Któż zatem mógł przewidzieć, że przyszła Europa będzie szukać w jego słowach odpowiedzi na ponurą zagadkę swojego losu? Nad miastem Midi gwiazdy zajęły pozycję, by obdarzyć to niemowlę dziwniejszą mądrością niż prorok posiadał od dawnych lat tych, którzy przepowiadali przyjście Chrystusa. Tego dnia 14 grudnia według kalendarza juliańskiego, „blisko dwunastu godzin południa”, jak głosi kronika, urodził się syn Jacquesa i Renée de Nostradame. Głos dzwonu z brązu wypowiadającego godzinę z dzwonnicy miejskiej niósł się na pachnących łąkami wiatrach. W sercach rodziców dźwięczały dźwięki dawnej wdzięczności: „Nam narodziło się dziecko, nam syn jest dany”. Nie wiadomo, jak długo rodzina małego Michela de Nostradame osiedliła się w Prowansji. Ale wystarczająco długo, aby zostały zasymilowane w annałach kraju, aby wniosły swój wkład w naukę i służbę oraz zbierać nagrody prestiżu. P. 5 Stwierdzenie, że Michel pochodził z Żydów, zostało z uporem przyznane przez większość komentatorów. Wydaje się, że nie ma na to żadnego nakazu poza niezweryfikowanymi plotkami po jego życiu. Jego rasa nie jest ważna, z wyjątkiem jego proroctw. Warto jednak wiedzieć, czy był ostatnim spadkobiercą wielkiej hebrajskiej tradycji proroctwa. A może rasa pogańska, pozbawiona takiej tradycji, rzeczywiście stworzyła jednego wyróżniającego się proroka, z którego mogą być dumni i którego prognozy dotyczą ich losu? Tego, który, jeśli nie można go porównać do wzniosłej poezji i wywyższenia proroków Izraela, może być porównany z nimi w dokładności i autorytecie jego wizji. Nostradamus w swoim liście dedykacyjnym dla króla Henryka II mówi o biblijnej kalkulacji lat. Mówi: „Uważam, że Pismo Święte uważa je za słoneczne”. Dla uczonego powinno to być wystarczającym dowodem na to, że Nostradamus nie miał żydowskiego pochodzenia; gdyby tak było, nie mógłby uciec, wiedząc, że żydowskie kalkulacje zawsze były zgodne z kalendarzem księżycowym. Jean-Ayme de Chavigny, doktor teologii, sędzia Beaune, prawdopodobnie godny zaufania, był bliskim przyjacielem i uczniem Nostradamusa. Jego biograficzny szkic proroka jest jedyną dostępną relacją z pierwszej ręki, która została przekazana. Nie wspomina o żydowskim pochodzeniu. On pisze: P. 6 „Jego dziadkowie, ze strony matki i ojca, mieli reputację wielkich uczonych w matematyce i medycynie, z których jeden był lekarzem René, króla Jerozolimy i Sycylii oraz hrabiego Prowansji, a drugi Jana, księcia Kalabrii, syna króla René. To zamyka usta zazdrosnym, którzy, ponieważ są źle poinformowani, zastanawiają się nad jego narodzinami”. XVI wiek był okresem gorzkiego antysemityzmu i powszechnej nietolerancji. Żydzi, co prawda, nie byli prześladowani w Prowansji i wielu z nich doszło do bogactwa i bezpiecznie tam przebywało. Gdyby Nostradamus był Żydem, jego reputacja nie ucierpiałaby z tego powodu w miejscu jego urodzenia. Ale ucierpiałoby, gdy jego sława rozprzestrzeniła się na większe pola, zwłaszcza do Paryża. Za jego życia wrogowie nazywali go szarlatanem i czarnoksiężnikiem. Gdyby był podatny na oskarżenie, napastnicy z pewnością zostaliby napiętnowani jako Żyd przez napastników, którzy nie przeoczyli żadnego punktu, który mógłby być podniesiony przeciwko niemu. Doktor Theophilus Garencières, jeden z pierwszych komentatorów, który twierdzi, że przez całe życie miał kontakt z ludźmi, którzy albo wiedzieli wszystko o Nostradamusie, albo myśleli, że wiedzą, podobnie nie wspomina o żydowskim pochodzeniu. Jego troską było to, jak Bóg może objawić się człowiekowi o jedynie przeciętnej pozycji społecznej. Mówi, że ten cud poruszył umysły wielu ludzi, którzy podziwiali Nostradamusa jako proroka. Stało się tak nie dlatego, że świadomy kastowy renesans zapomniał o narodzinach Syna Cieśla, ale dlatego, że pogodzili Jego pochodzenie z własnymi standardami społecznymi. Ferne's Blazen of Gentry , XVI-wieczny P. 7 Heraldyka z trudem informuje swoich czytelników, że dwunastu apostołów to wszyscy dżentelmeni krwi, sprowadzeni do służalczej pracy tylko przez nieszczęście. Być może to myślenie życzeniowe skłoniło niektórych pisarzy, którzy faworyzowali Nostradamusa, do twierdzenia, że ​​był on szlachetnie urodzony. Ale z wydarzeń z jego życia trzeba wywnioskować, że przynajmniej delikatnie urodził się z ludzi o doskonałej pozycji. Kiedy Nostradamus odwiedził dwór Henryka II, jako gość króla, przyznano mu niemal honor dostojnej osobistości i zamieszkał w pałacu księcia-kardynała krwi. Henryk poznał historię i pozycję rodziny de Nostradame za pośrednictwem swojego prowansalskiego gubernatora, wieloletniego przyjaciela proroka. Należy się obawiać, że nie przyjąłby proroka z takim publicznym uznaniem, gdyby pozycja rodziny nie spotkała się z jego aprobatą. Argumentowano, że nauka dziadków Nostradamusa wyprzedzała kulturę gojów, a zatem była żydowska. Prawdą jest, że Żydzi we Francji mieli dobre wyniki w zawodach naukowych, a zwłaszcza w medycynie. Ale jest inna teoria, której, choć nie można jej udowodnić, wiele by wyjaśniała. Król Prowansji udał się ze św. Ludwikiem na wyprawy krzyżowe i dzielił swoje więzienie na Wschodzie. Saraceni, cudownie zaawansowani w medycynie i matematyce, pokazali krzyżowcom wiele cudów. Część ich wiedzy wróciła do Europy P. 8 w ten sposób. Przodkowie Nostradamusa mogli należeć do tych, którzy korzystali z arabskiej nauki we własnych wielkich ośrodkach; być może istniała nawet odmiana arabskiego pochodzenia. Jedno lub jedno i drugie tłumaczyłoby prestiż, jakim cieszyli się dziadowie proroka na dworze króla René z Prowansji. Może to również tłumaczyć istnienie jakiegoś starożytnego, odziedziczonego medycznego przepisu, z którego przywieźli przodkowie krucjaty. Orient, którego Nostradamus mógł użyć do pokonania zarazy; coś starszego niż znane, ujednolicone arabskie lekarstwa z jego czasów. Król René miał ciekawy kompleks turko-arabski. Wolał ludzi o takiej krwi i obyczajach ponad wszystkich innych. W konsekwencji jego dwór przez pół wieku przyciągał każdego, kto miał kroplę krwi lub którykolwiek z jego stowarzyszeń i kultury. Każdy Lewantyńczyk i Arab, który miał coś do sprzedania i cenę wycieczki, przyjeżdżał tam ze swoimi towarami. Jeśli poddany chciał coś przekazać, musiał sprawić, by król był prezentem ze Wschodu. René ubrał siebie i dwór w strój orientalny, a jego maski tureckie i arabskie były słynne. Jeden zabawny przypadek uczuć Rene w takich sprawach dotyczy dziadka Nostradamusa. Królowa René miała praczkę, Turczynkę Charlotte. W jakiś sposób Charlotte zraniła się w nogę. Gdziekolwiek indziej byłaby zbyt daleko poniżej soli, by zwrócić na siebie uwagę królewskiego lekarza. Ale z powodu tureckiej krwi Charlotty król nie uważał niczego za dobrego dla niej. Jego własny lekarz, nikt inny jak Doktor de Nostradame, kazano jej pilnować, co prawdopodobnie uczynił. Logiczne jest przypuszczenie, że uczeni dziadkowie Nostradamusa w jakiś sposób przyczynili się do zamiłowania króla do Turków i Arabów i do pewnego stopnia sprawowali jego patronat dzięki wyższości w rodzaju wiedzy i treningu, który najbardziej szanował i cenił. P. 9 Dziadkowie od dawna byli przyjaciółmi i współpracownikami na dworze Prowansji. Kiedy Jacques, syn Pierre'a de Nostradame, ożenił się z Renée, córką Jeana de Rémy, ściślej scementowało to istniejące więzy uczuciowe i wzajemne interesy. Jacques de Nostradame, ojciec Michela, był notariuszem. Zawód ten, dziś maleńki w znaczeniu, miał wtedy uczoną i ważną ocenę, gdy tak wielu ludzi, nawet z wyższych kręgów, nie mogło nawet napisać swojego nazwiska. Zależyli od notariusza, który był wzywany do usług, które obejmowały napisanie listu miłosnego po zorganizowanie przeniesienia własności. Jego dziedzina była szeroka i obejmowała prawie wszystko w sprawach gospodarczych i majątkowych, co nie wymagało faktycznej praktyki prawniczej. Dochód Jacquesa zapewniłby wygodny dom, odpowiadający dobrym standardom prowansalskiego życia. Przez jego drzwi przechodził aktywny przepływ spraw miejskich, osobistych, biznesowych i obywatelskich. Wielu szukało go, ponieważ dzięki ojcu i teście jego kontakty w stolicy były dość wpływowe. P. 10 Jego dom znajdował się prawdopodobnie w pobliżu centrum miasta, łatwo dostępny dla klientów. Najwcześniejsze wspomnienia młodego Michela o domu jego rodziców koncentrowały się na radosnej, pachnącej kuchni, która, typowa dla wszystkich domów prowansalskich w XVI wieku, była pomieszczeniem, w którym toczyło się zarówno domowe, jak i towarzyskie życie. Centrum i symbolem aktywności tego pokoju był wielki kominek, majestatyczny, przepastny, z rozpalonym ogniem, który nigdy nie zgasł od czasu, gdy jego ojciec i matka przybyli tam, by zamieszkać. Błyszczące mosiężne garnki i patelnie zwisały nisko z półki z płaszczem, dzięki czemu jego matka mogła upiec pyszny chleb, ugotować gęsty pożywny gulasz lub upiec drób. Pod każdym kątem kominka znajdowała się dębowa osada, w której dziadkowie lubili leniuchować i rozmawiać, kiedy przyjeżdżali z wizytą. Po drugiej stronie pokoju stał bufet. Na wierzchu znajdowało się długie, płonące drewniane koryto, w którym jego matka mieszała i ugniatała chleb. W jednym rogu stała szafka z półkami i szufladami na wszelkiego rodzaju sprzęty gospodarstwa domowego. Ten, podobnie jak bufet, był wykonany z mocnego dębu o głębokim odcieniu. Michel znał każdą linię surowej rzeźby w geometrycznym projekcie, która odbijała światło ognia na łagodnym drewnie. Na ścianach wisiały lekkie półki szafek, na których znajdowały się pudełka na sól i przyprawy, małe kawałki wesołej gliny i specjalne skarby. Być może był tam emaliowany kubek lub wazon przemyślnego wykonania, prezent od dziadka, który dostał go na targu od lewantyńskiego kupca, który przyjechał sprzedawać swoje towary na dworze. Michel pamiętał głębokie, przeszywane okna… P. 11 jego domu i wąskiej ganku u drzwi, punktów obserwacyjnych, z których otrzymywał swoje najwcześniejsze obrazy życia miasta, które przepływało w barwnym przedstawieniu w dni świąteczne i targowe. Urok pochodu nie miał końca, bogaci kupcy na wędrownych mułach ze srebrnymi dzwoneczkami na uprzęży, wozy spiętrzone czerwienią i żółcią pomarańczy i granatów na targ, chłopi sprowadzający z wsi masło i sery, pasterze z ich stadami , rycerze i damy z piórami w kapeluszach, jeżdżące na koniach. Niezapomniany był też pierwszy raz, kiedy matka zabrała go na mszę do starożytnego kościoła. Przez wielkie wrota, starsze od gotyckiej iglicy, w wyniosły bezmiar przyćmionego światła, trzymał się przerażony dłoni matki, wpatrując się w bogatą tajemnicę zmierzchu, złotych i witrażowych świętych. Klęcząc, spojrzał w górę na rzeźbioną Dziewicę i stożki jak kwiaty u jej stóp. Otaczały go dźwięki organów i wysoki, czysty śpiew chłopców z chóru, przyciągając go z ekstazą, jakby do piersi matki. Było to źródło i początek jego namiętnego, niezachwianego przestrzegania i oddania – rzymskiemu rytuałowi, od którego nigdy nie odstępował przez całe życie. Takie przestrzeganie nigdy nie było dla niego obowiązkiem, było to świętym haftem jego rozkoszy w Bogu. Innym rytuałem, który urzekł młodego Michela, był ten, który dotyczył interesów jego ojca. Nie pamiętał czasu, kiedy nie fascynowały go rzeczy na biurku ojca. ten P. 12 cyna kałamarz z długimi piórami stojącymi na baczność w małych bocznych otworach, miseczką czystego piasku i starannie ułożonymi zwojami białej owczej skóry, wezwane do jego rąk, by ich dotknąć i wypróbować. Wcześnie słuchał wszystkiego, co mógł, z opowieści ojca o wydarzeniach w San Rémy. Z wielkimi uszami, dla których przysłowiowe są małe dzbanki, składał razem skrawki, na które dorośli uważali, że jest za młody. to odległe miasto jest dla niego tylko nazwą. Zastanawiał się, jakie to opłaty i dlaczego jego ojciec mówił, że ludzie na nie narzekają; zastanawiał się, czy król pójdzie na wojnę z Włochami i jak wygląda wojna. Dowiedział się o nowych wyborach do rady miejskiej io tym, kto jechał do Aix na spotkanie z gubernatorem. Jego umysł obserwował i zaszufladkował z dziecinną dosłownością wszystko, co się wokół niego działo. To była jego inicjacja, początek zainteresowania sprawami państwa, które miały tak oczarować jego późniejsze lata. Oto żołądź, który wyrósł na drzewo Stulecia . To właśnie urok tych wczesnych wspomnień sprawił, że Nostradamus, mężczyzna, zawsze był małomiasteczkowym chłopcem z inklinacji, jakim był z urodzenia. W jego czasach, podobnie jak w naszych, większość ludzi była kawałkami stali ciągniętymi przez urokliwe magnesy wielkich miast. Złożony blask miast i ich miraż możliwości zostały wplecione w marzenia o młodości i ambicje męskości, a we Francji wszystkie drogi prowadziły do ​​Paryża. Michel pozostał dziwnie odporny na tę przynętę. On P. 13 wcześnie nauczył się cenić mniejszy świat miasta, który można objąć w całości, jego postacie znane i badane na tle pokoleń. Tu w Prowansji były jego osobiste zainteresowania; to byli jego ludzie. Michel był silnym chłopcem, szybkim i aktywnym, pełnym żarliwej witalności młodości. Jego dziadkowie wcześnie wyznaczyli mu zadania związane z nauką, ale jako lekarze mądrze dali mu mnóstwo wolnego czasu na chłopięcą przygodę w przemierzaniu wsi pod słońcem Midi. Między nim a tym pięknym prowansalskim krajem istniała głęboka więź. Chłopiec i mężczyzna nigdy nie chciał odejść od tego na długo. Tchnienie jego perfum i przeszłości zawsze przyciągało go z powrotem do prastarych, żyznych dolin nawadnianych przez wijące się strumienie poniżej wzniesienia alpejskich wzgórz. Jako dziecko poznawał pory roku od różowego rozkwitu drzew migdałowych, brunatnej zieleni oliwek, złota zbiorów i krwistofioletowych winnic. I zawsze była muzyka towarzysząca pięknu dramatu Natury, harfy i lutni, tańca i śpiewu. Geniusz trubadurów wywarł wczesne i trwałe wrażenie na Michelu i jego bracie. Słynne świecki opowiadające o honorze, rycerskości, wzniosłych przygodach bohaterów Prowansji urzekały wyobraźnię romantycznej młodzieży. Nie minęło też dużo czasu, odkąd ci poeci odeszli, śpiewając, w przeszłość. Ich patron, król-minstrel René, był ostatnim, który odszedł. Ich pamięć P. 14 był wiecznie zielony dzięki skarbowi ich piosenek, dobrze znanych i śpiewanych przez wszystkich na wysokim i niskim poziomie. Michel i Jean słyszeli ich rymowanek. Wydaje się, że Le Roman de Renart wywarł największe wrażenie na Michelu, być może dlatego, że jest to alegoria, w której bohaterowie są zwierzętami, a fabuła opowiada o ich walce o przywództwo w lesie. Spryt i hipokryzja przeciwstawiają się sile, a słabość jak zwykle przegrywa. Nostradamus w Wiekach używa tych samych zwierząt, oznaczających te same cechy, jako symboli rywalizujących potęg Europy. Wilk, Niedźwiedź, Lew, Lis, Orzeł, Jeleń, wszyscy ponownie odgrywają swoje role w jego misji przeznaczenia. Brat Michela był obdarzony wspaniałym głosem. W domu rozbrzmiewało śpiewanie przez Jeana Roman de la Rose , Chanson de Roland i innych słynnych laików i fabliaux . Jean w późniejszym życiu podążył za prozaiczną, choć dochodową karierą adwokata w parlamencie Arles. Ale jako swój prawdziwy wkład pozostawił po sobie historię trubadurów, monumentalny tom zatytułowany: „Życie najsłynniejszych starożytnych poetów prowansalskich, którzy rozkwitali w czasach hrabiów Prowansji”. Niektórzy twierdzą, że pieśni trubadurów osłabiły ducha i opór Prowansji. Jeśli tak, to w tym sensie, w jakim bardziej wrażliwe standardy cywilizacyjne są dziś zdane na łaskę siły wymierzonej. „Gdyby tylko Bóg zesłał pokój!” woła Nostradamus w Stuleciach. Nauczył się swoich ideałów pokoju i honoru P. 15 i łagodne maniery minstreli starej Prowansji. Sir Walter Scott w Annie z Geierstein daje wspaniały wgląd w wpływ trubadurów na tę ziemię. Szkicuje scenę znaną z dzieciństwa Michela: „Pasterz dosłownie wymaszerował rano za granicę, wysyłając swoje stado na pastwisko z jakimś sonetem miłosnym zakochanego trubadura. Jego „owłosiona opieka” wydawała się faktycznie pod wpływem muzyki. Zamiast być prowadzonym przed pasterzem, poszli za nim i nie rozchodził się, by się nakarmić, dopóki nie stanął przed nimi, wykonał wariacje na temat swojego powietrza. Jego ogromny wilk-pies, strażnik stada, podążał za swoim panem z uszami nastawionymi jak główny krytyk spektaklu. W południe zwiększała się publiczność pasterza przez urodziwą matronę lub kwitnącą dziewicę, która przyłączyła się do jego głosu, gdy spotykali się przy jakiejś zabytkowej fontannie.W chłodne wieczory tańczyły na wiejskiej zieleni lub koncertowały przed drzwiami wioski. Podróżnych zapraszano na mały poczęstunek owoców , ser i chleb.Wszystko dodawało uroku iluzji i wskazywało na Prowansję jako Arkadię Francji. „Największą osobliwością był brak wymierzonych mężczyzn i żołnierzy w tym spokojnym kraju. W Anglii nikt nie poruszał się bez długiego łuku, miecza i puklerza. We Francji zad nosił zbroję nawet między szczudłami pługa. nie mogłeś patrzeć P. 16 wzdłuż mili drogi, nie widząc tumanów kurzu, z których wyłoniły się falujące pióra i błyszcząca zbroja. Ale w Prowansji wszystko było ciche i spokojne, jakby muzyka tego kraju uśpiła wszystkie gniewne namiętności. Od czasu do czasu przejeżdżał konny kawaler, grający na harfie na łuku siodła lub niesiony przez sługę, zaświadczając, że jest trubadurem. Krótki miecz, noszony na lewym udzie, był raczej na pokaz niż na użytek." Oprócz „tańca, śpiewu prowansalskiego i spalonej słońcem wesołości” istnieje w tym kraju inny rodzaj życia, cichy, ale nie mniej żywotny. Taki, który głęboko dotknął ducha młodego Michela i który przenika przez wieki. To życie w starożytnej przeszłości. Prowansja to stara kraina, w której ludzie i rasy pojawiały się i odchodziły, ale nie przeminęły całkowicie. Dawno wymarłe wyznania wiary i zwyczaje, zakorzenione głęboko w starożytności, przetrwały w oczarowaniu. Celtowie, Rzymianie, Fenicjanie, Grecy, Goci, wszyscy pozostawili swoje ślady wtopione teraz w rasę chrześcijańską. Nostradamus odnosi się szczególnie do długiego wpływu Grecji na Prowansję w jednym ze swoich czterowierszy: IX-75 Z okolic Epiru i Tracji nieszczęśni ludzie przypłyną morzem, szukając pomocy we Francji, Ci sami ludzie, którzy pozostawili w Prowansji swój wieczny ślad W przetrwaniu swego stroju i praw. P. 17 Na wsi iw miastach bladość marmurowych ruin i pomników. Łuki triumfalne, rozpadające się amfiteatry, delikatne fontanny, zaludnione przez cienie budowniczych. W takich nawiedzonych pamięcią miejscach szeptana mowa przeszłości dociera tylko do uszu dostrojonychdo jego tajemniczego języka. Michel, wrażliwy już w dzieciństwie na zagadkę przeszłości i przyszłości kryjącą się w wiecznej teraźniejszości, poczuł czar tych pozostałości potężnej przeszłości. Dorastał pośród dwóch światów, żywego prezentu swoich czasów i majestatycznych zmarłych dawno temu. Pierwszy dał mu ziemskie ciepło, wesołość, zdrowy rozsądek. Drugi otworzył przed nim swoje sekretne królestwo, spokojne, władczo odległe, gdzie w jego zmierzchu śnił miecz Cezara, żagle Grecji i Kartaginy oraz złote bransolety Gotów. Kiedy Michel dorósł na tyle, by interesować się historią ruin, lubił wędrować odkrywczą wędrówką z jednym z dziadków, którzy mogli mu opowiedzieć historię tego, co zobaczył. Łatwo go sobie wyobrazić u boku starszego mężczyzny w szacie lekarskiej i czteroramiennej czapce, mundurze, który chłopiec będzie nosił później z honorem. Michel był nieco niższy, ale pełen wigoru, z rumianymi jabłuszkami na policzkach i kolorem, który zachowywał tak długo, jak żył. Jego włosy były brązowe nad wysokim, kwadratowym czołem. Jego proste, zdecydowane rysy oświetlały duże, niezwykle bystre szare oczy. W dniu, w którym oboje wędrują przez San P. 18 [kontynuacja akapitu]Rémy zatrzymują się, by podziwiać szlachetny łuk triumfu, który Juliusz Cezar zbudował na pamiątkę Mariusza i jego potężnego zwycięstwa. Michela ciekawią rzeźby na łuku. Co to znaczy, pyta dziadka. – Zapisują, jak dawno temu rzymski generał Marius uratował kiedyś naszą ziemię. Widzisz – mówi mu starzec – barbarzyńcy rozlali się po kraju. Prawie pół miliona zaciekłych wojowników, których mieli, oprócz wszystkich ich rodzin ”. – Czy Rzymianie przybyli tu, by walczyć po naszej stronie? - Tak. Ale dawno temu Hannibal przemierzał tędy z trzema tysiącami słoni w drodze na podbój Rzymu. Nasz celtycki lud walczył wtedy za Rzymian, a Rzym pamiętał. Wysłała nam Mariusa, swojego najlepszego generała w naszych czasach niebezpieczeństwa”. – Czy przywiózł wielką armię, dziadku? - Nie, chłopcze, nie potrzebował wielkiej armii. Miał wielkich żołnierzy, legiony rzymskie. I miał ze sobą prorokini Martę, syryjską kobietę, która miała znajomego ducha i potrafiła przepowiadać przyszłość. Obiecała Mariusowi zwycięstwo." - Czym, panie, jest znajomy duch? ​​Jak prorokini mogła powiedzieć, że Mariusz wygra? „Są tacy ludzie, Michel. Ja sam mam niewielki dar w czytaniu w myślach. Pewnego dnia otworzę ci trochę oczy. Ale proroctwo to oczywiście większa zdolność. przez nich, Marius zrobił. Oddał Marcie wysoki honor. Nawet jego żona Julia przyjechała z P. 19 [kontynuacja akapitu]Rzym po bitwie tylko po to, by ją spotkać. Kiedyś pokażę ci marmurową stelę wyrzeźbioną z ich spotkania. - Opowiedz mi więcej o prorokini, proszę. – Nie ma wiele do powiedzenia. Głupi ludzie wierzą, że wciąż przemawia z jaskini Lou Garagoule, gdzie na jej rozkaz rzucono na śmierć setkę barbarzyńców. – Dlaczego? Z pewnością wielu zginęło w bitwie. - Tak. Ale widzisz, chłopcze, była poganką. Przed przyjściem naszego Pana, który zakazał okrucieństwa, ludzie czcili bogów, którzy, jak sądzili, muszą złożyć specjalną ofiarę krwi, aby zapłacić za swoje łaski. Marius bez wątpienia , pomyślałem, że to tanie w cenie." – Dziadku, gdzie jest Lou Garagoule? Czy to daleko? „Za daleko na twoje krótkie nogi”, chichocze dziadek. To jest kilka mil za Aix, w pobliżu szczytu Mont Saint Victoire. W skale jest głęboka szczelina, nad którą wznosi się klasztor jak orzeł. Ma tajne przejście prowadzące w dół. Mówi się, że mnisi otwierają je dla głupców, którzy płacą im wystarczająco dużo, by odpokutować za grzech skonsultowania się z Martą lub tym, co uważają za Martę. – Ale czy ona naprawdę do nich przemawia? „Oczywiście, że nie. Ona od dawna nie żyje. Ale przechodzą przez pogańskie zaklęcia i czekają sześć godzin w ciemności. Potem słyszą tylko wycie wiatru w górskich korytarzach. Nigdy tego nie próbuj, jest to sprzeczne z duchem Boże, a mnisi źle na to pozwalają." - Mimo to chciałbym to zobaczyć, dziadku. P. 20 - To zrobisz. Kiedy twoja matka uzna, że ​​jesteś wystarczająco dorosła, by nie spać w nocy, pojedziesz na Mont Saint Victoire dwudziestego czwartego kwietnia, w rocznicę bitwy. Zobaczysz, gdzie stały legiony Mariusza. Będziesz maszerować w wielkim świętowaniu zwycięstwa, które tam co roku odprawiają, bo ludzie w tych stronach nigdy nie zapomną. "Czy będzie taniec i muzyka?" „Bębny i trąbki, tamburyny i śpiewy. Rozpalają wielkie ogniska na Mont i całą noc tańczą farandole i krzyczą „Zwycięstwo, Zwycięstwo”. – Czy poszedłeś, dziadku? „W młodości. Wiele razy. O świcie jest Msza i wszyscy idą dziękować za ocalenie naszej ziemi”. "Opowiedz mi o bitwie." Młodość nigdy się nie nudzi. „Cóż, rzymskie legiony stacjonowały na Mont Saint Victoire, tak się tak nazywa po bitwie. Oto barbarzyńcy w San Rémy i ciągnący się przez równinę do Aix. Między nimi a Mont Marius wykopał wielki linia głębokich rowów, Fossa Mariusza, jak ludzie nadal je nazywają… W miarę rozwoju opowieści mały chłopiec słuchał oczarowany, aż do ostatecznego obalenia ostatniego barbarzyńcy. „Grecki historyk, Plutarch, opisał historię bitwy pod Mariusem lepiej, niż ja mogę ją opowiedzieć, Michel” – zakończył dziadek. „Przeczytasz o tym dla siebie i wielu innych ciekawych wydarzeniach, kiedy opanujesz klasyczny język. P. 21 być zachętą do nauki. Teraz robi się późno." Można się zastanawiać, czy opowieść o starożytnej bitwie, usłyszana w dzieciństwie, powróciła w wieku, by połączyć pamięć o zwycięstwie z gorzką wizją widzącego ruiny Francji, przez kontrast czyniąc tę ​​wizję bardziej spustoszoną. W wersetach proroka, które opowiadają historię roku 1940, znajduje się czterowiersz opisujący linię Maginota. Używa w tym słowa fosse , po francusku rów, od łacińskiego fossa . Być może jego wizja porównała daremność największego rowu obronnego, jaki kiedykolwiek zbudowano, z prymitywnym, zwycięskim rowem rzymskiego generała. IV-80 W pobliżu wielkiej rzeki ziemia zostanie wykopana w celu zbudowania ogromnej linii ( fosy ) podzielonej na piętnaście części zgodnie z układem wód. Miasto (Paryż) zostanie zdobyte, wybuchną pożary bitew, rozlewu krwi i walki wręcz. W szoku będzie uczestniczyć większa część narodu. Niestety, że Marius już tak dawno nie żyje. Zniknęła też starożytna przyjaźń rzymska. Po lewej, ale smutek, który rzucił swój ponury cień do tyłu i dotknął płaszcza proroka piszącego te słowa czterysta lat temu. Ale do takiej uprzedniej wiedzy było jeszcze daleko P. 22 z radosnego dzieciństwa Michela. Po takiej przygodzie z dziadkiem wracał do domu z głową pełną walki i zachwytu. Śnił nad nim przy kominku, gdzie senne płomienie polerowały miedziane garnki jak hełm legionisty. Kiedy w jego małym, skromnie umeblowanym pokoju zapadła noc i poczuł pod sobą słomę swojego siennika, udawał, jak chłopcy na całym świecie, że jest Mariusem na zboczu wzgórza. Księżyc, ukośnie na wysokiej szafie w rogu, w tajemniczy sposób przekształcił swój ciemny kształt w zarysy prorokini Marty. Było tysiąc takich fascynujących historii, które dziadkowie mogli opowiedzieć, z których Michel i Jean utkali własny obraz starożytnego splendoru Prowansji. Opowieści cesarzy, zaginionych królów i królowych oraz papieży, którzy zbudowali tam swoje zamki. Historie również o tajemnicach Camargue, gdzie we mgle latały olbrzymie ptaki w kolorze płomieni. Historie o igrzyskach gladiatorów, walkach byków, krzyżowcach, którzy byli władcami w ziemi Chrystusa. Legendy o wszystkich bohaterach, którzy śmiali się pod błękitnym prowansalskim niebem i ucztowali na wysadzanej różami tablicy Pana, która wiecznie zaprasza do tej klasycznej krainy. Jeśli chodzi o obietnicę dziadka złożoną Michelowi, że pokaże mu coś z tajemnych cudów umysłu, w zapisie jest napisane, że dotrzymał słowa. Michel dałby mu niewiele odpoczynku, dopóki tego nie zrobi. Mówi się, że pewnego dnia dziadek zademonstrował działanie ukrytych sił mentalnych. Jaki rodzaj demonstracji nie jest znany, P. 23 ale był to prawdopodobnie prosty eksperyment w czytaniu w myślach. Było to jednak doskonałe wprowadzenie do takich tajemnic dla chłopca, który miał stać się adeptem ich posługiwania się. Podany przypadkowo i naturalnie przez dziadka, obrabował podmiot z przesądów i idei magii diabła, które przenikały wiek. Dało to chłopcu szansę na normalne podejście do doznań pozazmysłowych. Incydent mógł zająć swoje miejsce, bez zniekształceń i dysproporcji, w aktywnym gromadzeniu przez Michela różnorodnej wiedzy. Jego naturalność miała znaczenie ochronne wobec późniejszego rozwoju daru proroka, a jej wpływ można doszukiwać się w uczciwości i nieustraszoności jego stosunku do własnej tajemniczej mocy. </p> <h3>Edukacja geniusza</h3> <p> DOCTOR DE RÉMY, dziadek Michela ze strony matki, wziął na siebie wczesną edukację swojego starszego wnuka. Nawet dzisiaj taka edukacja, jaką otrzymał od niego Michel, byłaby uważana za niezwykłą. To był chyba jedyny w tym okresie we Francji. Prestiż naukowy doktora de Rémy i liberalna inteligencja, z jaką kierował i inspirował swojego ucznia, stwarzały okazję nieczęsto spotykaną w żadnym starożytnym czy współczesnym domu. Reakcja geniuszu chłopca i wrodzonego zamiłowania do nauki sprawiły, że związek między nimi był łatwy i przyjemny. Jak bardzo różniło się to od zwykłych instrukcji w XVI wieku, można docenić z relacji Rabelaisa o pielgrzymce naukowej Pantagruela. „Moją wolą” – powiedział Gargantua, odnosząc się do wykształcenia Pantagruela – „jest oddanie go jakiemuś uczonemu człowiekowi, aby go indoktrynował zgodnie z jego zdolnościami i nie szczędził niczego na ten cel”. „Indoktrynacja” na początku szesnastego wieku oznaczała wypchanie młodego umysłu jak gęsi strasburskiej. P. 25 [kontynuacja akapitu]Brak humanitarnych, inteligentnych metod nauczania został uzupełniony sadystyczną techniką. Edukacja została wpętana we wspomnienia twardych czaszek, odpornych młodzieńców za pomocą ciosów i chłosty. Rabelais, pisząc o tym, co chłopcy musieli znosić dla podstaw wiedzy, powiedział o jednym szczególnie okrutnym mistrzu: „Jeśli za chłostę biednych małych dzieci, nie obrażających uczniów, pedagogów są przeklęci, to, na moje słowo honoru, jest teraz na kole Ixiona, chłostając szczawiaka, który go obraca”. Nie było pojęcia o nauczaniu domowym, a oświata publiczna nie miała zasięgu i nie miała zbyt wiele do pożytku. Bezowocne, długotrwałe studiowanie słów, po którym następowało równie bezowocne studiowanie nieskończonych subtelności, stworzyło przeciągającą się, oszałamiającą nędzę ścieżki wiedzy chłopca. Doktor Garencières, opowiadając o swojej własnej edukacji we Francji sto lat później, mówi, że on i inne dzieci, jak tylko nauczyli się elementarza, byli przygotowani do studiowania StuleciaNostradamusa. „Książka ta była pierwszą po moim Elementarzu, w którym nauczyłem się czytać, we Francji było to wtedy zwyczajem około 1618 roku inicjować dzieci tą książką; ze starym i przestarzałym francuskim, a po trzecie dla rozkoszy i różnorodności sprawy. Obraz dzieci uczących się jak zaintrygowane papugi zwrotek, które kwestionowały rozum, jak wielu uczonych, jest marną nieśmiertelnością dla człowieka, którego własne szkolenie było tak odmienne. P. 26 Druk tak niedawno sprowadził na młodzież klątwę podręczników szkolnych, że nie było czasu na tworzenie tradycji pedagogicznej. Przed drukiem dzieci dorastały równie wolne i nieskrępowane jak Adam. Nauczyli się tylko łowić ryby, polować, wędrować, posługiwać się łukiem i strzałami, a jeśli pochodzili z dobrej rodziny, zapinać rycerską zbroję. Jeśli sposoby robienia tych rzeczy uległy poprawie, dążenia nadal należały do ​​epoki kamienia. Oczywiście wśród czołowych rodzin społecznych zawsze istniała klasa uczonych kościelnych i pewna doza kultury zmanierowanej. Jednak jako rozwój narodowy niewielu potrafiło czytać i pisać. Ale kiedy druk sprawił, że książki znalazły się w powszechnym zasięgu, rodzice na całym świecie pragnęli, aby ich dzieci miały ten dziwny, nowy dostęp do wiedzy, której im odmówiono. Tak rozpoczęła się bolesna era dyscypliny umysłowej młodych. Doktor de Rémy i Rabelais, prawie samotni w swoim okresie, zdawali się przewidywać rodzaj edukacji, który dziś jest uważany za pewnik. Obaj wierzyli, że młodzież powinna być zainteresowana, a księga wiedzy rozwijała się w zdumieniu i rozkoszy. Pantagruel, jak pamiętacie, spędził lata ucząc się alfabetu od tyłu, a jeszcze więcej lat nad tomami łacińskich komentarzy, aż Gargantua zobaczył, że okazuje się tylko głupim marzycielem. Wybrał więc innego mistrza, który uczył Pantagruela obserwacji przyrody i badania faktów. W końcu Pantagruel wrócił do ojca z zaokrąglonym rozwojem i zrozumieniem P. 27 związek wiedzy z życiem. Rabelais wiedział o tym na własnej skórze, Nostradamus nauczył się tego w łatwy sposób. Wcześnie odczuwał radość z nauki, nigdy nie potrzebował zachęty, ani nie musiał wystrzegać się tego, co dla większości chłopców było bolesnym fizycznie i emocjonalnie doświadczeniem, które pozostawiło niezatarte piętno na wrażliwej naturze. Doktor de Rémy gruntownie ugruntował wnuka w łacinie, matematyce i astronomii oraz udzielił mu ogólnej wiedzy na temat faktów przyrodniczych. Łatwość i płynność w pisaniu i mówieniu po łacinie miały wówczas pierwszorzędne znaczenie kulturowe, gdyż był to język używany przez uczonych i mówców publicznych. Był często używany na dworze, za panowania Franciszka I. Mówi się, że rodzina królewska, w godzinach, kiedy zbierała się nieformalnie, lubiła uprzejmie rozmawiać ze sobą po łacinie – osiągnięcie, które być może równie trudne do wyobrażenia dla współczesnych jak cokolwiek w XVI wieku. Ale dzieci były kierowane do tego badania bardzo małe, aby uzyskać wymaganą biegłość. Język prowansalski nadal zachowywał więcej dziedzictwa rzymskiego niż północnej Francji. Ułatwiło to naukę łaciny chłopcom urodzonym, jak Michel, w Midi niż w innych częściach kraju. Matematyka szła w parze z astronomią. Patroni, amatorzy i zagorzali badacze „niebiańskiej nauki” byli bardzo liczni i musieli umieć przygotowywać własne efemerydy oraz dokonywać skomplikowanych, trudnych obliczeń matematycznych, które dziś są dostępne w opublikowanych, pracooszczędnych tabelach. Obaj dziadkowie Michela P. 28 byli zaliczani do uczonych w matematyce i astronomii. Ich nauczanie i jego zainteresowanie wkrótce przeniosło jego wiedzę daleko poza jego wiek. Jako lukier na edukacyjnym torcie obaj dziadkowie mieli niekończące się wspomnienia wspaniałych dokonań na dworze króla René, małych Atenach swoich czasów. Historia i geografia nabrały z tych opowieści romantycznych znaczeń. Chłopiec nigdy nie męczył się słuchaniem wspaniałych widowisk i dramatów, których produkowaniem nigdy nie znudził się król René. „Najwspanialszą z nich wszystkich”, powiedział dziadek, „była Wojna Siedmiu Wodzów . Była to sztuka z greckiej legendy, o bogach i ludziach, a wszyscy bogowie mieli złote twarze. Król wezwał jednego z największych artyści we Francji do Aix, aby zaprojektowali złotą koronę, maskę i berło dla boga słońca. W nocy, gdy grano sztukę, król i królowa oraz cały dwór ubrali się jak starożytni Grecy. odszedł, wróć z całą muzyką, żołnierzami, damami i bogami. Innym razem dziadek powiedział: „Kiedy będziesz mężczyzną, Michel, będziesz podróżować. Pojedziesz do Włoch, może nawet zobaczysz tam tak niezwykłego człowieka jak Great Beard, który przybył z Florencji. Tutaj pokażę Ci Florencję na tej mapie”. – …i Wielka Broda, dziadku? „Bogaty kupiec, który przybył na handel i przyniósł królowi perski rękopis w prezencie. Aby zadowolić króla Wielka Broda wstał we wspaniałej tureckiej sukni. Miał na sobie szatę ze wschodniego jedwabiu nałożoną na P. 29 haftowana koszulka. A mniej więcej pośrodku miał trzy pasy wysadzane małymi klejnotami. Ale żart polegał na tym, że król nie mógł zobaczyć swojej wspaniałej sukni, dopóki Wielka Broda nie odwróci się plecami, a nigdy nie robi się tego królowi. Jego broda była tak gęsta i tak długa, że ​​zakrywała jego przód. Nikt z nas nigdy wcześniej tego nie widział. Był zdumiewająco próżny. Nostradamus czasami używa słowa étranger w Stuleciach, ale częściej cudzoziemcem jest le barbe , les barbares , a jeśli obcy tyran to Ahenobarbus . Być może jego pamięć zachowała obraz florenckiego kupca widzianego oczami dziadka i dała mu pierwszeństwo dla starszego, łacińskiego słowa. Doktor de Nostradame nie dożył dorastania młodego cudownego dziecka, które tak pielęgnował. Zmarł, gdy Michel był jeszcze nastolatkiem. Jego śmierć była jedną z dwóch zgonów, które oznaczały zakończenie młodości Michela. Utrata dziadka była osobistym żalem. Drugie przejście było bezosobowe, odległe, ale zakończyło okres, na który miał spoglądać w późniejszych latach z nostalgiczną tęsknotą. Była to śmierć Ludwika XII, która zamknęła epokę w życiu Francji, którą Michel wspominał w smutniejszych dniach jako nigdy nie powracający patriarchalny wiek złota. Przez całe życie Michela panowało pięciu królów Francji. Za panowania Ludwika XII, które zakończyło się w 1515 r., Francja była idealnie zjednoczona. Nigdy kraj nie był bardziej popularnym królem niż Ludwik Dobrze Ukochany, dwudziesty drugi król wielkiej linii Kapetów. P. 30 [kontynuacja akapitu]Ludwik kierował rządem z mniejszą liczbą błędów niż większość monarchów i bez naruszania swobód ludowych. Był jednak ostatnim królem Francji, którego panowanie wyrażało narodową jedność wolnego ludu. Wydawało się, że bezpieczeństwo Francji jest w końcu mocno ugruntowane. Potężny, jednopunktowy nacjonalizm, na rzecz którego ludzie i król tak długo pracowali, wydawał się bliski realizacji francuskiego marzenia o przywództwie na kontynencie, marzenia, które nigdy nie zostało w pełni zrealizowane, ale trwało w Sedanie. Francja nigdy więcej w późniejszych okresach nie odzyskała tej wczesnej kombinacji pozornie nieograniczonych możliwości połączonych z równowagą i prostotą życia, jak tuż przed tym, jak potok średniowiecza stał się potokiem renesansu. Królestwo Prowansji znalazło się pod zwierzchnictwem Francji około dwudziestu lat przed narodzinami Michela, a wspomnienia o jego niepodległym królestwie wciąż były świeże w umysłach Prowansalczyków. René, ich ostatni król, od dawna wiedział, że wraz z odejściem feudalizmu Prowansja musi znaleźć się pod większym centrum. Jako Kapet chciał, aby jego spadkobiercą była Francja, a nie Hiszpania. Ale z powodu miłości między nim a ludźmi z jego małego królestwa odłożył zły dzień. Ludwik XI był wówczas królem Francji. On i René byli bardzo starymi mężczyznami, a Louis mający zawsze oko na Hiszpanię zaczął się denerwować. Zaprosił do Paryża kuzyna René, który zawsze lubił chodzić w różne miejsca. W interesie większych zysków, najbardziej skąpy monarcha w chrześcijaństwie raz rozwiązał swoje sakiewki. Jego szambelanowi kazano wyjść na całość z gejem i P. 31 wspaniałe imprezy i żeby mieć tam najładniejsze dziewczyny w Paryżu. Chytry stary lis z powodzeniem zwabił starego geja. René miał czasy swojego starożytnego życia, będąc wtedy po osiemdziesiątce, a kiedy impreza się skończyła, Louis miał w kieszeni Prowansję. W czasach Michela Prowansją zarządzał w imieniu Korony Francuskiej gubernator prowincji, wybitny żołnierz Claude de Savoie, hrabia de Tende. Był przyjacielem rodziny de Nostradame, a jego nazwisko pojawia się z pochlebną wzmianką w jednym z czterowierszy. Wraz ze śmiercią Ludwika XII Francja znalazła się pod panowaniem nowego króla i innego odgałęzienia linii kapetyńskiej – Domu Walezjuszów. Franciszek I, glamour-chłopiec z Angoulême, był pierwszym z pięciu królów Valois, który zasiadł na tronie św. Ludwika. Michel miał wtedy niecałe trzynaście lat. Jak chłopięcy, zachwycał się relacjami odważnego i czarującego młodego księcia, z którym Francja pokładała wielkie nadzieje i który był teraz jego królem. Był to rok, w którym doroczne ceremonialne korowody w Aix, które król René rozpoczął w 1448 roku, nabrały dramatycznego znaczenia od królewskiego wydarzenia. Najbardziej cenionym tytułem francuskich monarchów był très chrétien, a stara procesja festiwalowa René obrazowała triumf chrześcijaństwa nad złem. Na tę okazję rodzice Michela zabrali chłopców do Aix. Malownicza, w całości średniowieczna uroczystość procesji była równie naiwna jak iluminowany rękopis. Długa procesja, którą chłopcy z zajęciem obserwowali, P. 32 kręcąc się powoli ulicami Aix, miał pokazać, jak pogańscy bogowie i ich wyznawcy zostali zepchnięci z powrotem do piekła przez Chrystusa, ale prezentacja alegorii wydawała się być tak mieszana i trudna do rozwikłania jak jeden z Stuleci. Procesję prowadził bóg Merkury, a za nim bogini Nocy z Plutonem w towarzystwie galaktyki demonów w płomieniach. Potem wyszła na spacer łowczyni Diana, a za nią, pojedynczo, nadeszła Miłość, Wenus i Mars. Za nimi podążała makabryczna grupa trędowatych, za którymi jechali dumnie dowódcy miasta i rycerze w zbrojach, a następnie tancerze i koteria muzyków z tamburynami, lutniami, piszczałkami i bębnami. Teraz przybyła królowa Saby w jedwabiach i klejnotach, by odwiedzić Salomona. Następnie Mojżesz niósł tablice zakonu i próbował sprowadzić do Boga grupę szyderczych Żydów, którzy tańczyli wokół złotego cielca z kartonu. Judasz poszedł za nim, pokazując swoją sakiewkę i licząc swoje trzydzieści srebrników, podczas gdy inni apostołowie za karę ocierali jego głowę kijami. Teraz w oddali, Michel i Jean, z odkrytymi głowami, można było zobaczyć zbliżających się prałatów niosących Najświętszy Sakrament. Poprzedzający ich, dość dziwnie, kroczył Opat Młodości, Książę Miłości i Król Basoche. Ten ostatni był szefem cechu urzędników prawa, który wystawiał wiele moralitetów. Powinno to być jasne dla interpretatorów Stuleci – chociaż tak nie było – że wiele w jego piśmie, które zdumiało i zaniepokoiło uczonych, można prześledzić do P. 33 naturalne wrażenie, jakie takie sceny jak ta procesja wywarły na wyobrażeniowym, religijnym temperamencie chłopca Michela. Specyficzna mieszanka alegorii, symboliki i aluzji historycznych, która obfituje w jego pisma, ma mniej tajemnicze intencje, niż pozwalają na to komentatorzy. Wiele z tego było normalnym odzwierciedleniem prowansalskiej ekspresji w romantycznym średniowieczu młodości proroka. Trudno to zinterpretować, głównie dlatego, że współczesna nauka tak bardzo straciła kontakt w tych starszych sposobach. Kiedy zastanowimy się, że na takim tle Nostradamus był w stanie objąć i podsumować proroczo rozwój czterech wieków, to nie mglistość, ale klarowność większości jego pism jest zdumiewająca. Po tym, jak edukację Michela przerwała śmierć jego dziadka, jego rodzice stanęli przed problemem, jak najlepiej ją kontynuować. Postanowili wysłać go na słynny uniwersytet w Awinionie. Jacques i Renée prawdopodobnie musieli dokładnie obliczyć budżet rodzinny, kiedy snuli swoje plany, ponieważ wcale nie byli bogaci, a wykształcenie wyższe, tak jak teraz, było drogie dla ludzi o umiarkowanych dochodach. Ale stypendium było zbyt wybitną tradycją rodzinną, aby ich synowie mieli cokolwiek innego niż to, co najlepsze. Poza tym musieli już wtedy zdać sobie sprawę, że Michel miał coś, co było szesnastowiecznym odpowiednikiem uderzającego IQ. Więc do Awinionu udał się na swoją filozofię, jak nazwano kurs, który był zbliżony do współczesnego stopnia licencjata sztuk pięknych. P. 34 Awinion był dumnym, potężnym starym miastem. Jego aktywne życie studenckie i religijne toczyło się pod ochroną niewiarygodnie masywnych murów, nad którymi niczym miecze strażnicze wznosiły się majestatyczne trzydzieści dziewięć wież. Tutaj tradycja uczenia się sięga daleko w przeszłość, poza prawdziwych i fałszywych papieży, do mrocznych saraceńskich początków. Tu wieje mistral, zimny, surowy wiatr, nad którym ubolewał Petrarka, przed którym nawet płomień jego miłości do Laury nie mógł go ogrzać. Nauczyciele, mając na uwadze obiecujących uczniów, mieli całkiem naturalną nadzieję, że młody Michel, pochodzący z rodziny uczonych, zrobi dobry pokaz. Ale musieli być trochę zadyszani, kiedy według starych źródeł od razu zaczął pokazywać swoją olśniewającą pamięć i niesamowite informacje. Mówi się, że musiał przeczytać rozdział tylko raz, aby powtórzyć go z dokładną dokładnością. Jeśli, łagodny czytelniku, wyobrażasz sobie z tego coś w rodzaju współczesnych rozdziałów, to powiedzmy, że w tamtych czasach dwadzieścia pięć linijek druku tworzyło krótkie zdanie, interpunkcja była skąpa, a akapity spotykały się co kilka mil. Umiejętności takie jak Michel, w epoce, w której cały nacisk kładziony był na pamięć, wywarły wrażenie nieproporcjonalne do jej wartości umysłowych i wystarczyły, by dać mu najwyższą ocenę jako uczonemu. Mówi się, że od czasu, gdy Michel był w stanie rozumować, „był przyzwyczajony do samodzielnego decydowania”. P. 35 znaczenie wszelkiego rodzaju drobnych, ciekawych faktów, które go interesowały”. Można podejrzewać, że to jego dziadek decydował i że stary dżentelmen nosił się do grobu, odpowiadając na pytania genialnego wnuka. ogromny zasób różnorodnych informacji pozalekcyjnych, które wkrótce oszołomiły jego nauczycieli i zachwyconych kolegów uczniów, którzy wisieli na jego słowach.Wiele z tego, co wiedział, znalazłoby się dzisiaj w księdze wiedzy każdego dziecka, ale tylko uczeni dorośli mieli takie informacje wtedy. Kiedy Michel opowiedział innym chłopcom, jak chmury powstają z oparów i jak rozpuszczają się w deszcz, był sensacją dla chłopaków, którzy nauczyli się w domu, że chmury są wypompowywane z morza, jak się powszechnie uważa. Zdumiewająco stwierdził, że spadające gwiazdy nie są gwiazdami, które oderwały się od nieba. Mówił o cząstkach i gazach oraz o tym, co sprawia, że ​​gwiazdy świecą. I upierał się, że ziemia naprawdę jest okrągłą kulą, bo pomimo Kolumba wciąż było wielu ludzi, którzy w to nie wierzyli. I — niesamowity pomysł — powiedział im, że po drugiej stronie świata też świeci słońce. Michel nigdy się nie popisywał, nie miał żadnej z tych cech. Wszyscy, którzy o nim pisali, bez wyjątku przyznali się do jego skromnego zachowania i cichej skromności. Ale tak całkowicie zatracił się w zainteresowaniu nauką i tak nieustannie o tym mówił, że takie wchłonięcie przyniosło spektakularny efekt. Jego ulubieńcem w tym czasie była astronomia, temat, na którym on P. 36 [kontynuacja akapitu]„oddał się” tak energicznie, jak żywy saksofon, a uczelnia nazwała go „młodym astronomem”. Mimo to, pomimo swojej doskonałej wiedzy, był lubiany przez studentów, ponieważ uwielbiał zabawę i dobre towarzystwo. Po ukończeniu studiów uniwersyteckich, które obejmowały zaawansowaną filozofię, astronomię, retorykę, wyższą matematykę i łacinę, został kierownikiem klasy astronomii jako student-nauczyciel. Był to tradycyjny zaszczyt dla tak błyskotliwego uczonego. Podczas pobytu w Awinionie pobożny, młody umysł Michela wchłonął więcej wrażeń niż tylko te z akademickiego treningu. Miasto znajdowało się pod panowaniem papiestwa, tak jak było od pierwszych dni. Religię podkreślał tu, podobnie jak w Rzymie, Kościół jako współadministrator władzy zarówno świeckiej, jak i duchowej. Ogromny, starożytny pałac papieży, choć popadał w ruinę, nadal był potężnym symbolem tej potęgi i zdominował działalność miasta swoim ponurym, niewidzącym spojrzeniem. Michelowi wydawało się, że wiecznie czeka, ponuro wypatrując z zakurzonych okien powrotu swojego świętego lokatora. Czasami chłopiec patrzył, jak księżyc wschodzi nad ogromnym stosem, czyniąc go tajemniczym z cieniami i srebrem. Pomyślał też o tym, gdy o zachodzie słońca spacerował w pobliżu pięknego kościoła Notre Dame des Doms, i spojrzał w górę na Dziewicę z Zachodniej Wieży, której słynny posąg był pokryty złotem, jak bogowie z opowieści dziadka. W takich P. 37 razy ogarniało go dziwne uczucie. Poczucie powrotu. Jakby papieże któregoś dnia naprawdę mogli wrócić do Awinionu. Znał na pamięć historię papieży z Awinionu. Jak niemiecki cesarz nękał Klemensa V, dopóki nie przeniósł się do Awinionu, aby uwolnić się od ingerencji. Jak to ostatecznie doprowadziło do Wielkiej Schizmy, w której trzy frakcje domagały się wyboru na papieża. Jak inny cesarz niemiecki, Zygmunt, zwołał wielką konferencję, która obaliła fałszywych papieży, a następnie zatwierdziła wybór cesarza, Martin Colonna, papież, który uzdrowił schizmę. Chłopak zastanawiał się, czy taka straszna sytuacja może się kiedykolwiek powtórzyć. Czy w Niemczech mogą znowu być władcy, którzy zrobiliby niegodziwe rzeczy religii? Czy Ojciec Święty wróciłby wtedy do Awinionu? A jeśli tak, to czy nie jest tak, że francuski monarcha przy tej nowej okazji przywróci pokój Namiestnikowi Bożemu? Miał nadzieję, że gdyby kiedykolwiek powstała nowa schizma, nie Niemcy, ale Francja, nazwałby nowego Martina Colonna. Półsny i pytania, które miały go prześladować aż do dojrzałości mistycznej wizji, powinny dać mu odpowiedź po wielu latach. Na Wieki zawiera imponującą i szczegółowe blok czterowierszy zajmujących się prorokował zamian pod prześladowań, z schizmatyckiej wzór wewnątrz Kościoła, a on przewiduje rhapsodically że wielki francuski monarcha przywróci papieża do jego władzy w Rzymie, po Niemcy byli pokonany przez Francję. P. 38 [kontynuacja akapitu]Przepowiada, że ​​Awinion będzie przez pewien czas siedzibą tego króla w jego walce o przywrócenie monarchii i papiestwa na wygnaniu. Wiele wersetów opisuje tę sytuację i wybór „Wielkiego Pasterza”, którego nazywa „nową Colonną”. Te wizje, choć odległe od jego czasów, miały dla niego szczególny urok i intymność ze względu na jego dzieciństwo w Awinionie. Kiedy Michel wrócił do San Rémy po ukończeniu nauk humanistycznych w Awinionie, kolejną kwestią w jego życiu był wybór zawodu. Chciał zostać astronomem. Dla niego astronomia była zawsze ukochaną nauką. Ale podobno jego ojciec wpadł na ten pomysł. Naturalnie pragnął, aby Michel został lekarzem. W tej dziedzinie jego wybitne pochodzenie rodzinne dałoby mu pożegnanie, który byłby sam w sobie niemal gotową reputacją. Poza tym zawsze trzeba było uleczyć ludzkie choroby, a medycyna oferowała o wiele bezpieczniejsze źródło utrzymania niż odległe, jasne oblicze niebios. Argumenty jego ojca wygrały dzień. Wraz z otwarciem nowego semestru Michel wszedł na Faculté de Médecin w Montpellier, najsłynniejszy uniwersytet do badań naukowych we Francji. Kiedy Michel przechodził przez którąkolwiek z jedenastu bram Montpellier, bez wątpienia przewoził w swoim lekkim studenckim bagażu niektóre z rzeczy, które były częścią profesjonalnego wyposażenia jego dziadka i mogły zostać przekazane nawet starszym osobom. Być może był tam antyczny miedziany futerał chirurga z lśniącymi narzędziami. On mógłby P. 39 Nie mam szansy ich użycia w nowym amfiteatrze w Montpellier, ponieważ sekcję zrobili profesorowie, ale było ciepło, mając je przy sobie. Byłaby też miedziana lub cynowa miska do golenia, bardzo ważna, ponieważ służyła do wykrwawiania i golenia pacjenta, a wielu lekarzy w tym czasie zyskało sławę dzięki prostej technice wykrwawiania i oczyszczania. I być może Michel miał rzeźbioną drewnianą skrzynkę lub skórzaną sakiewkę, w której jego dziadek trzymał złote i srebrne monety, które były jego honorarium i które Michel miał nadzieję, że pewnego dnia otrzyma również swoje. Czyste powietrze i jasny kolor Montpellier stanowiły mile widziany kontrast z szarym Awinionem. Miasto, jak na południową Francję, było też dość nowoczesne, bo pochodziło dopiero z VIII wieku. Michel znał oczywiście legendę jego powstania. Historia mówi, że dwie siostry, młode i urocze, były kiedyś właścicielami całej ziemi, na której stoi miasto. Ale nie dbali o to życie, a zamiast tego tęsknili za wieczną błogością nieba. Wierząc, że można to najlepiej zapewnić, rezygnując z posiadania, które przywiązało ich do ziemi, oddali Kościołowi swoje rozległe ziemie. To był makabryczny zbieg okoliczności, że pierwszą sekcję anatomiczną, jaką kiedykolwiek wykonano we Francji, wykonano w Montpellier na ciałach dwóch kobiet. Uwieczniając legendę, wzgórza Dużej i Małej Siostry, Mons Puellarum, powstań o Montpellier. W sezonie urzet rozpościera nad nimi dywan mętnego błękitu, a szkarłatne jagody lśnią w P. 40 słońce. W czasach Michela owce w leniwym zadowoleniu grzebały po ich zboczach. Z pewnością powitanie Michela na uniwersytecie było łaskawe. Niektórzy profesorowie poznali jego dziadków; wszyscy o nich słyszeli. Każdy nauczyciel miał nadzieję, że ten obiecujący uczeń zapisze się do jego klasy. Profesorowie nie otrzymywali wówczas wynagrodzenia w Montpellier. Każdy uczeń wybierał i opłacał swoich mistrzów. Oczywiście wśród wydziału ożywiona była rywalizacja o uczniów. Najbardziej znani i najpopularniejsi nauczyciele ściągali największe klasy, a co za tym idzie zarabiali najwięcej. Nie żeby pieniądze wkroczyły tak bardzo w pracę tych wybitnych ludzi, ale profesorowie wtedy i teraz musieli żyć. Kościół sprawował aktywną, wykonawczą kontrolę nad uniwersytetem. Papież Urban V z wielkim entuzjazmem założył tę uczelnię i uczynił z niej swój ulubiony projekt. Od jego czasów ogromnie się rozrósł. Dobudowano wiele budynków, a zakres nauczania poszerzono dzięki wykorzystaniu nowych osiągnięć naukowych. Ostatnim powodem do dumy uczelni był działający niedawno amfiteatr, pierwszy we Francji. Nie służyło to do operacji na żywych osobach, a jedynie do anatomicznej sekcji zwłok. Jednak tak śmiałą innowację uznano za medyczną sensację chwili. Postęp ten został osiągnięty dzięki niestrudzonym wysiłkom Guillaume'a Rondeleta, czołowego anatoma we Francji i wielbiciela nowych greckich idei, które P. 41 [kontynuacja akapitu]Renesans był szybko wprowadzany. Był idolem w Montpellier i centrum jego najbardziej postępowego życia studenckiego. W dzienniku, który Nostradamus prowadził w późniejszych latach, wychwalał w szczególności nazwiska trzech lekarzy, którzy byli członkami personelu Montpellier. Byli to Guillaume Rondelet, Antoine Saporta i Honoré Castelin. Przypuszczalnie byli to jego nauczyciele. Z tego tria nazwisko Rondeleta wciąż błyszczy niesłabnącym blaskiem w naukowej liście Francji jako wielki pionierski anatom i przyrodnik. Człowiek o dynamicznym entuzjazmie i odważnej odwadze przyciągnąłby Michela jak stal do magnesu, aw zamian otworzyłby swoje serce na tego niezwykłego ucznia. Doktor Rondelet był łagodnym, pobożnym człowiekiem, ale też żywym w swojej zdolności do dramatyzowania swoich poddanych. Wszystko, co powiedział i zrobił, było ekscytującym wyrazem nowego ducha nauki, a jego ofiarne oddanie nauce zostało niedawno udowodnione. Kiedy amfiteatr został otwarty, doktor Rondelet stwierdził, że zdobycie zwłok do sekcji jest prawie niemożliwe. Zakaz tego został zniesiony, ale uprzedzenia i przesądy nadal stanowiły potężną przeszkodę. Śmierć zabrała w tym czasie syna doktora i aby zwiększyć wiedzę dla ratowania życia innych, oddał ciało swego syna i sam przeprowadził sekcję przed studentami w nowej sali w Montpellier. „Przebyliśmy długą drogę”, powiedział Michelowi, „od czasów, gdy Karol z Andegawenii przyznał ten uniwersytet… P. 42 pozwolenie na sekcję jednego zwłok rocznie – i to musiało być zwłoki przestępcy! „Kto umarłby przez powieszenie, zamiast jakiejś choroby wymagającej badań” – zauważył Michel. "Dokładnie. Teraz zyskaliśmy swobodę eksperymentowania na szerszych liniach. Ale o wiele ważniejsze, nauka zyskała nowe podejście. Zwróćcie uwagę, nie wiemy jeszcze więcej niż nasi przodkowie, ale dzięki Arystotelesowi uczymy się, jak iść po wiedzy, jak obserwować i badać fakty – to posunie medycynę naprzód”. „Dokonałeś wspaniałego początku, sir”. Młody człowiek pochwalił go z formalnym szacunkiem. „Ach, poczekaj, aż dostanę mój ogród botaniczny! To jest to, czego teraz szukam. To jest to, co musimy mieć dalej. Więcej badań właściwości roślin, lepsza destylacja esencji i eksperymentowanie z rzadkimi ziołami. Gdyby tylko król Franciszek byliby mniej nastawieni na walkę z Karolem Austriackim, a bardziej zainteresowani ratowaniem życia Francuzów, byłoby lepiej dla Francji.Błagałem go o fundusze na ogród roślinny, ale on na pewno potrzebuje pieniędzy na swoje wojska i nowe zamki”. Rondelet nie dożył swoich marzeń o ogrodzie botanicznym dla Montpellier. Ale bezpośrednio dzięki jego wysiłkom udało się to w końcu zrealizować dzięki hojnemu darowi tego „syna Egiptu”, jak Nostradamus nieuprzejmie nazwał Henryka IV. „Przynajmniej zgodzisz się, sir, że król zrobił dobrą rzecz, otwierając studium języka greckiego P. 43 dla publiczności w swoim nowym Collège de France. — Tak. I strasznie potrzebujemy bezpośrednich tłumaczeń. Te używane łacińskie rękopisy zawierają mnóstwo błędów. Ale to zajmie trochę czasu. Musimy teraz poczekać na szkolenie greckich uczonych, a potem jeszcze trochę poczekać na tłumaczenie. A jest tak wiele do zrobienia!” — Ale czy nie sądzi pan, doktorze Rondelet, że to coś więcej niż zwykła zmiana szkoły, coś więcej niż różnica między medycyną grecką a arabską? Czy świeże poruszenie w ludzkich umysłach nie może rozwinąć wiedzy, której nawet Grecy nie mieli? „Oczywiście, że tak myślę. I potrafię przewidzieć trendy, których wypracowanie może zająć sto pięćset lat. Czasami, kiedy o tym myślę, czuję się jak Mojżesz na górze Nebo. Nie wejdę do ziemi obiecanej nauki , ale widziałem go z daleka i uważam, że jest wspaniały. Co przypomina mi, że pozwolę ci przeczytać moją nową monografię o truciznach, Michel. Właśnie ją ukończyłem i zawiera materiał, który nie był dotąd prezentowany. .Moi koledzy powiedzą, że jest zbyt radykalny, ale następne pokolenie to wykorzysta, prześcignie, a wtedy będzie staromodny. I tak powinno być”. Ten rękopis, podobnie jak wiele innych, dawno już używany, dziś śpi na bibliotecznej półce. Ale jego zachowanie jest zapisem jednego z wczesnych, cierpliwych kroków na długiej drodze, którą przewidział Rondelet. Nadejście renesansu rzuciło praktykę medyczną w zamieszanie związane z przejściem od metod arabskich do greckich. Galen, Hipokrates i P. 44 [kontynuacja akapitu]Arystoteles był nowymi bogami, ale rozpowszechnianie ich idei było początkowo mocno utrudnione przez prawie całkowitą nieznajomość języka greckiego i skrajne uprzedzenia w wielu kręgach przeciwko jego nauczaniu. W Paryżu toczyła się wówczas walka o tę ostatnią. Franciszek I właśnie założył liberalne Collège de France, które zaoferowało pierwsze publiczne nauczanie w języku greckim i hebrajskim we Francji. Sorbona natychmiast wydała fanatyczne okrzyki przerażenia i groźby piekła do tych, którzy tam studiowali, twierdząc, że ten, kto studiował hebrajski, stał się Żydem, a ten, kto nauczył się greckiego, był heretykiem. Mimo takich protestów nowa nauka zdobywała systematycznie patronat królewski. Montpellier zawsze znajdowało się na czele myśli liberalnej, ale do jego sal dotarły echa zaciekłych kłótni i prześladowań niezależnych uczonych. Michel, student, po raz pierwszy, słysząc o tym wszystkim, zwrócił swoją uwagę na niebezpieczeństwa, z jakimi może się zmierzyć liberalna nauka. Widział, że może mu się przydarzyć wszystko, co wynika z podziału w szeregach uczonych lub z wrogiej władzy na zewnątrz. Później miał tego doświadczyć w swojej własnej pracy, z zazdrością i nietolerancją wobec siebie jako lekarza i jego dziwnej wiedzy. Jako prorok dostrzegał niebezpieczeństwo, że władza zbyt reakcyjna lub zbyt rewolucyjna może i może sprowadzić na takich ludzi jak on i instytucje takie jak Montpellier. Nie przewidział końca tym powracającym niebezpieczeństwom, gdy później napisał: P. 45 I-62 Niestety, jaką stratę poniesie nauka Zanim Latona zakończy swój cykl, Wojna i rewolucja, wywołane bardziej przez głupie rządy niż z innych przyczyn, spowodują spustoszenie, którego przez długi czas nie da się naprawić. IV-18 Najwięksi uczeni niebiańskiej nauki będą skarceni przez ignoranckich książąt, ukarani edyktem, popędzeni jak przestępcy i uśmierceni na miejscu. Wspomnienia Inkwizycji, Rewolucji Francuskiej, wielkich ludzi od Galileusza po tłum Einsteina, aby potwierdzić to proroctwo. Montpellier ucierpiało w 1792 roku, kiedy jego dumny Krzesło Królewskiego Anatomisty i Prosektora, który ustanowił dzieło Rondeleta, został zniesiony podczas rewolucji. Życie studenckie w Montpellier było wesołe, zachwycające i kosmopolityczne. Słynne uniwersytety przyciągały młodzież z całej Francji iz innych krajów. Oprócz rodzimej południowej gościnności, Montpellier było ekspertem dzięki długiemu doświadczeniu w sztuce rozrywki. Przez jego bramy nieustannie przechodzili dostojnicy. Przybyli tam prałaci, szlachta, politycy i naukowcy zostali powitani obywatelskimi uroczystościami o prostocie lub wyrafinowaniu w P. 46 mając na uwadze znaczenie gościa. Uroczystości obejmowały dużo oratorium łacińskiego, które było prawdopodobnie tak nudne jak dzisiejsze przemówienia publiczne. Potem zawsze musiała odbyć się uroczysta procesja w tej krainie świadomej widowiskowości. Uczniowie brali udział w tych festiwalach, które były kolorowe, a czasem ekscytujące, gdy jakaś wielka osobistość uhonorowała miasto. Montpellier uczciła wielką procesją sławę jednego ze swoich najsłynniejszych uczniów, Rabelais. Ale minęło pięćset lat po jego śmierci, gdy na jeden dzień stare miasto rozkwitło w szesnastowiecznym widowisku. Zdjęcia z tej okazji opisują wszystkie jasne procesje, w których kiedyś trzymał gibki krok. Potrzeba trochę wyobraźni, aby wyobrazić sobie Michela lub Rabelais w porywających szeregach maszerujących studentów, którzy prowadzili procesję. Za nimi szli łucznicy, miejscowi młodzieńcy, którzy rozsławili Montpellier jako centrum sportowe łucznictwa wojskowego. Potem przybyli arkebuzerzy i halabardnicy, uzbrojeni i noszący blaszane kapelusze swoich czasów. Potem ładne, ciemnookie dziewczyny zakołysały swoimi szerokimi spódnicami krętą ulicą, podnosząc łuki z kwiatami w prowansalskim tańcu z kratą. Szlachta i ojcowie miasta jechali konno, a pióra, klejnoty i aksamity lordów były urozmaicone trzeźwym bogactwem stroju rajców. Rozproszeni przez procesję heroldowie, muzycy piszczący wesołe ameryki i odziani w ciemne szaty śpiewający mnisi. Ostatnim, bardzo przypominającym kaliope, był wielki wóz honorowy zaprzęgnięty przez sześć koni. Siedząc wysoko w pompie P. 47 był gościem, z wysokimi dostojnikami Kościoła, państwa i uniwersytetu. Michel miał zbyt mało czasu na cieszenie się swoimi studenckimi czasami. Miał zaledwie dwadzieścia jeden lat, gdy wybuchła straszliwa plaga, niszcząc większość południowej Francji. Faculté de Médecin po raz drugi w swojej długiej historii został zmuszony do zamknięcia swoich drzwi, podobnie jak wszystkie inne szkoły w Montpellier. Jaka to była plaga, nie wiadomo. Te wczesne plagi były wielu rodzajów, a medycyna nie jest w stanie zidentyfikować wielu z nich. To mogła być, jak sądzi Forman, czarna zaraza. A może była to tajemnicza „choroba pocenia”, która zaatakowała Anglię kilka lat później, gdy Henryk VIII zalecał się do Anny Boleyn. Bez względu na charakter tych epidemii, przerażające słowo „plaga” obejmowało je wszystkie. Ten pojawił się po krótkiej inwazji konstabla de Bourbon i miał być niesiony przez jego wojska. Przetoczył się przez wieś jak diabelski huragan agonii i śmierci. Jeździec zarazy jechał tak wściekle po okolicy, że pogrzeb nie mógł dotrzymać mu kroku. Niepochowane zwłoki leżały w domach i na ulicach. Lekarze byli bezradni; niektórzy tak przerażeni jak ofiary; inni, ludzie wielkiej odwagi, P. 48 zginęli jak ci, których opiekowali, bohaterscy męczennicy z powodu niewiedzy czasów. Dosłownie nic nie było wiadomo o tych plagach i wszystkie były traktowane tak samo. Niektórzy medycy zaczynali dostrzegać pomysły, które były przodkami nowoczesnej techniki, ale brakowało im wiedzy, aby skutecznie je rozwijać. Zorientowali się, że zarażenie rozprzestrzenia się przez dotyk lub przenoszone jest w powietrzu. Aby się chronić, nosili dodatkowe ubrania, zatykali nos bawełną i nosili gogle, które były niejako prekursorem współczesnej maski. Rozumieli potrzebę profilaktyki, ale mieli tylko „ochronne” olejki, którymi moczyli koszule. Czosnek, od dawna znany ze swoich właściwości oczyszczających, był szeroko stosowany, ale bez najmniejszej inteligencji i informacji o jego mocy. Nie było żadnych ustaleń dotyczących izolowania ofiar i palono kadzidło, aby stłumić wszechobecny smród gnicia. Warunki były dokładnie takie same, jak wtedy, gdy Tukidydes pisał swój opis dżumy w Atenach, która, jak powiedział, zabiła tyle samo przez strach, co przez infekcję, Taka była straszna plaga, przeciwko której Michel de Nostradame, dopiero co osiągnął wiek męski, postanowił prowadzić walkę w pojedynkę. Była to pierwsza z trzech takich bitew, które stoczył, odnosząc wyjątkowe w dziejach medycyny zwycięstwa. Ale jak mu się udało? P. 49 jest to tajemnica głębsza niż jakakolwiek zawarta w jego pismach. Dziwne, że on, młodszy student medycyny, pomyślał kiedyś, że może wyleczyć się tam, gdzie zawiedli najsłynniejsi lekarze. Ale tak myślał i miał odwagę poprzeć swoje teorie. Nie odważył się wypróbować ich pod okiem lekarzy miejskich, którzy szybko wpadliby na takie założenie. Wyjechał na dotkniętą chorobą wieś, gdzie lekarzy było niewielu lub wcale. Zabrał swoje zaróżowione policzki i witalną, stymulującą osobowość do ruder i wiosek, dozując lekarstwa, które były jego własnym pomysłem. Tam, gdzie leczył, Śmierć się wycofała. Z oddaniem, nieustraszenie, z niestrudzoną młodością przemierzał drogi południowej Francji; do Carcassonne, Nîmes, Tuluzy, Narbonne i na zachód do Bordeaux udał się swoją cierpliwą, niezachwianą drogą. Wieści rozchodziły się wtedy powoli, a takie wieści były niewiarygodne. Jednak stopniowo i sensacyjnie słowo wyszło. Młody człowiek leczył — tak, leczył zarazę! Wszędzie tam, gdzie ludzie, którzy o nim słyszeli i mogli dotrzeć do jego usług, robili. Był przytłoczony pracą. Plaga była niezwykle uparta. Trwał cztery lata i kosztował wiele istnień. Przez cały ten tragiczny okres Michel walczył z tym, używając swoich umiejętności i energii, nie myśląc o sobie. Kiedy z biegiem czasu plaga wyczerpała się przeciwko immunitetowi tych, którzy przeżyli, Michel zyskał reputację, która już była P. 50 legendarny. Gdziekolwiek się udał, na jego drodze leżały kwiaty, w chatach i château wciskano mu prezenty i zaproszenia. Wszyscy chcieli poznać tego cudotwórczego ucznia, a tysiące miały powód, by błogosławić jego imię z wdzięczności. Jak on to zrobił? Nikt nie wie. Zdecydowanie nie z wykorzystaniem jego nadprzyrodzonego daru, który nie rozwinął się w tym czasie. Poza tym medycyna i świat psychiczny były dla niego zawsze dwiema odrębnymi dziedzinami, aw medycynie cały był naukowcem. Możliwe, że dzięki wpływom i opiniom swoich dziadków Michel nie porzucił (ani nigdy nie porzucił całkowicie) arabskich idei medycyny. Mógł mieć dostęp do rzadkich arabskich recept, które pochodziły od jego przodków lub za pośrednictwem podróżnych na dworze króla René. Wschód był stary od plag i cywilizacji, kiedy Zachód ubierał się w skóry. Niewiele z tego, co wiedzieli medycznie, kiedykolwiek dotarło na Zachód, ale krzyżowcy widzieli ich cuda. Ale jeśli jego lekarstwa pochodziły z tego źródła lub z jakiegokolwiek rodzaju wiedzy, musiały mieć niezwykle prostą naturę, łatwo dostępne w ilości i niewielkim lub żadnym kosztem. Jest tylko jedno miejsce, w którym mógł szukać takich zapasów, lasy i łąki Ziemi. Odpowiedzią mogło być tylko to, że znalazł jakieś zioło lub kombinację ziół, które odpowiadały jego potrzebom i spowodowały jego cud. Istnieje legenda, że ​​dokonywał swoich uzdrowień mieszanką lapis lazuli i złota. Skąd wziąłby się młody student bez środków? P. 51 te kosztowne minerały, zwłaszcza w ilości na cztery lata pracy, z których większość była charytatywna? Taka historia jest wytworem alchemicznej wyobraźni. Michel, student, nie miał jeszcze prawa do praktykowania medycyny, z wyjątkiem sytuacji, gdy był to stres wywołany zarazą. Nie miał dyplomu i musi teraz, po tej czteroletniej przerwie, w której stał się sławą, wrócić do Montpellier, aby zdać egzaminy końcowe. Wymagany kurs trwał sześć lat. Jest prawdopodobne, że był tam od około dwóch lat, kiedy wybuchła epidemia. Jego cztery lata pracy w terenie i świetnego obchodzenia się z zarazą można by mu przypisać, pod warunkiem, że zda końcowe testy, które były bardzo surowe. Zwrócił spektakularnego popularnego bohatera, skupionego tak wiele uwagi i zainteresowania, że ​​podobno jego egzaminy odbywały się publicznie, a tłum przybył, aby zobaczyć i usłyszeć. Egzaminy w Montpellier zawsze były ekscytujące, ponieważ odbywały się ustnie. W jednym z dużych kościołów należących do uczelni zebrali się wykładowcy i przedstawiciele Kościoła. Wszystkie obecne pytania zapalały, tak wnikliwe i włączające, jak to tylko możliwe, i biada uczniowi, który nie znał odpowiedzi. Mówi się, że Michel bronił swojej tezy z wigorem i błyskotliwością w tej długiej, ważnej próbie. Kiedy odpowiedziano na wszystkie pytania i uznano go za godnego, formalnie otrzymał „czworokątny kapelusz, szatę obszytą gronostajem, złoty pas i pierścień bractwa P. 52 [kontynuacja akapitu]Hipokratesa”. Odtąd jest doktorem de Nostradame. W klasie maturalnej Michela był Jacques Dubois lub Sylvius, jak wybrał, aby być znanym na modę tamtych czasów. Wkrótce miał zostać czołowym anatomem w Paryżu i z wybitnym wkładem poszerzyć wiedzę o ludzkim ciele. Miał pięćdziesiąt jeden lat, kiedy otrzymał stopień naukowy, obok cudownego dwudziestu sześciu lat. Jego koledzy bez wątpienia współczuli staruszkowi, który zaczynał tak późno. Jednak zarówno on, jak i Nostradamus byli na różne sposoby zdobywcami czasu. Jednym z nich było patrzenie w czasie, drugim ignorowanie wieku. Oba doszły do ​​świetności. Doktor de Nostradame planował opuścić Montpellier po ukończeniu studiów. Ale uczniowie, szaleni na punkcie tego nowego idola, zażądali go dla swojego nauczyciela. Instytucja była zadowolona z posiadania takiej karty losowania na wydziale, chociaż był bardzo młody, aby otrzymać tak upragnioną posadę. Być może nie zdawał sobie sprawy, kiedy wziął na siebie tę odpowiedzialność, jak wielkim obciążeniem były ostatnie cztery lata i jak bardzo go to niepokoiło. W okresie, kiedy większość młodych mężczyzn w pełni cieszy się życiem, podejmował niebezpieczne, żmudne wysiłki. Przyszło mu do głowy, że on również pragnie wolności, aby się dobrze bawić. Nie chciał uczyć. Chciał podróżować. Poinformował wydział, że rezygnuje ze stanowiska. Nie miał żadnych planów, tylko po to, żeby się rozluźnić, iść tam, gdzie zaprowadziła go inklinacja. Z żalem jego koledzy i uczniowie widzieli, jak odchodzi, zastanawiając się, jak mógł się zmusić P. 53 odrzucić tak niedbale stanowisko, które nie byłby naukowcem w całej Francji, ale byłby dumny z zajmowania. W przeciwieństwie do Rabelais, nigdy nie wrócił do Montpellier, by dalej pracować. Dziwność jego rozwoju coraz bardziej oddzielała go od ściśle odgrodzonych dziedzin myśli. Mimo to Montpellier była z niego dumna, tak jak była ze swojego zbłąkanego Rabelais. Ceniła pamięć zarówno grzesznika, jak i czarnoksiężnika. Zużyta czapka i stara suknia Rabelaisa, wytarte od wielu kroków i truchtu, wisiały na ścianie jego macierzystej uczelni i pokazywano je odwiedzającym. A na ich księdze wykazali do czasu Rewolucji cenny podpis Nostradamusa z datą 23 października 1529. </p> <h3>Osobistości i Polityka</h3> <p> NOWA WOLNOŚĆ, która zwabiła doktora de Nostradame z sal Montpellier, zapewniała mu rodzaj zajęć, które najbardziej lubił. Jego sukces sprawił, że stał się wściekłością w całej południowej Francji. Ludzie domagali się go, prosząc o pomoc w ich chorobach, zapraszając go, by był ich gościem, nawet przez miesiące. Ważne drzwi były zapraszająco otwarte. Każdy chciał poznać obecną sensację, ponieważ był uroczy, skromny i miał wspaniałą przyszłość. Poza tym zarazy miały sposób na powrót, dobrze było stanąć z jedynym człowiekiem, który mógł sobie z nimi poradzić. Tak więc doktor de Nostradame, łącząc przyjemne z pożytecznym, podróżował od miasta do miasta, opiekując się pacjentem w Awinionie, zatrzymując się na wizytę w Salonie i jadąc do Marsylii, by odebrać nowe telefony. Wszędzie, gdzie się udał, spotykał ludzi zaniepokojonych międzynarodowymi niepokojami. Jego rodzime zainteresowanie sprawami wewnętrznymi i zagranicznymi, uśpione od dzieciństwa, szybko zareagowało na nieustanną, ekscytującą rozmowę. Niektórzy z jego nowych pacjentów byli mężczyznami P. 55 w stanie przekazać mu fakty wewnętrzne i wydać mu świadome opinie. Lubili rozmawiać o tych sprawach z bystrym, dowcipnym młodym naukowcem, który tak chętnie słuchał. Rozmowy te zrodziły u Nostradamusa świtające poczucie perspektywy politycznej, które ostatecznie doprowadziło do jego studiowania naturalnych losów na płaszczyźnie percepcji poza zmysłami. Właśnie teraz jego obraz wielkich, walczących sił polityki władzy był niejasny, niekompletny. Poza tym tak długo przebywał w oddalonych od drogi dzielnicach, w których jedynymi wiadomościami był bijący dzwon, że był poważnie zapóźniony w swojej historii, ponieważ wiele się wydarzyło w tamtych latach. W samo południe renesansu rzucało teraz oślepiające światło słoneczne na najbardziej transcendentny utwór z epoki, jaki kiedykolwiek grał człowiek. Rycerstwo, starożytność i początki innego porządku społecznego mieszały się w nowej cywilizacji, która była już ozdobiona wszelkim przepychem i poczerniała każdą zbrodnią. Zdobywcy, alchemicy, poeci, kochankowie i heretycy odgrywali swoje ogniste role w aksamitach i klejnotach, pióropuszach i zbroi, szatach uczonych i mnichach, na tle głębokiej, zmysłowej czerwieni, pierwotnej zieleni i błękitu płaszcza Maryi. Chaos, wojna, niepokoje popychały sceny do przodu z punktem kulminacyjnym. I zawsze wino przemocy i zapach krwi przyprawiały łaski, dowcip i etykietę dworu. Początkowy impuls Renesansu połączył odziedziczony fizyczny dynamizm, rodową wytrzymałość ze świeżym, potężnym wzrostem energii elektrycznej P. 56 potencjał mózgu i ducha. Wigor był nadal ziemski, a jego siły, choć dalekie od prymitywnych, były nadal naturalne. To ten nowy elektryczny impuls renesansu, rozszerzający wszystkie horyzonty, był odpowiedzialny za triumfy i tragedie wielkiego wieku miecza, liry i prasy drukarskiej. Kostiumy, zbroje i broń, tak różne od naszych, wydają się odległe, gdy o nich czytamy. Ale układ polityczny epoki miał niesamowite podobieństwa do tego, co znosi dzisiaj świat. Gdyby plik aktualnych gazet mógł zostać przekazany człowiekowi z szesnastego wieku, byłby zdumiony, nie dlatego, że nasze metody są tak różne, ale dlatego, że wykorzystujemy je w tych samych starych sytuacjach, co w jego czasach. „Prześladowania Żydów”, „Świeże groźby dla Osi”, „Zakazane książki”, „Masakra zakonów”, „Nowy wynalazek naukowca”, „Komunizm zdobywa grunt”, „Parlament prosił o więcej pieniędzy” – takie nagłówki dość znajomy dżentelmenowi renesansu. Nostradamus znał je wszystkie. Marcin Luter starał się o władzę z nową ideologią reformacji. Sir Thomas More publikował Utopię , przodka komunizmu. Rzeczywiście, Nostradamus pisząc o współczesnym komunizmie nazywa to „doktryną wielbłąda, więcej”. Leonardo bawił się projektami samolotów i pomp hydraulicznych; Rabelais i inni liberalni uczeni walczyli z zakazem ich książek; a na politycznym horyzoncie pojawiła się nowa gwiazda pierwszej wielkości, ówczesny Hitler. P. 57 Być może byłoby niesprawiedliwe nazywanie Karola V, króla Hiszpanii i cesarza Świętego Rzymu, pierwszym totalitaryzmem, ponieważ nie korzystał on z narodowego socjalizmu. Ale z pewnością uważał, że Europa powinna należeć całkowicie do niego, i zdobył jej więcej niż ktokolwiek inny przed Hitlerem. W kwestii nieruchomości Charles, podobnie jak ostatnia księżna Browninga , lubił to, na co patrzył, a jego wygląd był wszędzie. Kłopoty między Francją a Hiszpanią zaczęły się mniej więcej w czasie, gdy Michel wjeżdżał do Montpellier. Franciszek I szybko przekształcił niefrasobliwy rząd Ludwika XII w żelazną autokrację. Zlekceważył parlament i kłamstwo uczyniło z urzędów kleru beneficjum koronne, co trwało aż do rewolucji. Francis miał nadzieję, że wkrótce zastosuje tę taktykę na scenie międzynarodowej, zdobędzie trochę części zamiennych z Włoch i ostatecznie zdobędzie to, co najlepsze w Hiszpanii. Ale kurtyna podniosła się, zanim Francis był gotowy na dramat, którego nie planował. Scenę otworzyli Burbon i kobieta. Byli to konstabl Francji i Louise de Savoy, matka Franciszka. Za krótkie pięćdziesiąt lat pojedynek między kolejnym Burbonem a inną królową-matką, Henrykiem z Burbon-Nawarry i Katarzyną Medyceuszy, zasunie kurtynę nad dynastią Valois. Dwieście pięćdziesiąt lat później rewolucja rozpoczęła swój dramat od krwi Burbona i „Austriaczki”. I wkrótce, w ciągu naszych lat – tak przepowiedział prorok – ostatni i… P. 58 powstaną największe Burbonowie, by doprowadzić Francję z powrotem do władzy. Jego panowanie ma zamknąć cykl tej dynastii, która od czasów Nostradamusa na przemian niepokoiła lub gloryfikowała Francję. To Francuz Balzac napisał: „Do serca nie ma małych wydarzeń. Miłość wszystko wyolbrzymia. W tej samej skali stawia los imperium i upuszczenie kobiecej rękawicy. Prawie zawsze rękawica przeważa nad imperium ”. Tragicznie było to prawdą we Francji, gdzie pasja i polityka połączyły się od odległego wczorajszego dnia Louise i Bourbona do niedawnego wczorajszego Daladiera, Reynauda i ich knujących miłości. W czasie, gdy student Michel słuchał wykładu doktora Rondeleta na temat kości i mięśni, rozpoczął się dworski dramat zauroczenia i zemsty królowej matki, który sprowadził Hiszpanów na francuską ziemię i otworzył długi konflikt między domami Valois i Bourbon. Z wyjątkiem cynicznego Paryża, Francuzi niewiele rozumieli, o co w tym wszystkim chodzi, a większość z nich nigdy się nie dowiedziała. Palamides Tronc de Condoulet opowiedział tę historię doktorowi de Nostradame przy kieliszku dojrzałego prowansalskiego wina w domu de Condouleta w Salonie. „Kiedy walczyłem z zarazą”, powiedział Nostradamus, „kiedyś myślałem, kiedy w ogóle miałem chwilę na myślenie, że kiedy wszystko się skończy, będę starym człowiekiem w obcym świecie. nasz zmysł czasu gra nam, że wydawało mi się, że musiały minąć eony, zanim wróciłem do miast. P. 59 niewielka wiedza o tym, co się wydarzyło poza zarazą, bo w Montpellier nie rozmawiają o niczym poza nauką. Widziałem coś z przechodzenia wojsk hiszpańskich przed wybuchem zarazy. Wiem, że nasz książę de Bourbon, konstabl Francji, zdradził ich i sprowadził ich tutaj, by przejąć dla siebie Koronę Francji. Ale dlaczego zdrada skusiła tak wielkiego człowieka? Ty, mój przyjacielu, który masz wieści zewsząd, może możesz mi powiedzieć? Sieur de Condoulet, który został przyjacielem Nostradamusa na całe życie, był dobrą plotką. Świadczą o tym historie, które zostawił o proroku. Był zamożnym kupcem prowansalskim, który cieszył się i handlował dobrymi sprawami życia. Był wyposażony, aby informować lekarza, ponieważ kupcy często otrzymywali wiadomości przed innymi, a bardziej szczegółowo od podróżnych komiwojażerów i handlarzy, którzy jeździli ze swoimi towarami po całym kraju. Najlepszym wprowadzeniem dobrego sprzedawcy do potencjalnego nabywcy był świeży budżet ekscytujących, choć nie zawsze wiarygodnych wiadomości, które można było znaleźć w gospodach na jego trasie. Często wystawiał swoje towary w zamkach i pałacach, a panowie i damy dokonywali własnych wyborów. Wtedy sprzedawca miał okazję porozmawiać z pomocą i zebrano w ten sposób niejeden soczysty kąsek. - Wojska Burbona - powiedział de Condoulet - splądrowały moje magazyny i zrujnowały mi interesy. Potem król zaczął szaleć, żeby go wypędzić, a jego ludzie zniszczyli to, co mi zostało. „„To, co pozostawił palmerworm, ma… P. 60 zjadana szarańcza” – zacytował lekarz, który zawsze miał słabość do Księgi Joela. „Palmerworm czy szarańcza, którykolwiek z tych dwóch jest bardziej głodny, to byli Hiszpanie. Można by pomyśleć, że nigdy nie widzieli jedzenia, dopóki nie przybyli do Prowansji”. „Apetyt zdobywcy jest zawsze gorszy niż jego broń. Najeźdźca przynosi pusty brzuch. Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie” przypomniał mu Nostradamus. — Cherchez la femme — w tym przypadku matka króla. – Madame Louise! wykrzyknął lekarz. — Ale ona musi być cała…? — …czterdzieści pięć — powiedział mu de Condoulet — a Burbon skończył zaledwie trzydzieści lat. Niektórzy mówią, że Madame Louise jest arogancka, zachłanna, ale wciąż piękna. Inni twierdzą, że jest arogancka, zachłanna i gruba. spośród jej bliźniaczych bogów, Kupidyna i Kupidyna, druga jest tak silna, że ​​nawet jej ciało szuka zysku. "Co się stało?" — Wysłała do Burbona Milorda Kanclerza z propozycją ręki. Miałem to prosto z pałacu. Burbon powiedział mu, że nigdy nie poślubi nieskromnej kobiety, żeby jej to słowo odebrać. " Hé, Dieu! Co za zniewaga dla królewskiej damy." – Zniewaga, ale niedopowiedzenie. Pani patrzyła na niejednego mężczyznę i w taki czy inny sposób zwykle go dopadała. Ale nie Burbon. "I wtedy--?" zapytał z zainteresowaniem Nostradamus. „Dlaczego więc chciała zemsty. Jego łaska… P. 61 [kontynuacja akapitu]Burbon, oprócz tego, że był najprzystojniejszym mężczyzną we Francji, popełnił poważniejszy błąd, był najbogatszy. Jego skarbiec zawierał więcej złota niż królewski. Jego panowie nosili na szyi trzy złote łańcuszki, a królewski tylko jeden. – Ale czy król poddałby się takiemu złu? – Madame Louise namówiła do tego króla, ale był wystarczająco chętny – powiedział cynicznie de Condoulet. „Najpierw odebrali księciu jego dowództwo nad armiami, które odcinało nos Francji, aby złościć twarz Francisa. Burbon był najlepszym generałem w Europie. Potem odebrano mu jego ostatnie złote ecu i większość jego ziemi”. – Jak mógł to zrobić nawet król? – zapytał Nostradamus zszokowany. „Istnieją sądy sprawiedliwości i sądy królewskie”. — A kanclerz ich używał. To mądry człowiek i stworzenie królowej-matki. Zostało to zrobione z miłym pozorem legalności. I zrobiono to po cichu. „Opowieść o wstydzie!” „Wtedy, jak mówią, książę, odwrócony plecami do ściany, napisał list i wysłał go tajnym kurierem do hiszpańskiego Karola. Przyjaciele Burbona temu zaprzeczają, ale dostałem go od handlarza, który usłyszał go od człowieka który jest kuzynem kuriera, który niósł list. „Żal mi Księcia” – zauważył Nostradamus – „ale ja… P. 62 wciąż mówią, że zdradą było narażenie kraju na inwazję – z powodu osobistej urazy”. „To było coś więcej niż uraza, to było życie mężczyzny. Madame Louise i król wyrządzili Burbonowi zbyt wielką krzywdę, by pozwolić mu żyć. Kiedy król dowiedział się o tym liście, przyspieszył plany już wykonane. Duc jak dzik przez las. Ale uciekł przez niemiecką granicę. Lekarz podniósł kieliszek z winem i popijał głęboko, jakby chciał pozbyć się nieprzyjemnego smaku. „Król Franciszek i cesarz Karol nie mogli się doczekać, żeby się nawzajem złamać” – kontynuował de Condoulet. „To dało im obu wymówkę. Cesarz dał Burbonowi armię hiszpańską i poparł go w próbie zdobycia korony francuskiej. Tak więc mieliśmy wojska hiszpańskie i ich plagę na francuskiej ziemi. I plagę na nich wszystkich, mówię. „Król Franciszek, niezależnie od jego wad, jest pomazańcem Bożym, a moc Nieba go chroni” – powiedział nieco sentymentalnie lekarz. Tronc de Condoulet spojrzał na przyjaciela z humorem. — Niebo nie zawsze chroni swoich namaszczonych, doktorze. Ci sami biskupi namaściliby Burbonów wystarczająco szybko — gdyby wygrał. — Dlaczego nie, skoro był tak wielkim generałem? – Hiszpanie walczyli źle. Ich generałowie byli o niego zazdrośni, sprzeciwiali się służbie pod Francuzem. — Dlaczego po tym, jak król wypędził Burbonów i Hiszpanów, nie dokończył roboty? P. 63 „Myślał, że tak. Dlaczego, kiedy uciekli we włoskie góry, Rzymianie wywiesili plakaty z napisem: „Zagubiona — armia w górach Genui. Jeśli ktoś wie, co się z nią stało, niech wystąpi i powie. Zostanie dobrze wynagrodzony.'" – Król powinien był odebrać nagrodę – mruknął lekarz. - Próbował - uśmiechnął się de Condoulet. „Nasz król Franciszek jest bohaterem; nikt w to nie wątpi, ale chwała jest zbyt wielkim jego bogiem. Myślał, że otwarła się droga do schwytania Milaness i Neapolu, nieuleczalnego szaleństwa królów francuskich. Hé Dieu! prawie to zrobił. w środku bitwy pod Pawią: „Teraz wreszcie mogę nazywać się księciem Mediolanu!” — Kubek i warga — westchnął lekarz. - To prawda. Burbon miał całą nową armię. Niemców, Sabaudczyków i Hiszpanów. W ciągu kilku krótkich godzin nasz król nie był księciem Mediolanu. Był w niewoli Karola V, wziętego przez jednego z ludzi Burbona. Uwolnił się od Karola. loch o czasie, gdy opuściłeś Montpellier, kiedy byłeś w samym środku zarazy. „To była jedna z nielicznych wiadomości, które do mnie dotarły”, powiedział Nostradamus, „tej o powrocie króla do Francji po dwóch latach niewoli. Myśl o tym sprawiała, że ​​nawet chorzy czuli się radośnie. przez smutek, że jego dwaj mali synowie muszą zająć miejsce ojca jako zakładnicy w Hiszpanii. Chociaż Hiszpanie nie traktują ich nieżyczliwie, są zbyt młodzi, aby ich wyprowadzić z domu. Hiszpanie to surowy, surowy lud, sztywny zwyczaj P. 64 wie, jaki ślad pozostawi tak przymusowa rezydencja na czułej młodzieży przyszłego króla Francji? Jeden z tych małych chłopców, młodszy, wyrósł na Henryka II, króla Francji, który uhonorował proroka Nostradamusa. Sympatia i zrozumienie, z jakimi prorok pozyskał przyjaźń monarchy, miały swoje korzenie w litości, jaką zawsze odczuwał dla rozpaczliwego dzieciństwa Henryka. Zimna rezerwa, niemal nieśmiała cecha dojrzałej osobowości Henryka, została przypisana wpływowi tych wczesnych lat więzienia w Hiszpanii. - Przypuszczam, że nie muszę cię informować o złupieniu Rzymu przez ludzi Burbona - powiedział de Condoulet. „Cały świat o tym wie”. – Tak, okropne. Mogę tylko przypuszczać, że po tak długim przeżyciu książę popadł w szaleństwo. - Wcale nie. Utknął we Włoszech z wielką armią i bez złota, by im zapłacić. Cesarz obiecał, ale nie wysłał. Podobnie jak inni bał się księcia. Chciał użyć go, ale utrzymuj go biednym. Burbon by tego nie chciał. Cesarz sam postawił papieża za potężną sumę. To było więcej, pomyślał Burbon. „Spotkał los, na który zasłużył tak bezbożny czyn”. — Może. Powiedział, że od dzieciństwa przewidywał wczesną śmierć. Przed bitwą powiedział swoim oficerom, że skonsultował się z astrologiem, który powiedział mu, że jeśli pojedzie do Rzymu, na pewno tam umrze. P. 65 „Dlaczego ludzie nigdy nie słuchają rad tych, z którymi się konsultują?” – zapytał w zamyśleniu Nostradamus. – Bo nie podoba im się ta rada – odpowiedział jego przyjaciel. „Prawie ostatnie słowa księcia były takie, że niewiele obchodziło go tam umrzeć, jeśli tylko jego zwłoki pozostawiono w nieskończonej chwale na całym świecie”. „Ach, chwała — tragiczny miraż”. – I nie umarł w chwale. Zginął od strzału z arkabu pospolitego awanturnika. Ale może nie tak pospolity, bo jest metalowcem, któremu słyszę, że zarówno król, jak i Jego Świątobliwość dają zlecenia. o imieniu Cellini." - A teraz, po całej tej zdradzie, mamy Hiszpana dla naszej królowej, siostrę Imperatora. – Polityka władzy – wzruszył ramionami de Condoulet. „Ale to też był okrutny żart z Burbona. Była jego narzeczoną i król Franciszek odebrał mu ją, gdy był w więzieniu. O Boże, ale nasz król jest zawsze wspaniały z kobietami. Kolejny kieliszek tego pokrzepiającego wina , mon ami ”. — Nigdy więcej. Robi się późno. - Co z tego? A skoro już mowa o kobietach, w Salonie są ładne dziewczyny, też bardzo obdarzone. Pozwól, że znajdę ci żonę, która zawsze będzie cię z nami w tym mieście. „Twoje życzenie jest mi bliskie, przyjacielu. Być może pewnego dnia... podoba mi się to miasto, a otaczający mnie kraj jest przyjemny. Może wrócę do ciebie. wszystko, co mi powiedziałeś. Dom Burbonów to… P. 66 potężny i zdolny. Książę nie żyje, ale Burbonowie wciąż pamiętają. Burbon może jeszcze pewnego dnia zastąpić Valois. „Nigdy nie widziałem takiego człowieka, który zawsze myślał o przyszłości. Chodź, chodź, weź jeszcze jedną szklankę”. A przyjaciele wypili ostatni toast. Jakiś czas później doktor de Nostradame odebrał telefon, który zabrał go w podróż do Awinionu, w którym przebywał w jego pierwszych dniach szkolnych. Legat papieski, kardynał de Claremont, był chory i życzył sobie usług wschodzącej gwiazdy medycyny. Wiele powitań i gratulacji powitało lekarza, który powrócił do tego miasta, gdzie był tak dobrze pamiętany jako cudowne dziecko z dzieciństwa. Prałat udzielił mu swojego błogosławieństwa i rozpromienił się podczas jego wizyty, podobnie jak większość jego pacjentów. „Wydaje się, że dopiero wczoraj”, powiedział mu kardynał de Claremont, „słyszałem opowieści o tym, jak mówiłeś o gwiazdach jak stary astronom. Ale niestety, to więcej niż wczoraj, a moje stare kości mi to mówią. Bardziej czuję chłód mistrala. Mam nadzieję, że mnie nie wykrwawisz. – Nie pomyślałbym o tym – odparł lekarz. „Jest tego w ogóle za dużo, a także oczyszczanie. Mam zamiar dać ci wzmacniający środek, w który mam wielkie zaufanie”. - Dobrze - legat rozluźnił się z westchnieniem ulgi. „Słyszymy wielkie rzeczy o tym, co możesz zrobić. Z pewnością obok zbawienia dusz przychodzi ratowanie ich P. 67 ziemskie kamienice. Myślę, że mój wymaga znacznej naprawy”. — Być może. Ale z pewnością bluszcz ducha Chrystusa na ścianach staje się coraz bardziej zielony. - Chciałbym tak myśleć, zwłaszcza w tych niespokojnych czasach. Przysuń swoje krzesło bliżej mojego łóżka, abyśmy mogli porozmawiać lepiej. Chcę usłyszeć coś o twoim doświadczeniu. Było nieuniknione, że w trakcie rozmowy pojawił się temat herezji luterańskiej. Przerażające zdobycze „religii”, jak ją nazywano, poruszały umysły wszystkich duchownych katolickich. - Ten mnich-renegat, ten Marcin Luter, jest u podstaw każdego kłopotu, który nęka świat - burknął legat, prostując się na poduszkach. „Reforma, jak to nazywa Luter. Niech Święty Syn Boży zachowa nas od tak złego rodzaju”. – A czy Wasza Miłość nie sądzi, że niespokojny stan polityki i walczących władców zbyt dobrze trafiają w ręce Lutra? – zapytał lekarz. „Oczywiście, że tak. Kiedy władcy stracą wszelką pobożność w pogoni za władzą, ignoranccy zwykli ludzie powinni robić mniej niż podążać za nimi!” „O to właśnie mam na myśli. Weźmy worek Rzymu, najpoważniejszy horror, z jakim zmagał się Kościół od czasów Cezarów. Armia szturmowa składała się z niemieckich luteran, jak mi powiedziano. Ale dowodził nimi nasz francuski książę de Bourbon , wiary rzymskiej, który rozkazał cesarzowi Karolowi P. 68 szokuje mnie tak głęboko. Że ludzie przysięgli podtrzymywać Kościół...” „Królowie i książęta przedkładają żądzę władzy nad miłość Bożą” – wtrącił prałat. „Polityki władzy nie obchodzi, z jakimi towarzyszami się sypia, niech to będzie chrześcijanin, heretyk czy niewierny muzułmanin”. „To właśnie ta rzecz sprawia, że ​​kwestionuję szczerość tych luteran. Liczby są bez wątpienia szczere, choć zwodzone. Ale większość z nich wydaje się tak samo chętna do walki pod katolickim sztandarem, jeśli odpowiada to ich ambicjom, jak katoliccy królowie do zatrudniania im." – Tak. Przyłóż palec do tego. Ci z religii już dążą do władzy. Chcą królestw ziemi, a już są narzędziami dla przywódców pozbawionych skrupułów ambicji. Dowodem na to jest fakt, że jeśli Kościół miał swoje wady, przeszedł długą drogę, aby je oczyścić, ale mimo to protestanci nie będą mieli z tego nic”. – Czy Jego Świątobliwość wyzdrowiał po straszliwym doświadczeniu oblężenia? – Nie można wyzdrowieć z takiego szoku – powiedział czule legat. — Jest równie dobry, jak może być. Wiedzcie, że George Freundsberg, protestancki generał Burbonów, kazał sobie zrobić wielki złoty łańcuch — cytuję — aby powiesić i udusić papieża własnoręcznie, ponieważ odkąd papież nazywał się premierem w chrześcijaństwie, musi być odsunięty nieco bardziej niż inni”. Splądrowanie Rzymu przez luterańskich landesknechtenów Burbona miało miejsce jakieś dwa lata wcześniej, P. 69 podczas zarazy. Wciąż ma rekordy w brutalności wojskowej, które nie mają sobie równych, może z wyjątkiem Hitlera w Warszawie. Świat katolicki nie otrząsnął się jeszcze z horroru tej zbrodni przeciwko ich świętemu miastu. Żołnierze, w drodze do szturmu na Rzym, zatrzymali się na krótko przed Florencją, gdzie w ciszy klasztoru dominikanów mała dziewięcioletnia dziewczynka usłyszała i zadrżała od grzmotu ich przechodzenia. Później słuchała, jak zakonnice opowiadały o masakrze, grabieży, gwałtach i spaleniu Rzymu. Słyszała o przerażeniu, które skłoniło jej własnego wuja, papieża Klemensa VII do ucieczki przed śmiercią, do zabarykadowania się w starym Zamku San Angelo. Ta mała dziewczynka to Katarzyna Medycejska. Za kilka krótkich lat zostanie królową Francji. Kolejne lata ujrzą ją także królową św. Bartłomieja. — A jednak — zdziwił się doktor — ludzie nazywają cesarza, pod którego sztandarem to się odbywało, pobożnym. – Jest pobożny – powiedział gorzko prałat. „Zapytał spowiednika, czy to grzech, by w jakikolwiek sposób zastanowić się nad swoim życiem osobistym. Ale sam jego tytuł Cesarza Świętego Rzymu jest, moim zdaniem, źródłem kłopotów, gdy nosi go doczesny władca. Kościół jest jedynym świętym cesarstwem. " „Władza doczesna nie trwa długo w rękach żadnego człowieka”, zauważył lekarz z namysłem, „ale Kościół trwa. myśli Wasza Miłość?" „Spójrzcie, jak pożar lasu ogarnął całe Niemcy! P. 70 [kontynuacja akapitu]Iskry padają teraz na Francję. Jeśli ten pożar nie zostanie ugaszony i szybko, w jakikolwiek sposób, nasz kraj może być następny. Podejmują to intelektualiści, ci sami ludzie, którzy powinni wiedzieć lepiej, rozpowszechniając fałszywą doktrynę za pomocą prasy drukarskiej, która, jak sądzę, była czasem wymysłem diabła. Król się waha. Nie przyjmie zdecydowanej polityki eksterminacji heretyków. Ich zuchwałość jest nawet chroniona przez własną siostrę króla, Małgorzatę, królewską córkę Francji”. „Dziwne, że wśród ludzi ściśle wyszkolonych w prawdziwej wierze jest tak wielu nawróconych”. „To właśnie ta nowa wolność, której domagają się. Nikt już nie chce poddać się władzy, nawet dyscyplinie Kościoła Bożego. Muszą mieć swobodę samodzielnego myślenia, niezależnie od tego, czy mają mózg, z którym mogą myśleć Muszą mieć swobodę działania, jak im się podoba i mogą swobodnie wydawać swoje pieniądze zamiast dawać Kościołowi jego sprawiedliwą dziesięcinę”. „Brzmi to tak, jakby było to najgorsze niebezpieczeństwo od czasu Wielkiej Schizmy”. "To jest poważniejsze." Legat siedział wyprostowany w gorliwości. „Wtedy przynajmniej nie było żadnych sporów o prawo papiestwa do istnienia. Luter, gdyby się odważył, odmówiłby nam nawet tego”. „Pieczęć Boskiego autorytetu otrzymanego z ręki św. Piotra – Luter tego nie posiada”. „To prawda, a Kościół będzie walczył o utrzymanie tej władzy. Ogniem i mieczem, pedałem i zębatką Kościół będzie walczył z armiami szatana. P. 71 trąb na Syjonie, a trąb na mojej świętej górze. „Ale” – przekonywał łagodnie doktor – „czy szczególna chwała Kościoła nie jest tym, co wcześni męczennicy nie walczyli? Czy to nie krew męczenników zapewniła trwanie Kościoła?” Duchowny spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami. „To było inne. Chrześcijanie nie doszli wtedy do swojej władzy. Gdyby chrześcijanin siedział tam, gdzie siedział Nero, to gdyby Neron był lwim mięsem, tak jak powinien”. Kościół francuski wywodził się od prałatów, którzy dzierżyli swoje miecze obok Karola Wielkiego, oraz od walczących biskupów, którzy pomagali Hugo Kapetowi. W pamięci doktora przemknęły dźwięczące miecze słowa arcybiskupa Turpina z Chanson de Roland : Dobry arcybiskup nie mógł znieść pogaństwa na takiego, na jakiego wygląda. Jesteś poganinem, więc wydaje mi się, że musi być ciężkim heretykiem. - Najlepiej było go zabić, chociaż umarłem. Tchórze, których nigdy nie mogłem znieść. „Tym razem”, kontynuował kardynał, „Kościół ma moc do walki i użyje jej do eksterminacji ostatniego heretyka”. „Ha, dzielnie uderzony!” Francuzi krzyczą: „Nasz biskup dobrze strzeże krzyża”. P. 72 „Dacie Lutrowi męczenników” – przenikliwie powiedział duchownemu doktor de Nostradame. – Nie wszystkich się boję – odpowiedział ponuro kardynał. Ten młody człowiek był trochę zbyt swobodny. Kardynał de Claremont otworzył usta, by go zganić. Potem pomyślał o swoich reumatycznych kościach io tym, na ile liczył z usług lekarza. Ograniczając mowę, zacisnął usta i siedział ponuro w milczeniu. Doktor de Nostradame zapewnił pacjentowi wygodę i zostawił mu nalewkę i wskazówki dotyczące jej stosowania. Obiecał, że wkrótce zajrzy do środka, wyszedł, jego umysł był pełen rozmowy kardynała. Moc! Zaczynał rozumieć. Wszyscy grali w tę samą grę, w Kościele i na zewnątrz. Widział to. Trzeba było jednak przyznać, że prawo było po stronie króla i Kościoła, którzy sprawowali swoje urzędy od Boga. Religia i polityka doktora de Nostradame były średniowieczne do szpiku kości, a on nie miał większej tolerancji dla heretyka niż arcybiskup Turpin. Świadczą o tym jego czterowiersze o śmierci Coligny'ego i Condé. Ale zasadniczo był człowiekiem pokoju, a jego życie było poświęcone ratowaniu życia. Z przerażeniem widział, jak łagodne imię Chrystusa stało się wezwaniem trąby do przemocy. I był zbyt wielkim mistykiem, by nie zdawać sobie sprawy, że prawdziwa funkcja Kościoła musi leżeć w utrzymywaniu otwartej drogi do domu, a nie własnoręcznie. Nie można było tego zrobić w oświeconym wieku, dławiąc tę ​​drogę zabitymi, torturowanymi P. 73 ciała ofiar, chociaż byli heretykami. Lepiej tysiąc razy, żeby Kościół poniósł nowe męczeństwo, niż przyznał tę koronę swoim wrogom. Jednak mógł widzieć i sympatyzować z punktem widzenia Kościoła – jego Kościoła. Pomyślał, że wzorzec chrześcijaństwa był brutalny. Przymusowe nawracanie europejskich hord, krucjaty z ich wojowniczymi zakonami religijnymi, ciągłe prześladowania Żydów, wszystko to uczyniło naturalnym dla Kościoła, że ​​w nowej godzinie niebezpieczeństwa zwrócił się ku brutalnym metodom, które tak dobrze mu służyły. długie. Mógł też docenić, co Kościół czuł wobec nieskrępowanego rozprzestrzeniania się nowej nauki. Nawet gdy sam sięgał z zapałem po dawno utracone skarby starożytnej kultury, odzyskane przez prasę drukarską, choć zachwycał się pięknem i mirażem rodzącej się wiedzy, która obiecywała każdemu człowiekowi królestwa intelektu, żył jego niebezpieczeństwa. Napływ i rozprzestrzenianie się wiedzy przyniesie chwałę, ale już mógł dostrzec, że może również wywołać w ludzkich umysłach powolne szaleństwo i mróz rozczarowania. A co by się zrodziło kołek i stojak? Bo konkurencja tych z nową wolnością stawała się z dnia na dzień coraz bardziej pretendująca do nowych ofiar. Jakie tragedie mogą nie szykować się do nieskażonej przyszłości? Gdzie na drodze czasu by się to skończyło? Nostradamus później ubolewał: P. 74 X-66 O wielki Rzymie zbliża się twoja ruina, Nie z twoich murów, ale z twojej krwi i substancji, Wydrukowane słowo dokona strasznego spustoszenia, Sztylet zostanie wbity w rękojeść. W czasie tych dwóch rozmów odbyła się inna, która zainteresowała doktora tym bardziej, że dotyczyła Wschodu, o którym niewiele wiedział. Stało się to w wyniku wezwania do opieki nad sławnym pacjentem, co wywołało u niego chłopięcy dreszcz oczekiwania. To byłoby, powiedział sobie, jak spotkanie z bohaterem ze starego romantyka. Dogasający płomień rycerskości był szybko gaszony przez idee nowego porządku. Ale były dwie olśniewające iskry, ostatnia, która rozpaliła ostatnie popiół, dwóch żołnierzy, których historia wspomina jako ostatniego rycerza i ostatniego krzyżowca. Pierwszy, Chevalier Bayard, parfait, nieżydowski rycerz, zniknął, zabity nie szlachetną lancą czy mieczem, lecz zabity strzałem, współczesna zniewaga, dowodząc wojskami Franciszka przeciwko konstablowi de Bourbon. Nostradamus nigdy nie znał Bayarda, z wyjątkiem reputacji, ale na wieść o jego odejściu opłakiwał całą Francję. Tylko w romansach spisanych jego upodobanie spotka się ponownie. Ale ten inny dzielny żołnierz, krzyżowiec, nadal żył i walczył o chwałę Boga i Francji. Był nim słynny, barwny Villiers de L'Isle Adam, który potrzebował usług doktora Nostradamusa. Jego P. 75 Ostatnio w chrześcijaństwie rozbrzmiało nazwisko bohatera oblężenia Rodos, ostatniej ważnej placówki ze wszystkich, które krzyżowcy zdobyli dla Europy. Miecz Villiers de L'Isle Adam, jakieś trzy wieki później, został podarowany przez Napoleona carowi Aleksandrowi. Po powrocie do Paryża z sesji na tratwie w Tylży cesarz wysłał starożytną stal jako cesarski komplement dla władcy Rosji na znak, że car jako obrońca chrześcijaństwa przed Turkami jest tego godny. William Stearns Davis w swojej Historii Bliskiego Wschodu nazywa Adama i jego żołnierzy na Rodos „małym oddziałem mnichów wojskowych czepiających się zrujnowanego urwiska” i opowiada, jak ta mała grupa odparła dwadzieścia ataków armii Solimana Wielki i zabił sto tysięcy kwiatów armii tureckiej w jednej z największych obron w historii. Oczywiście Rodos w końcu dostał się w ręce sułtana, ponieważ zasoby Solymana były nieograniczone, a żadna galera nie poszła z chrześcijaństwa, by pomóc Adamowi. Wielki Dowódca Rodos i jego walczący mnisi, pomimo całej swojej odwagi, wydają się być praktycznie piratami. Na Rodos żyli dzięki najazdom na wybrzeże muzułmańskie i radzili sobie tak dobrze, że Turcy głośno pisnęli do Solymana. Sułtan i tak potrzebował wyspy, aby uzupełnić swoją obronę i dalej zagrozić zachodniej części Morza Śródziemnego. Solyman, choć nie był chrześcijaninem, sam był w pewnym sensie parfait, gojowskim rycerzem. Kiedy Rhodes do niego przypadł, pozwolił Adamowi i jego reszcie ludzi… P. 76 wycofaj się z honorem. Co więcej, wyraził ubolewanie z powodu wypędzenia tak odważnych ludzi z wyspy, którą tak długo nazywali swoim domem. Świat zachodni, czując być może trochę wyrzutów sumienia, dał powracającemu bohaterowi i jego zakonowi wyspę Malta jako stały dom. Było to jednak ze zrozumieniem, że zasłuży na swoją deskę i utrzyma się, pomagając mocom oprzeć się poważnym atakom piratów żerujących na ich żegludze. To właśnie podczas jednej z wizyt komandora Adama na kontynencie francuskim usłyszał o nowej medycynie i poprosił o jego usługi. Lekarz, kiedy zadzwonił, zobaczył potężnego mężczyznę starego burgundzkiego typu, siwego, pociemniałego i zwietrzałego jak dębowe drewno wystawione na wiele słońc i mórz. Jego oczy, zimne i przenikliwe jak ostrze, były muśnięte niezgłębioną powagą, którą może dać tylko długa obcowanie ze Wschodem. – Bolą mnie stare rany, doktorze – powiedział stary żołnierz. „W dni, kiedy wiatr wieje wilgotno od mgły, blizny po sejmitarach Solymana dręczą mnie jak świeże rany”. „Można temu zaradzić, chociaż obawiam się, że nie wyleczę” – brzmiała odpowiedź. „Przez tyle lat byłeś zbyt twardym nadzorcą dla swojego ciała”. „Rób wszystko, co w twojej mocy. Słyszę o tobie wspaniałe rzeczy, sir. Na świętego Jana, mojego patrona, nigdy nie zazdrościłem Solymmanowi jego żołnierzy. P. 77 rzadkie umiejętności w medycynie, zwłaszcza w okładach i gojeniu ran." — Tak więc moi dziadkowie trzymali mnie i nauczyli mnie czegoś o wschodnich metodach, które, skoro mam zamiar ich użyć w twoim imieniu, mogą wydawać się znajome. Ale najpierw egzamin. Oko lekarza, odrywające się na chwilę od jego zręcznych, sondujących dłoni, padło na smukły, nikczemny rozmiar niezwykle długiego miecza, który leżał na bliskim orzechowym stole. Był to typ znany technicznie jako bękart, ze względu na jego niezwykłe proporcje. – Czy to jest, sir rycerzu, miecz, któremu chrześcijaństwo tak wiele zawdzięcza w twoich rękach? - Racja, sir medyku, to mój wierny Durandal. Być może nie wypił krwi tylu paynim, co miecz Rolanda, ale nie spragniony. — Cóż, wiem. Chciałbym, sir, abyś powiedział mi coś o Turkach, gdybyś był tak uprzejmy, aby oświecić moją ignorancję. Jak myślisz, co z zagrożeniem, jakie Turcy mają dla zachodniej Europy? „Na Solymanie mają bardziej zdolnego przywódcę, niż może się pochwalić chrześcijańska Europa” – powiedział dowódca. „I ma na zawołanie wystarczająco dużo liczebności, by przelać kontynent. Liczby, to właśnie zrobiło dla mnie. I zauważcie, chociaż Pismo Święte może powiedzieć, że bitwa nie zawsze jest silna, jeśli wystarczy dysproporcja, każda walka -człowiek wie, że liczby wygrywają. „Ale z pewnością Europa ma na to wystarczająco dużo mężczyzn”. „Problem polega na tym, że Europa nie może lub nie chce się połączyć. P. 78 [kontynuacja akapitu]A Solyman na to liczy. Zobacz, co się właśnie wydarzyło w ciągu ostatnich kilku lat. Cesarz Świętego Rzymu, Karol, bierze do niewoli najbardziej chrześcijańskiego króla Franciszka i jednocześnie walczy z Wikariuszem Chrystusa, Papieżem. Najbardziej Chrześcijański Franciszek pisze pospiesznie do niewiernego Solymana, aby chronić go przed Świętym Karolem. Solyman, którego przodkowie zostali nadziani przez moich przodków przed murami Jerozolimy, odpisuje, że prośba najbardziej chrześcijańskiego króla dotarła do stóp jego tronu Solymana! I tak Francuzi znosili upokorzenie, że byli chronieni przez niewiernego sułtana Turcji przed innymi chrześcijanami”. Nostradamus, pracując z bandażami, nucił do siebie: „Uderz, Rolandzie, cios, żeby Karol i wszyscy jego gospodarze wiedzieli!” – I nie myśl, że Turek nie ma odpowiedniego poczucia humoru – kontynuował Komendant. „Dużo się śmieje z chrześcijan i będzie miał więcej. Jego piraci prawie zrujnowali handel na Morzu Śródziemnym i może pokonać wenecką flotę, zanim to zrobi. Jakie to szaleństwo tak ogarnia Europę że nie widzi, co czeka jej ludy?" „Zwykli ludzie nic o tym nie wiedzą” – powiedział mu lekarz. „Nie mają możliwości uczenia się i potrzebują P. 79 muszą ufać przewodnictwu swoich przywódców. Ale z pewnością szefowie państw powinni wiedzieć, czy naprawdę istnieje niebezpieczeństwo? „Turek” – powiedział z naciskiem Adam – „czeka, aż chrześcijańskie armie osłabną rzezią nawzajem. Wtedy zaatakuje ze wszystkich sił. Europa nie zna Wielbłąda Wschodu, ale ja żyłam obok niego długo jako przyjaciel i walczyłem z nim jako wrogiem. Znam go. Za nim leżą słoniowate hordy Azji i jest Afryka, która teraz śpi, ale może pewnego dnia obudzi się w naszym smutku. Jedyną rzeczą, która może uratować Europę, jest powstrzymanie tego szalona walka i zjednoczyć się przeciwko wspólnemu wrogowi. Można by pomyśleć, że papież, jako głowa chrześcijaństwa, będzie na to pracował, ale nie jest lepszy od reszty. „Jak myślisz, jak szybko Turcy spróbują swoich sił w podboju Europy?” – zapytał Nostradamus. – Nie wiem – powiedział z namysłem żołnierz. — Ale powiedziałbym, że w ciągu najbliższych dwudziestu pięciu lat dojdzie do rozgrywek. Solyman nadal konsoliduje swoje zdobycze na własnych wodach. Wschód ma cierpliwość i nieskończony czas. Będą czekać na okazję, by im sprzyjać. „Ale czyż Turcy nie są biednymi wojownikami? Sądząc po opłatach, jakie od nich pobierałeś, przypuszczam, że tak?” „Nie, są zaciekłymi i doskonałymi wojownikami, chociaż ich nauka wojskowa nie jest jeszcze tak dobra jak nasza. Jeśli chodzi o odwagę, muzułmanie śpieszą, by powitać śmierć w bitwie, a dlaczego nie z ich niewiernymi wierzeniami? Osiemdziesiąt hurys, z ich utrzymaniem i klejnoty gwarantowane przez Allaha nagradzają każdego muzułmańskiego wojownika, który polegnie w bitwie P. 80 wystarczy, by kusić chrześcijanina, gdyby mógł polegać na obietnicach Allaha. „To wszystko jest bardziej niepokojące, niż sobie wymarzyłem” – powiedział mu lekarz. „Nie możesz tak dobrze ogolić Turka, ale jaka jego broda znów odrośnie” – oznajmił wojownik. „Zachód nie może ostatecznie trzymać Wschodu w szachu. Tak, jeśli zajmie to tysiąc lat, nadejdzie dzień – dzień zwycięstwa”. Nieskazitelna pamięć doktora de Nostradame zarejestrowała na przyszłość każdy szczegół i wrażenie, jakie wywarł ten dynamicznie interesujący, w pełni poinformowany pacjent. Później, przeszukując zaświaty w poszukiwaniu muzułmańskich ambicji, napisał wiele proroctw na ich temat. Wiele z nich zostało doskonale zrealizowanych. Jeszcze nie zarejestrowano tego w historii. II-29 Wschód wyjdzie ze swojej twierdzy, przekroczy Apeniny, by spojrzeć na Galię, przeminie niebo, morza i zachmurzone szczyty, Jego moc uderzy kraje na swojej drodze. </p> <h3>Girlandy Sławy</h3> <p> DOKTOR NOSTRADAMUS — już dawno przyjął łaciński styl imienia, jak większość uczonych — nadal cieszył się różnorodnością scen i osobowości, które sprawiły, że jego dni stały się interesującą panoramą. Nie miał ochoty ustatkować się, a dobrobyt wypełnił jego aksamitną sakiewkę zadowalającą liczbą sztuk złota dla jego potrzeb i planów. Ale jasna róg obfitości fortuny nie została jeszcze opróżniona ze swoich darów dla niego. List, zachwycający jak wawrzynowa koronka, ponownie wniósł zmianę do jego życia. Juliusz Cezar Scaliger, od którego Francja nie chlubiła się bardziej wybitnym uczonym i literatem, słyszał o cudach młodego lekarza i był urzeczony doniesieniami o oryginalności i sile jego pracy. Chciał go poznać. Pisał do niego pochlebnie i czarująco, że ma nadzieję, że to się stanie. Doktor Nostradamus odpowiedział od razu z taką skromnością i dowcipem, podobno, że wielki człowiek czuł w nim już przyjaciela. Ponownie Scaliger napisał, tym razem zaproszenie do Nostradamusa, aby odwiedził go w jego domu w Agen. możemy sobie wyobrazić P. 82 z jakim niewzruszonym zapałem młodzieniec wziął do ręki pióro, aby wyrazić zgodę. Oto człowiek, którego naprawdę pragnął poznać. Wielki filozof o wybitnym umyśle starożytnych, medycyna, uczył się botaniki i dla dopełnienia doskonałości, poeta, autorytet i pisarz sztuk pięknych. Cóż za natchnienie, jaki zachwyt słodkich rozmów nie oznaczałby tej wizyty! Scaliger był jednym z najbarwniejszych pisarzy francuskiego renesansu. Wydaje się, że był mieszanką autentycznego, wszechstronnego geniuszu i widowiskowości, z dramatycznym tłem, które jego wrogowie twierdzili, że było wynalazkiem jego płodnej wyobraźni. Tak czy inaczej, bardzo się postawił. Pod koniec czterdziestki, kiedy pisał do Nostradamusa, jego reputacja osiągnęła tak wysoki poziom, że nie miała sobie równych we Francji. Historia Scaligera, jak sam opowiedział, była taka, że ​​urodził się w zamku La Rocca nad jeziorem Garda i że był dość bliskim krewnym cesarza Maksymiliana. Pazi w wieku dwunastu lat walczył, jak powiedział, jako żołnierz i kapitan w służbie cesarza przez siedemnaście lat. W tym czasie, między wojnami, był uczniem Albrechta Dürera. W bitwie pod Rawenną w 1512 roku jego ojciec i brat zostali zabici. On sam dokonał takich cudów męstwa w walce wręcz, że cesarz obdarzył go najwyższymi honorami rycerskimi. Ale niestety i niewdzięcznie cesarz nie dał mu pieniędzy. P. 83 Urazy odniesione w czasie wojny i początek dny położyły kres jego karierze wojskowej. Postanowił wtedy skierować swoje talenty na medycynę. Miał przyjaźń i zainteresowanie wybitnego rodu della Rovere i został ich gościem przez pięć lat, które były niezbędne do ukończenia studiów na Uniwersytecie Bolońskim. Po kilku latach spędzonych we Włoszech na praktyce medycznej, badaniach i pisaniu, udał się do Francji jako lekarz biskupa della Rovere, który otrzymał biskupstwo Agen. Krytycy Scaligera powiedzieli, że był synem nauczyciela ze szkoły w Weronie, że zrobił doktorat na mniej ważnym uniwersytecie w Padwie i że reszta jego historii była tkanką kłamstw. Takie historie mogły zrodzić się z zazdrości o patronat della Rovere. W XVI wieku rywalizacja o zamożnych mecenasów była zaciekła. Mecenas był praktyczną koniecznością dla uczonego bez niezależnych środków. Ci, którzy mieli szczęście pod tym względem, byli naturalnymi celami zawiści, złośliwości i podcinania mniej szczęśliwych. Wydawałoby się prawdopodobne, że rodzina della Rovere, znająca Scaligera od tak dawna, odkryła ewentualne szczeliny w jego zbroi. Kłamstwa były mniej prawdopodobne niż Scaligera niż jego wrogów. Z własnymi umiejętnościami i wsparciem della Rovere jako trampoliną, Doktor Nostradamus podróżował spokojnie do P. 84 [kontynuacja akapitu]Agen. Zatrzymał się w Tuluzie, gdzie miał wielu przyjaciół z czasów zarazy, kiedy jego praca obejmowała cały ten obszar. Byli teraz pacjenci, którzy chcieli się z nim ponownie skonsultować, a na jego cześć zaplanowano uroczystości. Tam założył swoją siedzibę w starym romańskim domu, który podobno miał architektoniczne ornamenty z najdziwniejszych symboli. Kolejne pokolenia z dumą wskazywały go odwiedzającym jako miejsce, w którym niegdyś przez pewien czas mieszkał słynny Nostradamus. Stał do czasu Rewolucji. Po kilkutygodniowym pobycie w Tuluzie lekarz wyruszył w drogę, aby zakończyć swoją podróż. Droga była żwawa podróżami w dobrze prosperującej wymianie handlowej między Tuluzą a Agen. Gdyby zbliżył się od strony Bordeaux, zauważyłby to samo, ponieważ Agen, w połowie drogi między tymi dwoma miastami, było centrum ich handlu. Leży w samym sercu bogatego rolniczego kraju, a gdy doktor zbliżał się do niego, podziwiał piękne, żyzne pola, tak uporządkowane z plonami ręki siewcy. Wokół domostw starożytne drzewa wyginały swoją zieleń, a kwiaty tkały na ziemi gobelin z tysiąca kwiatów . Mógł zrozumieć, jak urodzony we Włoszech Scaliger, teraz obywatel Francji, mógł z zadowoleniem osiedlić się na tej prostej, promiennej wsi. Wkrótce zobaczył iglicę katedry św. Etienne'a na tle nieba i romańską wieżę kościoła św. P. 85 Kiedy zatrzymał muła przed wejściem do rezydencji Scaligera, sługa przyszedł mu z pomocą, a chwilę później pojawił się jego gospodarz, poruszając się powoli z godnością, lekko kulejąc. "Mój przyjacielu, mój przyjacielu!" zawołał radośnie. – Witaj, młody Galenie, jak bardzo czekałem na twoje przybycie! Misterna wymiana komplementów w tamtych czasach przypominała niemal chiński rytuał i każdy musi pokazać drugiemu, że był biegły w sztuce. Nostradamus skłonił się wielkiemu człowiekowi, chwytając go za rękę. — O Micaenus edite regibus — zwrócił się z uśmiechem do gospodarza — zaszczyt tego spotkania… - Nie mów o tym - wtrącił Scaliger. - Będziemy mieli więcej ekscytujących tematów do naszego dyskursu. Ty też musisz być zmęczony tak długą jazdą. Wciągnął gościa do uroczo urządzonego wnętrza ożywionego wyczuciem sztuki i dobrym smakiem. „Najpierw będziesz chciał się odświeżyć” – kontynuował. "Więc powstrzymam wszelką rozmowę, dopóki nie wypełnię swojego obowiązku jako gospodarz. Zaprowadzę cię do twojego pokoju, a kiedy wrócisz, będzie wino na zastaw przybycia." – Dziękuję – odpowiedział lekarz. — Ale czy mógłbym prosić o filiżankę wody? Wiesz, kiedy się przychodzi do Pieriańskiego Źródła, taki rytuał jest odpowiedni. I przyznam się, że też jestem spragniony. W mgnieniu oka służący przyniósł tacę z cynowym dzbanem zimnej źródlanej wody i rubinowy kielich weneckiego szkła. Lekarz podniósł ją z podziwem. P. 86 „Nie uwodzisz Muz” – zaśmiał się. „Przekupujesz ich taką urodą”. – Niech obdarzą cię swoimi łaskami – powiedział Scaliger. „Szklanka jest jednym z zestawu, prezentem od biskupa della Rovere, który, nawiasem mówiąc, niecierpliwie czekał na spotkanie z tobą jak ja”. I wkrótce pojawiło się obiecane wino i gejowskie przyrzeczenia od siebie nawzajem. Wkrótce pojawił się widok i śmiech szalejącej młodzieży Scaligera. I była Madame Scaliger z kolejnymi pozdrowieniami. Doktor Nostradamus szybko i radośnie poczuł się jak w domu. „Będziemy sup al fresco ”, powiedział Scaliger. „Zawsze lubię, gdy jest ładna pogoda”. Rozmawiali o prostym, pysznym jedzeniu, a lekarz miał okazję spokojnie przyjrzeć się swoim gospodarzom. Scaliger był bardzo przystojnym mężczyzną, którego wigor i magnetyzm sprawiły, że wydawał się znacznie młodszy niż jego pięćdziesiąt lat. Jego głowa była lwia, antyczna rzymska, z szerokimi, prymitywnymi kośćmi policzkowymi i prążkowanymi brwiami. Jego głęboko osadzone oczy wyrażały każdy nastrój. Mogły błyszczeć entuzjazmem, błyszczeć czerwienią ze złości i tlić się ponuro pod wysokim czołem filozofa. Jego bogata, pełna broda była ładnie ukształtowana i podkręcona. Jego szata uczonego była z delikatnego materiału, udrapowana w klasyczne fałdy. Doktor nie dziwił się, że młoda i urocza Madame Scaliger tak otwarcie uwielbiała tego mężczyznę, choć o ponad trzydzieści lat młodszego od niego. W rzeczywistości było to jedno z najszczęśliwszych małżeństw we Francji. Miał czterdzieści pięć lat, a ona szesnaście, kiedy się pobrali. P. 87 bezchmurny spokój ich wzajemnej miłości był niezmącony i trwał aż do jego śmierci, która nastąpiła dopiero ponad ćwierć wieku po tym obiedzie. Róże porozrzucane na desce i owijanie kielichów pogłębiały złudzenie lekarza, że ​​jest gościem jakiegoś cesarskiego Rzymianina. Tak powiedział. Scaliger roześmiał się. „Próbowałem dzierżyć swoje pióro jak miecz w obronie Cycerona. Usłyszysz, co napisałem i wydasz mi swoją opinię. Nazywam go imperatorem oratorium. Chciałbym mieć dar Cycerona do obrony Cycerona. Chcę pokazać w całej swojej randze ignorancję tego przyjaciela Erazma. Robi tak głośny hałas swoimi złymi tłumaczeniami i gorszą filozofią, że głupcy go śledzą. Ale ja go zdemaskuję. – Czy istnieją kontrowersje dotyczące Cycerona? zapytał lekarz. – Nie słyszałem. „Spór dotyczy ogólnych kryteriów literackich. Arystoteles jest oczywiście najwyższym kryterium, doskonałością w każdym słowie. I ja to udowodnię. wartości własnych i cudzych pism. Ja, doktor Nostradamus, zrobię dla listów to, co Guillaume Rondelet zrobił dla anatomii. „Sektor Literatury!” oczy lekarza zabłysły. „Nigdy tego nie zrobiono. Widzę też taką potrzebę. Wszyscy spieszą do druku i ogromny wzrost tłumaczeń, z których niektóre muszą być bardzo P. 88 zły. Tak, to wspaniały pomysł, a ty ze wszystkich mężczyzn pasujesz do swojego gustu i nauki do pracy. „Nie ma co do tego wątpliwości” – zgodził się Scaliger. „W rzeczywistości nie ma nikogo innego”. Lekarz lekko się skrzywił. Była to jego pierwsza wzmianka o tym, co Frederick Morgan Paddleford nazwał koniecznością Scaligera podtrzymywania złudzenia własnej wszechwiedzy. Odezwała się Madame Scaliger, wyczulona na każdą najmniejszą reakcję wobec męża. "Czy ostatnie światło nie jest piękne, doktorze Nostradamus? Myślę, że jest najpiękniejsze tego dnia." Wstała. – Chcesz zostać, Jules? Wchodzę. Scaliger spojrzał na nią czule. – Zostaniemy na chwilę. Dopóki nie zacznie opadać rosa. Jej pełen wdzięku spacer, gdy ich zostawiła, pomyślał lekarz, przypominał smagany wiatrem kwiat w bladym świetle. Przypomniał sobie radę Tronc de Condoulet dla niego. Może de Condoulet miał rację. Gdyby mógł być pewien, że znajdzie takie szczęście... Scaliger odezwał się ponownie, gdy płynące gałęzie drzew pociemniały do ​​czarnej oliwki w oddalającym się świetle. To była mistyczna godzina, kiedy dzień jest duchem nawiedzającym las. Lekarz przemówił nagle. „Mam najdziwniejsze wrażenie na temat tego, co właśnie powiedziałeś – twojej anatomii listów. Nie mogę mówić z przekonania, ponieważ nie czytałem twoich opinii na ten temat i wiem tylko to, co powiedziałeś mi dziś wieczorem. P. 89 rodzaj świadomości, że czuję. - Przerwał w niepewnym milczeniu. – Ale co to czujesz? „Czuję w tym coś bardzo wyróżniającego się, co jest częściowo samo w sobie, a częściowo w tych, których dotknie. Wpływ. Prawie nie wiem, ale mój umysł tworzy obrazy obcych krajów, mężczyzn z książkami, z własnymi pismami i jakoś tam też jesteś." Zmierzch ukrył przyjemność na twarzy filozofa, ale lekarz wiedział, że tam jest. – Bardzo pochlebiasz – mruknął Scaliger. To jest dziwna część. To coś więcej. Szekspir, Ben Jonson, którego Paddleford uważa za szczególnie pokrewnych Scaligerowi, Corneille, pisarzom późniejszego włoskiego renesansu i wielu innym pisarzom i geniuszom, mieli być spadkobiercami i czerpać korzyści z tej pracy Juliusza Cezara Scaligera, chirurga literatury. Dziś jej zasady są równie zdrowe, a rozumowanie tak jasne i wnikliwe, jak wtedy, gdy pisał autor. Wiele książek na współczesnym rynku mówi początkującym autorom, jak pisać, ale powtarza w sposób współczesny praktyczną mądrość tego szesnastowiecznego analityka listów. Była to pierwsza z wielu rozmów, promienna zainteresowaniem dla dwóch mężczyzn. Lekarz musi opowiedzieć wszystko o tym, jak walczył z zarazą, o swoich teoriach i pomysłach. Wczesnym rankiem i o zachodzie słońca spacerowali po ogrodzie Scaligera, gdzie jego żona odbierała róże P. 90 były zatłoczone przez nasadzenia jej męża, przeznaczone do jego badań botanicznych. „To dobry kraj botaniczny” – powiedział Nostradamusowi Scaliger. "Wszystko tu wyrośnie. Dlatego to lubię." Zatrzymał się obok małego, uroczo wyrzeźbionego marmuru Pana, który przysiadł na cokole i odpływał rurami. „Wszystko, czym jesteśmy lub co robimy, wyłania się z ziemi. Pod moimi drzewami czuję, jak powraca rzeczywistość Pana i nie proszę o nic więcej niż o to, by moje myśli grały Echo do jego melodii”. Lekarz był nieświadomy tego, że mówił głośno, mówiąc: „Ziemia należy do Pana i jej pełnia”. Usta filozofa drgnęły. – Brzmisz jak arcybiskup. Lekarz zarumienił się i stanął na nogach. Miałem na myśli tylko to, że w odkryciu, objawieniu, które to nazywam, świeżej wiedzy lub w natchnieniu poezją nie można tego pominąć. Istnieje niebezpieczeństwo nowego klasycznego odrodzenia, że ​​może to zrobić. Kiedy to się stanie, wątek zostaje odcięty. Władza i droga są stracone." Scaliger, który kiedykolwiek miał ostatnie słowo, powiedział sucho: „Wydaje się, że Rzym i Ateny zachowały swoją nieśmiertelność”. Nostradamus taktownie skierował rozmowę z powrotem na medycynę. Dowiedział się już, że jego wybitny gospodarz i starszy chory znosili różnicę zdań. „Nie zgadzasz się z Rondeletem tak intensywnym P. 91 badanie właściwości roślin jest teraz tym, czego najbardziej potrzebujemy?” – pytał. — Nie. To w porządku dla lekarza, który musi wykorzystać te właściwości w swoim laboratorium. Ale naukowiec, który dokonuje dla niego odkryć, nigdy nie poszerzy pola w ten sposób. Pieprz jest gorący i pobudzający. Mars. Nie będę się spierać, kłóciłem się z Marsem na zbyt wielu polach bitwy i wypadło mi gorzej. On może mieć swoją paprykę. To, co chcę zrobić, to pokazać podobieństwo i różnicę, jaką roślina ma swoim pobratymcom. Grupując je i klasyfikując w ten sposób poznajemy strukturę życia roślinnego, zaczynamy rozumieć, dlaczego tak się dzieje”. „Wspaniały cel. To dałoby całkowicie pokrewną dziedzinę na zawsze poszerzenie”. – To – powiedział Scaliger – ma być plon, który ten ogród daje nauce. Kwiat wiedzy piękniejszy niż róża. Scaliger jako pierwszy wykazał konieczność rezygnacji z klasyfikacji roślin na podstawie ich właściwości. i oparł je na ich charakterystycznych cechach. Wiadomość o przybyciu doktora Nostradamusa do Agen szybko rozeszła się po mieście. Od razu przyszedł potok dzwoniących, by złożyć hołd. Wśród nich bardzo wyróżniali się ojcowie i matki z córkami przeznaczonymi do małżeństwa, ponieważ wiadomo było, że ten sławny młody człowiek był kawalerem. Napływały zaproszenia na festyny ​​i przyjęcia. Scaliger, który miał łacinę P. 92 miłość do gościnności i wesołości, chętnie pochwalił się swoim gościem, choć zaprotestował, że tak nie jest. „Kobiety” – powiedział wieczorem, kiedy on i lekarz jedli kolację z biskupem Agen – „marnują nasz czas na pikniki i tańce. Protestuję, że tak bardzo żałuję. usiądź pod moim zielonym drzewem arbutus i trzymaj wysoko konwersację, a teraz muszę walczyć, aby w ogóle go zobaczyć. Oczy biskupa zabłysły. — Jeśli pamiętam mojego Horacego — powiedział — to drzewo arbutowe zostało zaplanowane jako cień dla Lalage. Jego goście śmiali się, a Scaliger zawołał: „W takim razie musimy znaleźć Lalage dla Nostradamusa, abyśmy mogli zatrzymać go wśród nas”. Biskup podniósł kieliszek. „Nie ma piękniejszych dziewczyn niż dziewczyny z Agen, ech, Scaliger. Ślubuję ich piękno w tym winie”. To pragnienie posiadania Nostradamusa, przyłączenia go do każdego miasta, w którym przebywał, zostało pochlebnie zilustrowane następnego dnia. Do domu Scaligera przybyła formalna delegacja ojców miasta z propozycją godną wyobraźni nowoczesnej izby handlowej. Chcieli dokonać pewnego rodzaju ugody finansowej ze swoimi dwiema cennymi celebrytami, w zamian za co powiedzieli, że powinni zgodzić się na uczynienie Agen swoim stałym domem. To był sprytny pomysł, gdyby zadziałał. Obaj mężczyźni byli najwyższymi kartami do rysowania. Przy takim przyciąganiu podwójnego rachunku Agen stałby się Mekką dla wszystkich P. 93 [kontynuacja akapitu]Francja. Ojcowie miasta wielokrotnie odzyskiwaliby swoje złoto, sławę i wzrost dla swojego miasta. Obaj lekarze słuchali w milczeniu, nieco oszołomieni. To gość przemówił pierwszy. "Czy miasto Agen nie jest biedne?" – zapytał radnych Nostradamus. „Czy nie ma nikogo, kto jest chory, stary, niedołężny, potrzebuje twojej pomocy i wsparcia, że ​​ofiarowujesz nam złoto? Możemy się utrzymać, jesteśmy silnymi, zdolnymi ludźmi. Daj te pieniądze nieszczęśnikom, nie chcemy ich. " Scaliger roześmiał się. — Czy nie znasz lepiej uczonych i artystów? Szydził z radnych. „Cóż, połowa naszych podróży i połowa naszego życia spędzamy w kraju umysłu. Niech złoto trafi do tych, którym pomoże, głodnych, bezdomnych, chorych”. Radni byli przytłoczeni tą nieoczekiwaną reakcją. Praktyczni ludzie spraw, nie wiedzieli, czy być rozczarowani, że ich pomysł nie zadziałał, czy też chlubić się idealizmem, który wydawał im się wznosić swoich idoli na nowe wyżyny świetności. W razie wątpliwości południowa Francja zawsze rozwiązywała problem festiwalem. Ojcowie miasta wyjechali, aby opowiedzieć wszystkim o odrzuceniu przez uczonych ich oferty i hojnych motywach, które ją skłoniły. Natychmiast zorganizowano uroczystą procesję ku czci lekarzy. Miasto było pełne entuzjazmu. Zwieńczyli brwiami Scaligera i Nostradamusa koronkami i nieśli wybitnych mężczyzn w górę przez usiane kwiatami P. 94 ulice przy akompaniamencie muzyki, tańca i wiwatów. To był szczyt przyjaźni tych dwóch niezwykłych ludzi. Wkrótce dla Nostradamusa stało się jasne, że Scaliger zaprosił go do Agen w nadziei, że stanie się wspaniałym satelitą ku własnej chwale. Scaligernie miał ochoty ani zamiaru dzielić się tym z żadnym mężczyzną. Był zirytowany burzą popularności, którą przyciągał młodszy mężczyzna, i przy każdym jej przejawie trudniej mu było nie okazywać zazdrości. Nostradamus nie mógł nie zauważyć urazy Scaligera. Został zraniony niesprowokowanym sarkazmem gospodarza i próbami obalenia go. Cały jego takt wydawał się bezsilny, by to zmienić i smucił się tym bardziej, że tak szczerze szanował dary starszego mężczyzny. Świetnie się bawił w Agen, nie chciał wyjeżdżać. Bez urazy trudno byłoby wycofać się z domu Scaligera i pozostać w mieście. Był w rozterce. Wtedy Los, wciąż czuwając nad swoim ulubionym momentem, rozwiązał sytuację za pomocą swojego najstarszego urządzenia. Doktor Nostradamus się zakochał. Tajemnica, która tak konsekwentnie nawiedza życie Nostradamusa, tkwi także w tej dziewczynie z Agen, którą kochał i poślubił. Nawet jej imię nie jest znane. Jeden pisarz podał go jako Adriete de Loubebac, ale tak nazywała się żona Scaligera. Czy demoiselle była jasna czy ciemna? Czy była szlachetnie urodzona i miała dobry posag? Czy się nauczyła? Wiemy tylko od Chavigny, że była „ très belle, très aymable ”, bardzo urocza i bardzo kochana. Garencières mówi P. 95 o niej, że „była bardzo honorową szlachcianką”. Z pewnością lekarz mógł wybrać sobie piękno i posag, gdziekolwiek się udał. Dziewczyny goniły go, rzucały się mu do głowy, a matki-zapałki próbowały wszystkich swoich sztuczek i zachęt, by zwabić tę kwalifikującą się partię do sieci małżeńskiej. Pozostał jednak wyjątkowo odporny na to wszystko, zadowolony ze swojej pracy i studiów. Choć chciałoby się dowiedzieć czegoś opisującego wygląd i cechy tej dziewczyny, która urzekła lekarza, gdy jego przyjaciele wysłali go na stałe kawalerstwo, jedyne, czego możemy być pewni, to to, że Nostradamus był zbyt niezależnym idealistą, by się ożenić. mniej niż głęboka miłość. Z tak małym musi być zadowolony. Kiedy ożenił się i zamieszkał we własnym domu w Agen, ojcowie miasta byli zachwyceni. Czego ich złoto nie zdobyło, przyniosła córka Agen; mieli teraz swojego idola dobrze i trwale zakotwiczonego pośród nich. Nostradamus w pewnym momencie wybrał jako swoje osobiste motto pogodne słowa przeora Orwiana: „Szczęśliwego pierwszego wieku, który był zadowolony ze swoich stad”. Chciałoby się wiedzieć, czy to właśnie w tym czasie, w duszpasterskiej scenerii nowo odnalezionego szczęścia, przyjął idylliczny wyraz. A może w późniejszych latach, kiedy ciężki od melancholii tragicznego świata, spoglądał wstecz na te bezchmurne dni jak na namalowany obraz? Przyjął też swój herb rodzinny, nie, to jest P. 96 powiedział, ponieważ on sam o to dbał, ale na znak szacunku dla pamięci dziadka. Ramiona są opisane jako pokazujące, w pierwszej i czwartej ćwiartce, gule i dwa srebrne krzyże ułożone w ośmioramienne koło. Druga i trzecia kwatera przedstawiały orła i sobolę na złotym podłożu. Podczas gdy Nostradamus cieszył się spokojnym życiem w Agen, miało miejsce wydarzenie o znaczeniu narodowym, które miało z czasem głęboko wpłynąć na los Francji i przynieść doktorowi zaszczyty, które miały ukoronować jego karierę. W październiku 1533 r. doszło do małżeństwa drugiego syna Franciszka I, czternastoletniego Henryka, ówczesnego księcia Orleanu, z księżną Florencji Katarzyną Medyceuszy. Biskup Agen udał się do Marsylii, podobnie jak wielu innych Agenois, aby zobaczyć przybycie Katarzyny i jej wuja Klemensa VII oraz wielki przepych i splendor wesela. Nostradamus towarzyszył Scaligerowi, aby po powrocie z uroczystości wezwać biskupa della Rovere, aby wysłuchał jego relacji. „W tym wieku”, powiedział im biskup, „nigdy nie widział tak wspaniałego ślubu. Splendor wystarczająco, by oślepić Karola Hiszpana i kilku innych, o których mógłbym wspomnieć”. — Czy księżna jest piękna ? Scaliger chciał wiedzieć. - No... no wiesz, jak to jest na tych publicznych weselach. Prawie wszystko, co wyraźnie widzisz, to biała szata i koronkowy welon panny młodej. „Lepiej powiedz nam, co możesz o nich”, powiedział Nostradamus. „Mamy żony, wiesz, i P. 97 to będzie pierwsze pytanie: „Czy biskup powiedział ci, co nosi księżna?” Biskup uśmiechnął się. „To była cudowna szata ze złotego brokatu, tak jasna, że ​​obie możesz powiedzieć swoim damom, koronkowy welon wydawał się nad nim zazdrosną chmurą, która nie mogła, ale nie mogła ukryć słońca. Jej klejnotów było oczywiście tak samo niezliczona ilość jak gwiazdy”. — Raport mówi, że księżna jest dość prosta — upierał się Scaliger. Biskup spojrzał na niego z wyrzutem. „Jeśli jest myślą mniej sprawiedliwą niż niektórzy”, powiedział, „ma duchową łaskę. Mówią też, że odziedziczyła dowcip, inteligencję i takt Medyceuszy. Poza tym był to wspaniały dzień dla Francji i papiestwo. To wzmocni ich więzy przeciwko Hiszpanii”. „Jak wyglądał Jego Świątobliwość?” zapytał doktor Nostradamusa. „Wspaniały. Jego wejście do Marsylii było wspaniałe. Od momentu ogłoszenia zaręczyn opracowywali go najlepsi artyści w Rzymie. Przybył w weneckiej galerze, wspaniale rzeźbionej. zbliżyłem się do portu, widziałem go wyraźnie, siedzącego pod złotym namiotem z dywanem z karmazynowej satyny. – Czy było z nim wielu? – spytał Scaliger. - O tak. Wszyscy kardynałowie. Najświętszy Sakrament był w pozorach, które zabierały oko, triumf sztuki złotniczej. Niosł go przed Jego Świątobliwością na pięknym białym koniu, kiedy opuścili statek. I byłem zadowolony aby zobaczyć, że mieli tęgich kolegów z wielkimi P. 98 wybrzuszone mięśnie, aby nosić sedia gestatoria przy równym spacerze. Nawet papież umniejsza godność bycia truchtanym, jak to się często zdarza, gdy nosi się go na ramionach nosicieli”. „Przypuszczam, że tłumy oszalały” – zauważył lekarz. „Trzysta artylerii, wszystkie dzwony kościelne i Matka Boża wie, ile gardeł ich powitało. Wszyscy ludzie uklękli, gdy przechodzili Sakrament i Papież, i otrzymali błogosławieństwo. Ulice były usłane kwiatami przez całą drogę statek do dwóch pałaców, które król zbudował właśnie na tę okazję, jeden dla siebie, a drugi dla Jego Świątobliwości, połączony krytym mostem, jak sądzę, na wypadek deszczu. "Pewnego dnia zapłaciłem podatki" powiedział Nostradamus z namysłem. – I powstali. „Ludzie nie powinni narzekać na niewielkie podatki” – skarcił prałat. „Kościół i państwo muszą mieć fundusze na tak chwalebne i niezbędne okazje”. Podjął wątek swojego opisu ślubu, dodając więcej wspaniałych szczegółów. Wkrótce śmierć delfina uczyniła Henryka i Katarzynę spadkobiercami tronu Francji. Historia już była w pociągu, który, niepodejrzewany przez Nostradamusa, wciągnął go w orbitę pary królewskiej. Przez jakiś czas przyjaźń lekarza ze Scaligerem odzyskała pozornie pierwszy entuzjazm i serdeczne ciepło. Wznowili swoje długie, zachwycające P. 99 dyskursy ze szczerą radością mężczyzn, którzy mają wiele wspólnego intelektualnie. Sława Scaligera stale rosła, tak jak robiła to tak długo, jak długo żył. Był czczony przez littérateursi szanowany przez naukowców, chociaż narobił sobie wielu wrogów przez swoje ciągłe i żrące ataki na pracę innych ludzi. Nie miał powodu do zazdrości o cichego lekarza, którego rewelacyjna reputacja była tak nieproszona i który nigdy nie chciał być w centrum uwagi. Ale reputacja była tam, a Scaliger mógł podziękować tylko sobie za sprowadzenie właściciela na swoje terytorium. Wszystkie relacje Scaligera dotyczą jego ogromnej próżności. Chciał rządzić sam jako niekoronowany król w Agen; teraz inny i młodszy mężczyzna zasiadał na jego tronie. Doktor Nostradamus wznowił praktykę medyczną po ślubie, a teraz przyjeżdżali do niego pacjenci z Bordeaux, Carcassonne, Tuluzy i całego sąsiedniego kraju. Scaliger nienawidził tego, a także nie lubił oczywistej przyjemności, jaką jego patron, biskup Agen, W rozwoju przyjaźni pojawiły się również różnice intelektualne. Dwoje, którzy powiedzieli, że myślą jak przy pierwszym poznaniu, odkryli później, że w wielu sprawach myśleli zupełnie inaczej. Jednym z nich była literatura. Żaden z mężczyzn nie był artystą, ale każdy myślał, że jest. Scaliger miał głęboko krytyczną wiedzę na temat podstawowych praw poezji, rozumiał technikę, dzięki której słowa… P. 100 stają się gliną i brązem rzeźbionych emocji poety. Z drugiej strony Nostradamus uwielbiał melodyjną rymowankę, która ścigała się z opowieścią o szaleństwie i wysokiej szlachetności lub zawierała filozoficzne myśli. Podziwiał, a później, ku rozpaczy swoich tłumaczy, wykorzystywał subtelności retoryki . Nie przejmował się sonetami Scaligera, które Scaliger czytał mu z ogromnym zachwytem. Choć lekarz był człowiekiem światowym, uważał ich za przeciążonych zmysłowością, dla której nie było wystarczającej rekompensaty piękna. Niewiele z tych sonetów, mówi Paddleford, zostało przetłumaczonych z łaciny, w której zostały napisane, po części z tego powodu, a po części z braku wartości poetyckiej. Scaliger był wielbicielem Vergila, którego pisma były lepsze od Homera. Nostradamus, syn trubadurów, był na tyle pochopny, by powiedzieć, że jego zdaniem Homer opowiadał lepszą, szybszą historię o szlachetniejszych postaciach. „To dlatego”, powiedział Scaliger, „jesteś nieświadomy tego, co stanowi wielką poezję. Kiedy Vergil opisuje wrak statku, jestem tam na pokładzie, walcząc o życie z burzą. Mgiełka oceanu kłuje mnie w oczy i soli mi usta. Homer nie miał takiej sztuki. Nie znał mozolnego szlifowania linii i frazy, dopóki słowa nie stały się rzeźbą żywej nieśmiertelności doświadczenia. Doktor Nostradamus nadal najbardziej lubił Homera. Scaliger był perfekcjonistą. Jego ideałem było precyzyjne słowo, wystudiowany gest. Jego dom, jego ubrania, jego pisma wyrażały to z naukową dokładnością. P. 101 [kontynuacja akapitu]Miał pewną pogardę dla tego, że młodzieniec nie potrafił zrozumieć wielkiego znaczenia tej wyrzeźbionej, choć zimnej perfekcji. Nostradamus ze swojej strony był zdumiony, że człowiek tak uczony jak Scaliger nie mógł dostrzec, że wszechświat nie zwrócił się na wypolerowaną frazę. Ta doskonałość, w rozumieniu Scaligera, była kruchą maską ukrywającą to, co miała ujawnić. Wydaje się, że Nostradamus nie wchłonął nic wartościowego z naprawdę wielkiej mocy analizy literackiej Scaligera. Z pism Stulecia jasno wynika, że jeśli wiersze rymowały się i miały dopełnienie stóp, to dla Nostradamusa była poezja. Nie wiadomo, co spowodowało ostateczne zerwanie między dwoma mężczyznami. Ale ich kłótnia była głęboka, gorzka i ostateczna. Nostradamus od dawna znosił wiele ze Scaligera. Choć z natury dyplomatyczny, Nostradamus miał zjadliwy język, kiedy wybrał. Pewnie nadszedł taki moment, kiedy spłoszony zazdrością Scaligera, puścił go i sztywnymi słowami powiedział swojemu niegdysiejszemu przyjacielowi, co o nim myśli. Potem, w chłodniejszej godzinie, za późno, ze smutkiem kontemplował ich kielich przyjaźni, wino zamieniło się w ocet, a wijące się róże umarły. Kłótnia ze Scaligerem była pierwszą wskazówką, że Fortuna, kapryśna, nie uśmiechała się już do swojego ulubieńca, Nostradamusa. Na zewnątrz wszystko było spokojne. Duma i oddanie, jakie miasto czuło dla swojego popularnego i sławnego lekarza, wciąż były u szczytu. Życie towarzyskie Agen było zachwycające otwartą gościnnością egzystencji pod niebem południowym. Szczęśliwe małżeństwo P. 102 Nostradamusa przyniósł mu dalszą radość z narodzin dwóch synów. A tym dzieciom rodzice hojnie obdarzyli uczuciami i nadziejami wszystkich ojców i matek. Wtedy, bez ostrzeżenia, nożem wbitym w ciemność uderzyła śmierć. Jego żona i dwaj mali synowie zostali porwani przez jakiś tajemniczy udar śmiertelnej choroby. On, którego umiejętności i nauka tysiące zawdzięczały swoje życie, nie mógł uratować nawet jednego z najdroższych mu osób. Zielona trawa Agen leżała nad trzema grobami. Doktor stał samotnie pod niedbałym, słonecznym niebem. Tu zakończył się okres jego szczęśliwej młodości. Jej drzwi były za nim zaryglowane. Jego dni nie mogły już nigdy nadejść. Przyjaciele na niewiele się zdali, by go pocieszyć w tym czasie mrocznej rozpaczy. Nostradamus był niepocieszony. Każda świetlana perspektywa, jaką przedstawił mu Agen, została zniszczona. Jego piękna przyjaźń ze Scaligerem — człowiekiem, którego kiedyś nazywał „Wergiliem w poezji, Cyceronem w elokwencji, Galenem w medycynie” — odeszła na zawsze. Nie ma zapisów, że Scaliger wysłał mu nawet wiadomość o współczuciu w jego smutku. Jego rodzina nie żyje, nie było już żadnego powiązania, które łączyłoby Nostradamusa z Agenem. Niestety, mieszczanie widzieli, jak ich opuszczał, nie wiedział, w jakim celu sam nie wiedział. Znowu był wolny od stóp, a wolność była teraz niechciana. Znowu wyszedł na otwartą drogę. Nostradamus miał teraz zaledwie trzydzieści lat. Następne dziesięć lat jego życia spędził w podróży, ao tym okresie wiadomo mniej niż o jakiejkolwiek innej części jego życia. Jednak były to lata, w których P. 103 początek i rozwój jego proroczej mocy i jako taki cieszy się żywotnym zainteresowaniem studentów jego życia. Chociaż w zapisach z tych lat zapisano tak niewiele informacji o nim, można wyciągnąć wnioski, które wydają się bardziej niż spekulacyjne. I istnieją pewne spekulacje, co do których skromne fakty sugerują, że mogą być prawdziwe, ale których nigdy nie możemy być pewni. W opowieści o największych tajemnicach jest podróż po trudnej drodze samotności i rozłąki. Czasami podróż trwa przez całe życie, czasami, jak w przypadku Nostradamusa, trwa przez lata. To właśnie podczas takiego doświadczenia duch jest wpychany w siebie przez cierpienie i rozpacz, dopóki w ukrytej mocy jaźni nie zostaną odkryte pożywienie, cel i oświecenie. Jest to symboliczny rdzeń wszystkich obrzędów ofiarnych, chrześcijańskich czy pogańskich. Słoneczne ciepło domowych radości i wygód jest zbyt zadowalające. Są to syreny, które kręcą wędrowca Ulissesa swoją pieśnią, podczas gdy na morzach tajemnicy czeka statek z napiętymi żaglami i napiętym dziobem, którego oczy zwrócone są w nieskończoność. Nostradamus nadal miał za swoje zainteresowania i schronienie swoje zamiłowanie do nauki, swoje studia medyczne. Zbyt niespokojny i nieszczęśliwy, by się ustatkować lub praktykować, zaczął podróżować po południowej Francji i studiować całą dziedzinę farmacji, praktyki lekarskiej i hospitalizacji. szpitale. Mógł mieć jakiś pomysł lub plan, który on… P. 104 pomyślał o realizacji pewnego dnia, jakiejś nowoczesnej, odważnej innowacji. Przez pewien czas prowadził dziennik swoich odkryć, którego już nie ma. Wcześni komentatorzy opowiadają o tym i przytaczają z niego kilka faktów i nazw. Wspominają jego ostrą krytykę chciwości lekarzy w Awinionie. Apteki w Marsylii uważał za zbyt złe w ich administracji. Tu i ówdzie spotykał lekarzy, których pracę i szczerość mógł chwalić i innych, których głupotę lub etykę potępiał. Nie wiadomo, ile czasu w ten sposób spędził, ale wystarczająco dużo, by wziąć na siebie dużą odpowiedzialność za zaciekłą wrogość, z której później cierpiał. Lekarze i apteki, których jego ostra, dosadna mowa napiętnowała jako oszustów lub szarlatanów, byli wściekli. Nie przegapili żadnej szansy, by mu go oddać, gdy nadarzyła się okazja. Przez trzy lata osiedlał się w Dauphiny, związując się z lekarzem o dobrej reputacji, ale czy to było dla praktyki medycznej, czy dla badań naukowych, nie jest określone. Ale jego niepokój był nadal ostry. Zrezygnował z tej pracy i wyjechał do Włoch, gdzie wiadomo, że przez jakiś czas przebywał w Mediolanie, Genui i Wenecji. Praktyka lekarska Nostradamusa zawsze była praktyką człowieka nauki w ścisłym tego słowa znaczeniu, o ile wiadomo. Nie pomylił medycyny ze swoim medium P. 105 prezent. Poza tym, że miał przewagę niezwykle błyskotliwego umysłu, pod względem naukowym znajdował się na tej samej pozycji, co inni lekarze. Miał swoje sukcesy i miał swoje porażki. To było „naturalne, że w tym okresie powinien być zainteresowany kontaktem z innymi naukowcami i poznaniem ich punktu widzenia, doświadczenia i, jeśli je posiadali, lepszej wiedzy. Dlatego po wyczerpaniu takich kontaktów we Francji skierował swoje kroki w stronę Włoch, które mają na tym polu wielką tradycję. Inspiracja francuska w nauce i kulturze ogólnej nadal czerpała z Włoch, choć powoli wyłaniała się z niezależnego postępu. Bez wątpienia urodzony we Włoszech biskup Agen, a także Scaliger, opowiedzieli doktorowi Nostradamusowi o włoskich osiągnięciach, które rozpaliły jego wyobraźnię i dały mu pragnienie, aby tam pojechać i zobaczyć na własne oczy. Bez względu na to, czy wiadomość o jego własnej reputacji we Francji go nie wyprzedziła, czy też nastrój w tamtych latach wywołał w nim pragnienie zatuszowania siebie, nie ma żadnych relacji o jego doświadczeniach we Włoszech. Zresztą, aby zaimponować Włochom, w tamtym czasie wymagałoby to znacznego i agresywnego dowodu ze strony Francuza. Wiedzieli, że są centrum postępowej nauki i kultury i byli sceptyczni wobec rozwoju tych cech gdzie indziej. Nostradamus miałby jednak pełną możliwość przestudiowania wykonywanej tam pracy. Dzięki własnej rodzinie i ważnym pacjentom miał wszędzie naukowe entrée. Mówi się, że gdziekolwiek on P. 106 udał się do Włoch, odszukał i rozmawiał z najbardziej uczonymi uczonymi. Interesujące pytanie brzmi, gdzie się udał poza kilkoma wymienionymi miastami? Podróże Nostradamusa w tym okresie obejmowały co najmniej dziesięć lat, prawdopodobnie kilka z nich spędził we Włoszech. Gdyby osiedlił się w jednym mieście na dłuższy pobyt, jego osobowość i zdolności były tak niezwykłe, że prawie na pewno stałby się spektakularny, jak zawsze, i zbierałyby się o nim historie, a niektóre z nich zostałyby zapisane. Nie był człowiekiem, który mógłby pozostać niezauważony. Miał bardzo skrytą naturę. Wieki z ich subtelnymi ukryciami są tego dowodem. Był człowiekiem, który niewiele mówił o sobie i dobrze strzegł tajemnic innych. Nawet po śmierci, tak dobrze wyszkolił syna, że ​​César uważał, by nie powiedzieć niczego, czego jego ojciec nie zaaprobowałby za życia, i niewiele dodał do tego, co było już znane. Ta tajemniczość nie rozwinęła się we wczesnym życiu Nostradamusa; nie było nic, co mogłoby to wydobyć. Ale kiedy dotarł do okresu głębokiej introspekcji, który rozpoczął się po śmierci jego żony, poszło za nim być może ochronne ukrycie, które wciąż przesłania wiele z tego, co chciałoby się wiedzieć. Był głęboko religijny i gdyby w swoim pierwszym smutku szukał ukojenia w aktywnej pracy naukowej i podróżach, nie minęłoby dużo czasu, zanim zwróciłby się ku klauzurowemu spokojowi murów klasztornych oraz głębokiemu uwielbieniu i kontemplacji, których jego natura nieustannie pragnęła. Mówi się, że pod koniec tego dziesięcioletniego okresu był… P. 107 znaleźć w opactwie, gdzie obrzędy religijne miały szczególnie surowy charakter. Nie spędziłby wiele czasu we Włoszech, nie udając się do Rzymu, świętego miasta Europy. Nie zrezygnowałby też z wizyty we Florencji, mieście Medyceuszy. Może jednak z własnych powodów udać się incognito do miast i krajów innych niż te, które znajdują się na listach rekordów. Gdyby to zrobił, stałoby się tak dlatego, że został powiązany z pogonią za tajemną wiedzą, która była zagrożona przez Inkwizycję. Włochy od dawna były centrum i wylęgarnią badań alchemicznych. Ze Wschodu przybyło ogromne dziedzictwo nauki i filozofii, które nigdy nie otrzymało sankcji Kościoła. Ta wiedza została przemycona za pomocą tajnych stowarzyszeń. Niektóre z nich mogły stanowić tło i inspirację dla odkryć, które były najszlachetniejszym owocem renesansu. Niektóre, wzorując się na nich, były zdegenerowanymi grupami, które zabiegały o łaskę diabła dziwnymi rytuałami. Kilku wywierało nawet wpływ polityczny, podobnie jak rozległy Vehmgericht w Niemczech, którego rytuał opierał się na starych saksońskich ceremoniach magicznych, pochodzących z czasów pogańskich. Prawdziwi naukowcy, którzy pracowali w tych tajnych grupach lub sami, byli w większości ludźmi o głęboko duchowej naturze. Nie chcieli jednak wiązać się wąską ortodoksją obecnego dogmatu teologicznego. Mieli szerszą wizję, w której wolny intelekt miał swoje miejsce i swoją godność. Poszukiwanie P. 108 Kamień Filozoficzny był jednocześnie symbolem badań chemików, które wciąż trwają, i transmutacji fizycznej natury człowieka w złoto sił wyższych. Kopernik w tych latach ukrywał swoją teorię wszechświata, nie odważając się jeszcze zaryzykować jej publikacji. I wiele innych szybujących umysłów pracowało w tajemnicy nad pomysłami wykraczającymi poza jego czasy. Tacy ludzie zainteresowaliby się Nostradamusa, naturalnie predysponowanego do tego rodzaju wiedzy. Henry James Forman stwierdza w The Story of Prophecyże Nostradamus znał i stosował prawo grawitacji oraz prawo ekliptyki Keplera, chociaż Kepler jeszcze się nie urodził. Nie można powiedzieć, czy jest to coś więcej niż legenda, ale równie dobrze może to być prawda. Astronomia była jego życiową pasją. Być może w tych włoskich latach znał nawet Kopernika i podzielał jego marzenie o wspanialszym wszechświecie. Czy nawet Włochy, ze swoim skarbcem rozwijającej się myśli i ze swymi antycznymi pięknościami, zadowolą tego człowieka, który był dynamem niespokojnej energii, całkowicie samotny i wolny, by iść, jak mu się podoba? Tak jak kochał podróże, mógł spokojnie udać się do Grecji, Egiptu lub gdziekolwiek. Nikt nie będzie za nim tęsknił przy wyjeździe, nikt nie byłby zdziwiony, gdyby pojawił się ponownie wśród tych, którzy go znali. Kto wie? Pod jakim tajnym wpływem mogły minąć niektóre z tych lat, jest to fascynujące pytanie, ale bez odpowiedzi. </p> <h3>Plaga powraca</h3> <p> NOSTRADAMUS POWIEDZIAŁ, w odniesieniu do swojego daru psychicznego, że został odziedziczony. Niewątpliwie od dawna był świadom tego, że ją posiada, i używał jej od czasu do czasu, by odciągnąć przyjaciół, tak jak bawił go dziadek, gdy był dzieckiem. W okresie jego wędrówek, pod napięciem emocjonalnym smutku i samotności, taka zdolność rozwijałaby się nawet bez zachęty. Okultystyczni przyjaciele i stowarzyszenia, gdyby takie istniały, dałyby impuls do eksperymentowania z tą percepcją i być może świeżego wglądu w prawa, pod którymi się manifestuje. Mówi się, że pierwsze uderzające doświadczenie jego daru przyszło mu podczas podróży po Lotaryngii. Jeśli tak jest, jest to szczególnie interesujące, ponieważ Lorraine była domem tej innej wielkiej mistyczki francuskiej, Jeanne d'Arc. Istnieją dwa wydarzenia z jego wczesnych proroczych doświadczeń, które zostały przekazane i opowiedziane przez wszystkich pisarzy Nostradamusa. Historie te pochodzą z okresu jego podróży, choć czas ich powstania nie jest znany. Jednym z nich jest P. 110 zabawny i daje do zrozumienia, że ​​często używał tego prezentu, by zadziwiać i zachwycać bliskich przyjaciół. Gdyby ta umiejętność nie była im znana i zaakceptowana w ten sposób, jego gospodarz nie miałby wolności, by drażnić się z lekarzem, tak jak próbował to zrobić. Nostradamus był gościem Lorda Florinville na zamku Faim, gdzie zawodowo zajmował się matką Lorda Florinville. Lekarz i jego gospodarz przechodzili przez dziedziniec, gdzie biegały dwie małe świnki, czarna i biała, jak to było w zwyczaju bydła w tamtych czasach. Lord Florinville powiedział do lekarza: – Przypuszczam, że potrafisz nawet przepowiedzieć los tych dwóch świń! – Oczywiście, że mogę – odparł lekarz. „Zjemy czarnego, a wilk zje białego”. Lord Florinville dostrzegł szansę na dobry żart ze swojego gościa. Prywatnie polecił kucharzowi upieczenie białej świni na kolację. Tego wieczoru, kiedy ucztowali na soczystej młodej wieprzowinie, jego lordowska mość z wielką radością powiedział Nostradamowi, że jadł białą świnię. Prorok stanowczo temu zaprzeczał. Powiedział, że świnia była czarna, jak przepowiedział. Kucharz został w końcu wezwany do rozstrzygnięcia sporu. — Tak — powiedział ze strachem kucharz — świnia była czarna. Biały został zabity i przygotowany zgodnie z zaleceniami. Ale wyszła z kuchni, zanim włożyła świnię do piekarnika, a oswojony wilk wszedł i bardzo dobrze sobie radził ze świnią, kiedy wrócił kucharz. P. 111 [kontynuacja akapitu]Nie przypuszczając, że to miałoby jakiekolwiek znaczenie, czarny został szybko zabity i obsłużony, dokładnie tak, jak przewidywano. Epizod ten miał miejsce na długo przed napisaniem przepowiedni iz pewnością wskazuje, że niesamowite zdolności doktora musiały być dobrze znane wybranej liczbie jego przyjaciół i pacjentów. Drugi incydent miał miejsce podczas jego pobytu we Włoszech. W okolicach Ankony, wzdłuż drogi, Nostradamus minął grupę braci franciszkanów. Wśród nich był młody chłopak, chłopak ze wsi, który niedawno opuścił gospodarstwo ojca, aby wstąpić do zakonu. Widząc go, Nostradamus zsiadł z muła, podszedł do niego i padł przed nim na kolano. Zdumieni mnisi zapytali, dlaczego to zrobił. „Ponieważ muszę uklęknąć przed Jego Świątobliwością” – powiedział im. Byli prawdopodobnie bardziej zdziwieni niż kiedykolwiek i wydaje się, że niewiele uwagi poświęcono tak mało prawdopodobnej prognozie. Ale zostało to zapamiętane przez obecnych i opowiedziane przez nich, kiedy lata po śmierci Nostradamusa, ten chłopak ze wsi, Felice Peretti, został papieżem Sykstusem V. Należy wywnioskować z jego hołdu, że Nostradamus nie pomylił zasady z osobowością. Ukląkł przed symbolem swojej religii i urzędu Stolicy Apostolskiej, a nie przed człowiekiem Perettim, który został papieżem. Nostradamus nie podziwiał Sykstusa V. Oto, co miał o nim do powiedzenia w jednym z czterowierszy. P. 112 Duchowieństwo rzymskie w roku 1609 przeprowadzi wybory na początku roku. Wybiorą tego, który pochodzi z kraju i nosi czarno-szarą szatę, I nigdy nie było tam więcej chytrego. Opowieść jest taka, że ​​podczas wyborów kardynał Peretti udawał kalekę, być może po to, by wywołać sympatię lub dramat. Pewnego razu odniósł sukces, odrzucił kule i z radości śpiewał głośno. To może nie mieć podstaw. Nostradamus nie lubił Sykstusa za jego kompromitujące samozadowolenie w kontaktach z Henrykiem z Nawarry, który w bezkompromisowej opinii proroka był zdrajcą i heretykiem. Prorok nie miał sympatii do tego, co uważał za słabość papieża. W innym wersecie mówi o Sykstusie, który „boi się zdjąć koszulę w nocy z obawy przed kradzieżą”. Co było sarkastycznym odniesieniem do plądrowania Kościoła przez protestantów i ambitnych władców. Rok za życia Nostradamusa rozpoczął się we Francji równonocą wiosenną. Sykstus V został wyniesiony na papiestwo w 1585 roku, a elekcje odbyły się 24 kwietnia. Jeśli dodać 24 do liczby roku 1609, to tylko jedna z drobnych subtelności proroka, które utrudniają życie jego tłumaczom! Jest to co najmniej interesujący zbieg okoliczności, a dla tych, którzy śledzą astrologię coś więcej, że ci trzej mężczyźni, których życia były dziwnie splecione, Nostradamus, Henryk IV i Sykstus V, wszyscy mieli te same urodziny, P. 113 ze Słońcem w drugim stopniu Koziorożca. To właśnie Henrykowi z Nawarry wersety Nostradamusa zwane Presages i Sixains zostały przedstawione po śmierci proroka. Henryk II, król, który wezwał Nostradamusa do Paryża, miał ten sam stopień Koziorożca w zenicie swojego horoskopu. Kiedy nowy wymiar czasu otworzył swe dziwne wrota do Nostradamusa, ukazując widoki przyszłości w niezwykłych wizjach, musiał cierpieć przez jakiś czas poważny niepokój, mimo że od dawna był przyzwyczajony do pomniejszych przejawów. Taki stan miałby, nawet dla najsilniejszego charakteru, nieco przerażający aspekt. Nostradamus również zastanowiłby się nad jego źródłem, jego słusznością; jego sumienie jako duchownego zbadałoby to. Była to bowiem epoka, w której nie było nic bardziej przerażającego niż opętanie przez diabła. Uważa się, że spędził długie odosobnienie w surowym klasztorze. Niektórzy uważają, że to tutaj zaczął pisać Stulecia. Bardziej prawdopodobne jest, że udał się w celu dokładnego zbadania swojego daru w konsekrowanych murach, zgodnie z surową rutyną religijną, a także, aby zasięgnąć rady z opatem w sprawie tego daru proroctwa. Kościół był zawsze przyjacielem tego proroka; stał na twardym gruncie z głowami. Chociaż krzyk czarów został podniesiony przeciwko niemu szaleńczo, Inkwizycja nie zwróciła na to uwagi i jego pierwsze almanachy były poświęcone Papieżowi. Nostradamus, wyczulony na niebezpieczeństwa swojego wieku, upewniłby się o aprobatę Kościoła, zanim rozpoczął karierę P. 114 jako prorok. Tym bardziej, że jego proroctwa nie były zwykłymi, niejasnymi okrzykami o nadchodzących nieszczęściach, ale konkretnymi informacjami dotyczącymi politycznych losów. Opat był bardzo uczonym człowiekiem. Zapytałby dokładnie lekarza, czy w wizjach pojawiły się jakieś magiczne zjawiska. Czy były jakieś oznaki, że Diabeł próbował przez niego działać? Nostradamus myślał, że nie. To był powód, dla którego przybył do opactwa, gdzie jego rygorystyczny rytuał był dobrze obliczony, by zniechęcić do takich pomysłów złego ducha. „W rzeczywistości”, powiedział do opata, „to właśnie moja miłość do Boga, mój post, moja chwała dla Niego i moje modlitwy wydają się przybliżać wizje. Z pewnością takie białe i święte światło, jakie mi się wtedy ukazuje może pochodzić tylko z niebiańskich źródeł”. — Tak jest — zgodził się opat. „Czysty, niewysłowiony biały płomień był zawsze znakiem Bożej łaski. Dobrze wiadomo, że zły musi używać czerwonych płomieni piekielnych; nie ma innego rodzaju światła. — Mówisz — ciągnął opat — że ta szczególna dalekowzroczność jest dziedziczna. W jakim stopniu doświadczyli tego twoi dziadkowie? „Nie w takim stopniu, w jakim ja mam. Ich dar był bardziej osobisty, mogli przewidzieć sprawy dotyczące rodziny lub członków społeczności. Ale rzadziej przewidywali te rzeczy, a nigdy szeroki zakres świata, który się przede mną otwiera. " Prałat spojrzał na niego przenikliwie. „Mój synu, nie będę P. 115 Zapytaj cię, czy posunąłeś się dalej w wysiłkach, aby rozwinąć ten dar, niż twoi dziadkowie. To sprawa między tobą a konfesjonałem. Ale nie jestem nieświadomy, że na świecie jest wiele mrocznej wiedzy”. „I przysięgam przed Wszechmogącym Bogiem, że nigdy nie złamałem Jego Świętego Prawa w takich sprawach. Zrobiłem tylko to, co uważałem za słuszne. Ale jeśli sam Bóg otworzy drzwi w moim rozumieniu, czy pokonam Jego zamiar, czy odmówić wejścia przez te drzwi? Czy nie takie jest znaczenie proroctwa? — Tak — powiedział z namysłem opat — kiedy to naprawdę jest proroctwo. Dotknął kilku ściśle zapisanych kartek pergaminu na stole obok niego. „Te wizje, które ustanowiłeś, dotykając niedalekiej przyszłości Francji, są przygnębiające. Mam nadzieję, mój synu, że w tych sprawach okaże się, że twoje przewidywanie jest błędne”. - Nie będzie - powiedział lekarz z przekonaniem - chociaż mam nadzieję, że nie mniej niż ty. „Cóż”, powiedział mu opat, „mądrze postąpiłeś, aby zapisać wrażenia, które do ciebie dotarły. .Jeszcze nie. Wielu pobożnych mężczyzn prorokowało przez jeden dzień, niektórzy otrzymali widok tutaj, w tych murach. Później często okazuje się, że mylą się w tym, co widzieli. Znowu czasami, nawet gdy mieli rację, wizja pozostawiała ich jako szybko i tajemniczo, tak jak to się stało. To może się przydarzyć. Ale jeśli odkryjesz, że na przestrzeni lat ta wiedza P. 116 nadal przychodzi do ciebie i że jego wizje są prawdziwe, to możesz, jak sądzę, przyjąć to jako sygnał inspiracji. Dziwne jest jednak — powiedział z namysłem opat — przez wiele lat służyłem Mu na kolanach i nigdy nie miałem wizji takich, jak przyjście do ciebie w nocy. Przekracza zrozumienie." Po tym, jak prorok wrócił do swojej celi, umysł opata nadal skupiał się na tym szczególnym człowieku. Dobra dusza, pomyślał, dziwna, ale prawdziwie pobożna. Zamieszkiwała w nim jakaś moc, sam ją wyczuwał, a lekarz dokonał wśród mnichów cudownych uzdrowień. To prawda, że ​​na dłuższą metę jego proroctwa mogą się nie sprawdzić. Tak niewielu zrobiło. Mimo to opat wierzył, że jest uczciwym człowiekiem. On, jako duchowny, nie mógł być zbyt ostrożny w radzeniu sobie z tym, co mogło być podstępami szatana, ale jak dotąd nie widział w doktorze Nostradamie niczego, co zasługiwałoby na potępienie Kościoła. Coś poza tym nowym wzrostem jego mocy zaczynało się w tym czasie odczuwać w piersiach proroka. Nagle zdał sobie sprawę, że tęskni za domem. Był zmęczony drogą. Chciał ponownie osiedlić się w Prowansji we własnym miejscu, gdzie mógłby mieć o sobie swoje książki i przybory naukowe. Gdzie mógł medytować i pracować nad wiedzą i doświadczeniem zebranym w ciągu tych długich, zmęczonych lat. Miał teraz czterdzieści lat, czas przestać włóczyć się. Pytanie brzmiało, gdzie powinien się osiedlić? Nie mógł wrócić do Agen ze smutkiem wspomnień. ten P. 117 trzeba było wrócić do Prowansji, rozejrzeć się, a następnie zdecydować się na nowy dom. Zrobił to i gdy tylko rozeszły się wieści o jego powrocie, wydawało się, że każde miasto w tej części świata błaga go, by się tam osiedlił. Przyjaciele byli aktywni, opowiadając mu o odpowiednim domu dla niego i zajęty życzliwymi radami. Miasto Marsylia uznało, że byłoby wspaniale, gdyby udało im się skłonić tego słynnego człowieka do życia pośród nich, i wysłało delegację, aby go zaprosić i zaoferować zachęty. W końcu zdecydował się na małe stare miasto Salon, ponieważ, jak powiedział swoim przyjaciołom, znajdowało się ono w centrum Awinionu i innych miast Prowansji, a jego promień umożliwiłby mu kontakt z szerszym kręgiem. i zobaczyć więcej swoich przyjaciół niż w innych rozważanych miejscach. Jego prawdziwym powodem była prawdopodobnie małość Salonu. Tak jak wtedy, gdy walczył z zarazą, był zmuszony udać się w odosobnione miejsca, aby realizować swoje idee, wiedział, że w inny sposób nadal stawia czoła tej konieczności. Zazdrość i krytyka, ciągła czujność jego kolegów w większych miastach w krótkim czasie oznaczałyby kłopoty. W małym Salonie miał nadzieję tego uniknąć. Poza tym to było słodkie stare miasto, a on pragnął spokoju. Salon był zachwycony, robił dla niego wszystko, co w jego mocy. Dawni komentatorzy mówią, że „Salon dał mu żonę dobrze urodzoną i zamożną”. Nazywała się Anne Ponsart Jumelle. Czy dama była darem od wdzięcznej izby handlowej miasta, czy też lekarz sam dokonał wyboru, P. 118 ożenił się ponownie, niedługo po powrocie. Osiadł wygodnie w domu przy wąskiej uliczce, po raz kolejny perspektywa trwałego szczęścia wydawała się jasna. Powrócił do praktyki lekarskiej z całą swoją dawną popularnością. Wkrótce też pojawiło się pierwsze dziecko, syn, który jeszcze bardziej związał go z miłością do domu. Życie znów było spokojne, normalne i beztroskie. Kiedy urodził się ich syn, rodzice nazwali go César. Można się zastanawiać, czy Nostradamus wybrał to imię na pamiątkę swoich szczęśliwych dni spędzonych w towarzystwie Juliusza Cezara Scaligera, zanim ich przyjaźń się skończyła. Mógł pomyśleć, że taki komplement może uzdrowić wyłom, kiedy Scaliger o tym usłyszał. Ale nie ma zapisów, że wyniosłe ego Scaligera kiedykolwiek zmiękło w stosunku do jego byłego przyjaciela. Był maj 1544 roku, kiedy podróżnik przybywający z Aix, przechodząc przez Salon, przyniósł niepokojące wieści, że w stolicy wybuchła zaraza. Zamożni ludzie już opuszczali miasto, choć nie było jeszcze wiadomo, czy będzie kilka przypadków, czy epidemia. Tym razem szkodnikiem była ohydna plaga charbon , nazwana tak, ponieważ jej ofiary stały się całkowicie czarne, tak że po śmierci przypominały zwęglone kłody. Wtedy do Salonu dotarły nowe pogłoski, że liczba przypadków dżumy rośnie, a warunki w Aix stają się poważne. Młoda żona Nostradamusa rozmawiała z mężem z obawą. P. 119 „Michel, czy jest jakieś niebezpieczeństwo, że możesz zostać wezwany do Aix, by walczyć z tą plagą?” – Prawdopodobnie nie – pocieszył ją. „To plaga, która miała miejsce wcześniej. Nigdy nie zajmowałem się sprawą, ale inni lekarze ją leczyli i być może uznali, że pewne środki są skuteczne. W Aix jest wielu dobrych lekarzy, którzy być może będą w stanie powstrzymać zarażenie. " Właściwie nie był taki pewien. Nie było znanego lekarstwa na tę zarazę. Jedynym obiecującym znakiem, jaki mógł zobaczyć, było to, że nie został po niego posłany. To powinno oznaczać, że szkodnik zmniejszał się, był pod kontrolą, tak że nie był potrzebny. Z drugiej strony możliwe, że był potrzebny i to bardzo, ale ta zawodowa zazdrość powstrzymywała go od powołania. Zbyt dobrze wiedział, że są lekarze, którzy z tego powodu raczej pozwolą swoim pacjentom umrzeć, niż go wezwać, i był zbyt dumny, by oferować swoje usługi bez pytania. W Salonie też się nad tym zastanawiali. Dziwne, mówiono, że jeśli zaraza była naprawdę zła, Aix nie posłał po jedynego człowieka we Francji, który kiedykolwiek był w stanie sobie z nią poradzić. Co prawda tym razem był to inny szkodnik, ale i tak zaraza była plagą, czyż nie? A jeśli możesz wyleczyć jednego, dlaczego nie innego? Potem przyszła wiadomość, że zaraza jest przerażająca, że ​​ludzie giną jak muchy, a wciąż nie ma wezwania na usługi doktora Nostradamusa. „I za to dziękuję Dziewicy i wszystkim P. 120 Święci – powiedziała Anna Nostradamus, myśląc o swoim dziecku. – Nonsens – powiedział jej Nostradamus. „Jesteś żoną lekarza. A lekarz idzie tam, gdzie jest potrzebny. A oni muszą potrzebować mnie”. Chodził niespokojnie po pokoju. On był zmartwiony. Niektóre z jego najdroższych skojarzeń były związane z Aix. Powinien tam być, pomagając ich cierpieniu. Nadszedł dzień, kilka tygodni po pierwszych wieściach o wybuchu epidemii, kiedy mała grupka twardych mężczyzn z rozpaczą na twarzach wyszła z domu doktora Nostradamusa. Byli to ludzie z rady miejskiej Aix. „Przyszliśmy błagać o pomoc, doktorze Nostradamus” – powiedział ich rzecznik. „Sytuacja w Aix całkowicie wymknęła się spod kontroli. Tamtejsi lekarze są bezsilni. Całe miasto jest dotknięte, a szkodnik wciąż się rozprzestrzenia. Jeśli nie można tego sprawdzić, rozprzestrzeni się poza Aix i kto wie, dokąd dotrze? tylko nadzieja jest teraz w tobie. „Dlaczego”, zapytał chłodno lekarz, „nie zostałem wezwany, zanim ta zaraza osiągnęła taki postęp?” Wewnętrznie kipiał oburzeniem, bo w Aix ze wszystkich miejsc, gdzie jego dziadkowie byli wielcy, a jego rodzina znana od pokoleń, miał prawo oczekiwać zaufania i zrozumienia. Nastąpiła chwila zawstydzonej ciszy, po czym wszyscy radni zaczęli mówić jednocześnie. Nie przewidzieli tak szybkiego, śmiertelnego postępu choroby. Myśleli, że lekarze mieszkający w Aix mogą… P. 121 nie chcieli prosić doktora Nostradamusa, by zostawił swoją młodą żonę i dziecko – z tych i innych powodów, na które czekali. Nostradamus nie chciał ich oszczędzić. „Wiem, dlaczego nie przyszedłeś wcześniej. A jeśli myślisz, że jestem agentem szatana, źle zrobiłeś, wzywając mnie teraz. Nie…” podniósł rękę przeciwko ich drżącemu protestowi. – Trzeba to teraz wyprostować. W przeciwnym razie nie będę dla ciebie przydatny. „Michel”, zawołał żałośnie jeden z radnych, który od dawna znał rodzinę de Nostradame, „nie wyrzucaj nam. Pomóż nam, a będziemy błogosławić Twoje imię na zawsze”. Szybkie współczucie lekarza nie mogło wytrzymać tego apelu. – Bardzo dobrze – odpowiedział. - W takim razie zabierajmy się za to od razu. Mój sługa przyniesie ci odpoczynek i zadba o twoje potrzeby, a ja zbierzę kilka wymagań, a potem natychmiast pojedziemy. – Przyszli po mnie – powiedział trzeźwo swojej żonie. "Och, Michel." Trzymała ich dziecko w ramionach i starała się powstrzymać łzy. Obok tych dwojga, którym tak niedawno przyszło szczęście, stało teraz widmo i każdy wiedział, że widzi to drugi. Była to wizja trzech wąskich grobów pod drzewami Agen. Jakie nowe żniwo może teraz ściągnąć makabryczny przybysz ze szkodnika? Jednak lekarzowi nigdy nie przyszło do głowy, aby wziąć pod uwagę osobiste zainteresowanie i bezpieczeństwo. Kilka prostych przygotowań, krótkie, czułe pożegnanie z żoną i dzieckiem, których mógł już nigdy nie zobaczyć, i był… P. 122 jadąc z resztą na najwyższych obrotach drogą do Aix. Gdy zatrzymali się w karczmie na przekąskę i zmianę koni, Nostradamus otrzymał więcej informacji o sytuacji. Jeden z radnych opowiedział mu, jak cmentarze zasypywały się ciałami. „Nawet układając je razem”, powiedział, „nie ma już miejsca na poświęconej ziemi. Moja żona i córka leżą pochowane na otwartym polu z trupami chłopów”. „Ludzie umierają tak szybko”, powiedział mu beznadziejnie inny, „lekarze nie mają czasu na leczenie ani badanie lekarstw. Za dwa dni chorzy nie żyją”. Mówili, że przestępczość również komplikuje problem. Ludzie myśleli, że zostali opuszczeni przez Boga, że ​​nie mają już czasu na życie i muszą strasznie wyrywać każdą pozostałą przyjemność lub odpust. Kradzieże, gwałty, a nawet morderstwa szły w parze z zarazą. „Ilu lekarzy ma cię tam i kim oni są?” Nostradamus chciał wiedzieć. Ze wstydliwych wyznań wynikało, że istniał już bardzo duży korpus lekarzy, niektórzy z nich całkiem sławni, którzy zostali wezwani spoza Aix. Wielu z nich padło ofiarą zarazy, a śmiertelność wśród lekarzy była niewiele mniejsza niż wśród reszty populacji. Niektórzy też uciekli z tego miejsca, nie mogąc znieść horroru tej sceny. Reszta działała najlepiej, jak potrafiła, ale zupełnie bezradna, by ratować ofiary lub… P. 123 zatrzymać rozprzestrzenianie się. Była to ta sama znajoma, tragiczna sytuacja, z którą lekarz miał do czynienia piętnaście lat temu. Już Nostradamus planował swój plan kampanii. „Chcę dobrego laboratorium i kilku wyszkolonych pomocników farmaceutycznych” – powiedział im. „Kiedy zdecyduję się na lekarstwo, będę chciał je sporządzić w odpowiedniej ilości. Dam ci listę ziół i esencji, a ty możesz sprawdzić swoje zapasy we wszystkich aptekach pod kątem tego i uzgodnić, że wyślesz je gdzie indziej, gdy pojawią się niedobory. " „Zrobimy te rzeczy, gdy będziesz trochę odpoczywał, kiedy dotrzemy do Aix”, zapewnili go. – Nie chcę odpoczynku – odpowiedział. „Nie ma chwili do stracenia”. „Ale nie chciałbyś skonsultować się z innymi lekarzami i wysłuchać ich profesjonalnych relacji i ustaleń?” został zapytany. – Nie – odpowiedział z ponurą stanowczością. – Nie będę. Jeśli coś wiedzieli, nie musiałem przychodzić. Informacje zdobędę od ofiar. „Michel”, radny, który znał go najlepiej, powiedział z wahaniem, „jakie środki ostrożności stosujesz, żeby nie zarażać się zarazą? Czy jest coś, co możesz nam zasugerować, że…?” „Nic. Na razie wiem za mało, by zalecać środki ostrożności. Po co zatykać nos i pozbawiać się powietrza, gdy zakażenie może pochodzić z jedzenia lub innego nośnika? Czyste ciało, wewnętrznie i zewnętrznie, jest środkiem ogólnym przez cały czas. Ale jedyną ważną rzeczą w tej chwili jest kontrola P. 124 twoje obawy, bo strach jest zabójcą. Zaufaj Bogu, miej odwagę i módl się jak nigdy dotąd”. Nostradamus wiedział, że to byli odważni ludzie, ale byli pod ogromnym napięciem od tygodni, byli wyczerpani i bliscy załamania. Nie wypadałoby im współczuć. Jego spokojna, rzeczowa postawa zawładnęła nimi. Wydawało się, że jakaś moc wypłynęła z niego i dotarła do ich ducha. Byli świadomi tego, że są jednocześnie zrelaksowani i wzmocnieni jego osobowością. Każdy z nich westchnął, jakby ciężki ładunek został przeniesiony przez inny i silniejszy. Czuli, że w tym człowieku jest pomoc. Wstali, aby wznowić jazdę i zakończyć podróż, która trwała cały dzień. Na wyboistych drogach, gdzie umożliwiali wszelką prędkość, kwitły słodkie pąki, otoczone świeżymi zielonymi liśćmi najpiękniejszej pory roku. Szelest strumyka i nuty ptaków niósł się na leśnej bryzie. Owce i bydło przeglądały treści pod wiekowymi drzewami. Oto wznosiła się przyroda w całej swej żywej urodzie, z różą wiosny na jej piersiach. A dalej, w Aix, poranione dzieci Ziemi umierały jak przypalone konary drzew, w które uderzył piorun. Kiedy grupa zbliżała się do przedmieść Aix, lekarz coraz częściej zauważał procesje wozów pogrzebowych, usypanych ludzką gliną, zmierzających na pola, już gęsto zasypane nowo wykopanymi grobami. Wkrótce zaczął oddychać gorączkowym cuchnącym powietrzem. Z miasta dobiegł żałobny dźwięk, początkowo słaby, przybierający na sile w miarę rysowania P. 125 bliżej, dzwonów kościelnych bijących nieustannie w swoich przerażających lamentach. Doktor Nostradamus wolał zatrzymać się w karczmie niż zostać gościem jednego z radnych. Miałby więcej swobody w publicznym zajeździe. Większość z nich została zamknięta, ale znaleziono jednego, który był skłonny wpuścić go do swoich pustych pokoi. – Wszystko umarło, doktorze – powiedział mu histerycznie karczmarz. „Pałac jest zamknięty, wszystkie sklepy i wszelkiego rodzaju interesy. Oczywiście przede wszystkim zamknięte są miejsca rozrywki. Teraz nawet pożyczkodawcy zamknęli okiennice. znużony, cyniczny gest, „wtedy naprawdę nie ma już życia”. Kiedy Nostradamus umył się i założył świeżą bieliznę, znalazł czekającego na niego członka rady w towarzystwie jednego z lekarzy z Aix. Lekarz przywitał Nostradamusa serdecznie i powiedział, że przyjechał zaoferować swoje usługi, z przyjemnością pracowałby pod okiem doktora Nostradamusa, ponieważ wydawało się, że niewiele może osiągnąć w samotności. Nostradamus spojrzał na niego z litością, gdyż jego wygląd wystarczył, by przestraszyć patrzącego bez zarazy. Wyglądał na całkowicie wyczerpanego, blady i zatopiony jak sama śmierć po długiej walce. Był owinięty w tyle ubrań, że nikt nie mógł powiedzieć, ile to był człowiek, a ile opakowań. Ponieważ była upalna pogoda, a on obficie się pocił, pot zmieszany z leczniczymi olejkami przesiąkł przez jego płaszcz. Czosnek dodany do tych wytworzył zapach, który on P. 126 sprowadził do pokoju prawie nie do zniesienia. Nostradamus powiedział, że jest gotowy do pracy i chciałby najpierw pojechać do szpitala i chlewni. Chciał zapoznać się z ustaleniami dotyczącymi postępowania z przypadkami, a następnie zająć się badaniem objawów i postępu choroby. Nie potrafił powiedzieć, ile czasu upłynie, zanim zacznie improwizować i eksperymentować ze środkami zaradczymi, ponieważ nie był zaznajomiony z plagą karbonową. Kiedy Nostradamus ponownie wyszedł z chłodnego, zacienionego wnętrza gospody w palące midi słońce pustych ulic, miał to być pierwszy z dwustu siedemdziesięciu dni zaciekłej i nieustannej walki z zarazą, dni wypełnionych niekończącymi się widokami. czarnej, pokręconej agonii i ciężkiej odoru zgnilizny, którego żaden wiatr nie mógł odświeżyć. W drodze do szpitala zobaczył, jak wiele pięknych starych domów, teraz pustych, zostało rannych przez wandali i szabrowników. Były, jak powiedzieli mu inni lekarze w odpowiedzi na jego komentarz, żadnych sędziów zasiadających, żadnych pozorów wymierzania sprawiedliwości lub zatrzymywania przestępców. Powiedział, że wszystko jest plądrowane, a żywy inwentarz wypędzany. Ludzie o dobrej reputacji byli zbyt niepocieszeni, aby działać, czyli ci, którzy zostali w mieście. Kilka razy w trakcie swoich postępów lekarze byli zmuszeni do szybkich uników, aby uniknąć uderzenia zwłokami wyrzucanymi bezdusznie z okien i leżeć ohydnie na ulicach, dopóki nie zabrały ich wozy grobowe. Nostradamus P. 127 Zobaczyłem, że nadzieja rzeczywiście była wygnaniem z tego starożytnego i bogatego miasta. Kościoły były tak samo puste jak reszta budynków, powiedział towarzysz Nostradamusa. Pomyślał, że nikt już nie wierzy w modlitwę. Jeśli chodzi o kapłanów, byli oni tak zdezorientowani jak króliki, biegali w zupełnej bezradności, nie osiągając zbyt wiele, nawet jeśli chodzi o pocieszenie. Nostradamus zastał szpital obsadzany przez wychudzonych, całkowicie zmęczonych mężczyzn. Na każdej twarzy, podobnie jak w innych częściach miasta, widniała pieczęć przerażenia. Nastąpiła dezorganizacja spowodowana niewystarczającą liczbą personelu i stłoczeniem pacjentów znacznie przekraczającym możliwości szpitala. Warunki sanitarne, jedzenie, uwaga wszelkiego rodzaju cierpiały z powodu zaniedbania lub braku. Nieszczęsny personel lekarzy i pielęgniarek powitał go z radością i wdzięcznością. Nadzieja poruszała się lekko za nim jak słona morska bryza. Strach osłabł w obecności tego człowieka, dla którego nie istniał. Pogodnie obszedł szpital, umyślnie badając warunki, zadając pytania, od czasu do czasu wysuwając jakąś praktyczną sugestię. Siedział przez jakiś czas przy łóżku ofiar w różnych stadiach choroby, obserwując objawy i stany, pozostawiając błogosławiony promyk pocieszenia w miejscu, w którym przechodził. Wadą w badaniu tej i innych plag był strach przed zarażeniem, który był tak wielki, że uniemożliwiał lekarzom spędzanie z ofiarami wystarczającej ilości czasu na właściwe zbadanie przebiegu choroby. P. 128 choroba, jej charakter i reakcja pacjentów na wypróbowane środki lecznicze, chociaż te ostatnie były nadal w przeważającej części serduszkami, krwawieniem i przeczyszczaniem. Nostradamus zaczął od spędzania godzin przy łóżku, obserwując. Forman uważa, że ​​studiował odchody i mógł być ojcem nowoczesnych idei antyseptyki. Jeden ze starych komentatorów, Astruc, mówi, że zwracał szczególną uwagę na organizację pacjentów, ich transport czymś, co było szesnastowiecznym odpowiednikiem karetek pogotowia i rozmieszczenie zwłok. Była to niewątpliwie próba ograniczenia przenoszenia choroby. Dopiero po długich studiach Nostradamus zaczął wypróbowywać pewne pomysły zaradcze. Ile prób i niepowodzeń było koniecznych, nie mamy żadnego zapisu. Najwyraźniej od czasu, gdy plaga utrzymywała się, bardzo dużo. Nie było tak łatwego sukcesu, jak jego młodzieńcze zwycięstwo nad zarazą. Potwierdza to pogląd, że miał on jakiś odziedziczony, mało znany i nie wypróbowany narząd, którego, zgodnie z pierwszym doświadczeniem, używał z doskonałymi wynikami. W pladze Aix nie miał takiej pomocy, stanął twarzą w twarz z zarażeniem, którego nie znał, bez teorii i na tych samych zasadach co wszyscy inni lekarze. Osobliwym lekarstwem, które w końcu wyewoluował, był rodzaj troche do trzymania w ustach. To wszystko, czego użył. Eugene Bareste, uczony i bardzo inteligentny francuski komentator, piszący w 1840 r., opowiada o swoim odkryciu przez Nostradamusa rzadkiego małego tomu. P. 129 [kontynuacja akapitu]Znalazł ją, leżącą starą i zakurzoną w Bibliotece św. Geneviève, tak rzadkością, że nawet Biblioteka Francuska nie posiadała kopii. Nosi ona tytuł Zbiór licznych paragonów na perfumy i balsamy upiększające twarz i zachowujące pełnię ciała. Również różne płynne słodycze i inne paragony, które dotychczas nie były prezentowane . Pierwotnie był w dwóch tomach, ale jeden niestety zniknął. Pozostała część zawierała jednak opis plagi w Aix Nostradamusa i jego wzór na troche. Nostradamus mówi w tej relacji, że ani krwotoki, ani lekarstwa nie miały najmniejszej skuteczności. „Nie znaleziono żadnego innego oprócz tego (jego lekarstwa). Wszyscy, którzy nosili go w ustach, zostali zachowani”. Oto pokwitowanie podane przez samego Nostradamusa. „Weź uncję destylacji gałęzi najbardziej zielonego drzewa cyprysowego; sześć uncji Iris of Florence; trzy uncje goździków, trzy gramy tataraku, trzy gramy, aloesu ligni sześć gramów. mieszanka, która nie wyparowała nadmiernie. Następnie weź dwieście lub trzysta krwistoczerwonych róż, zupełnie świeżych i zebranych przed świtem; ubij je dokładnie, a następnie wymieszaj z mieszanką. jak kołaczyki i suszyć w cieniu. Oprócz doskonałości i zapachu, które zapewnia ta recepta, trzymana w ustach osłodzi oddech przez cały dzień i łagodzi gazy żołądkowe. Jak, można się zastanawiać, takie lekkie, pachnące, lecznicze? P. 130 pot-pourri dać odporność na śmiertelność śmiertelnej zarazy? Być może na kilka sposobów. Wszyscy historycy plag, od Tukidydesa w dół, podkreślają ich towarzyszenie niszczeniu terroru. Płatki róż Nostradamusa, uważane jedynie za pigułki chleba, poparte jego sensacyjną reputacją, pomogłyby ogromnie złagodzić strach. Każdy, kto mógł uzyskać coś, o czym ten słynny lekarz powiedział, że go uratuje, przezwyciężył już strach i nabył opór. Ale w tym starym recepcie jest coś więcej niż tylko to. Jednym z pierwszych objawów plagi karbonowej było straszne krwawienie z nosa. Nostradamus musiał wierzyć, że infekcja przedostała się przez usta lub przewody nosowe. To ostre, rozkoszne ciastko zostało zaprojektowane, aby zarówno stymulować, jak i rozluźniać nerwy oraz kanały nosa i gardła, i może dać łagodną antyseptykę. Istnieje ścisły związek między tymi nerwami a mózgiem, tak że strach sam w sobie powoduje ich przekrwienie, zmniejszając odporność na infekcje. Jego troche wpłynęłoby zarówno fizycznie, jak i psychicznie na ten konkretny obszar głowy, który wydawał się najbardziej podatny na zarażenie. Nostradamus, w nieskończonej subtelności swego umysłu, mógł również uważać, że czerwona róża była od niepamiętnych czasów symbolem życia i szczęścia. Jej zapach i smak przeniosłyby to przesłanie i symbolikę pacjentom, nawet jeśli byli nieświadomi to. Była to zamiana idei życia i nadziei na śmierć i rozpacz. Róże stają się rzadkością we współczesnym życiu; P. 131 grupa za szklanym oknem kwiaciarni lub kilka w wazonach szczęściarza. Były one bardziej żywotnym i obfitszym skarbem starożytnego świata i miały wiele zastosowań. Wspaniałe różane kordiały były robione na podstawie pilnie strzeżonych rodzinnych kwitów sprzed wieków. Kwiat był również poświęcony wytwarzaniu pachnącego pot-pourri, który nadawał domowi letni zapach przez zimę. A konfitury z liści róży były częstym przysmakiem. Byłoby dziwne, gdyby w starożytnym świecie te chwalebne kwiaty nie były wykorzystywane w jakiś sposób, by starzy naukowcy mogli wierzyć, że przelały coś z ich żywego życia w zanikającą witalność choroby. Nostradamus miał szczęście, że został wezwany do Aix w okresie obfitości róż. Jego obraz, który przedstawia historia, O skuteczności recepty Nostradamusa istnieją świadectwa najbardziej praktyczne. Kiedy plaga została w końcu podbita, miasto Aix dało mu najwyższe i najbardziej wdzięczne uznanie i pochwałę. Zapłacili mu w całości za dziewięć miesięcy jego służby, a ponadto parlament przegłosował mu pokaźną dożywotnią emeryturę, którą wypłacano mu tak długo, jak żył. Pisząc o tym Nostradamus, mówi: „I to prawda, że ​​w 1544 roku zostałem wybrany i przyjęty”. P. 132 odszkodowanie od miasta Aix w Prowansji, gdzie przez parlament i lud powierzono mi zachowanie miasta. . . Pod koniec zarazy wyraźnie wykazano, że zachowałem świat ludzi”. Poza tym bogaci obywatele obdarowywali go bogatymi prezentami w postaci pieniędzy. Rozdał je ze swoją zwyczajową hojnością wśród rodzin, które padły ofiarą zarazy. Zmęczony długim ciągiem, obładowany chwałą, wrócił do Salonu i swojej rodziny. Nie było go prawie rok. Małe, wiejskie miasteczko jest teraz niemal pełne dumy ze swojej gwiazdy i bogatsze, niż kiedykolwiek wyobrażali sobie ich najśmielsze marzenia. Dla Nostradamusa po tym triumfie bardziej niż kiedykolwiek oznacza to interesy dla małego miejsca. Szlachta z całego kraju napływa, by go zobaczyć i zasięgnąć rady. Szlachta z Arles, Awinionu, Aix, Marsylii zawala ulicę prowadzącą do jego domu swoimi końmi, powozami i lektykami. Ci wykształceni, wyrafinowani ludzie wielkiego świata byli oczarowani lekarzem, którego umiejętności potrafiły ich uleczyć, a on odwracał ich swoją nauką i dowcipną rozmową. Ale w tle zawsze była wrogość jego własnego zawodu, szalenie zazdrosny o człowieka, który potrafił zrobić to, czego nie potrafili inni lekarze, i dokonaj tego za pomocą środków, którymi pogardzali, zazdrościli i nie mogli pojąć. Otwarcie mówiono w odniesieniu do innowacji medycznych w ogóle, w istocie było to credo lekarzy starej linii, że znacznie lepiej dla ludzi umierających podczas leczenia P. 133 aprobowany przez większość lekarzy, niż ratować życie niekonwencjonalnymi metodami. Jedyny problem z tą teorią polegał na tym, że człowiek, którego życie było zagrożone, prawdopodobnie się nie zgodzi, przynajmniej dopóki nie wyzdrowieje. Nostradamus był teraz otwarcie oskarżany przez lekarzy o wykorzystywanie fałszywej wiedzy zdobytej dzięki kontaktom z tajnymi, heretyckimi stowarzyszeniami i zakazanymi alchemikami. Te oskarżenia nie pozostały bez skutku. Czasy były tak głęboko przesądne, tak rozdarte wszelkiego rodzaju nienawiścią, że wielu słuchało, choć nie na tyle, by narazić jego pozycję. Ale trzaskanie mu po piętach trwało nadal. Minął prawie rok, w którym był spokojny i szczęśliwy w życiu rodzinnym, popularny i poszukiwany. Potem znów nadeszła wiadomość o nadejściu plagi karbonowej. Tym razem epidemia miała miejsce w Lyonie i przy tej okazji Nostradamus został wcześnie wezwany do pomocy. Kiedy jednak przybył do Lyonu, zastał Jean-Antoine'a Sarrazina już w terenie i kierującego pracą. Sarrazin, zgodnie z historią zarówno Lyons, jak i Montpellier, był uważany za jedną z wielkich postaci medycznych swoich czasów, jego reputacja była najwyższa. Był niezwykle ambitny i chętny do osiągnięcia rekordu w stłumieniu zarazy w Lyonie, który byłby równy, jeśli nie przewyższył dzieło Nostradamusa dla miasta Aix. Miał oddanie i odwagę, aby to zrobić, ale brakowało mu nauki. Przybycie Nostradamusa natychmiast wzbudziło w nim zazdrość, P. 134 [kontynuacja akapitu]Nostradamus, zawsze skromny człowiek, pragnący jedynie ratować tych, których mógł, zgodził się od razu. Powiedział, że chętnie podzieli się z Sarrazinem tym, czego dowiedział się o zarazie w Aix, a następnie on i Sarrazin pójdą różnymi drogami, które nie są w konflikcie. To było zrobionę. Sytuacja w Lyonie była nieco inna niż w Aix. Lyon był jednym z największych i najważniejszych miast Francji. Miał on długą tradycję medyczną, gdyż to właśnie tam w VI wieku Childebert założył pierwszy szpital we Francji. Ciekawy opis szesnastowiecznego szpitala, który można uznać za typowy dla najlepszych instytucji, takich jak w Lyonie, znajduje się w dokumencie przesłanym Henrykowi VIII przez szpital Santa Maria Nuova we Florencji. Zostało to napisane na prośbę króla o informacje, które pomogłyby mu w ulepszeniu angielskich szpitali. Personel szpitala, jak wynika z jego listu, składał się z kilku mieszkających w nim internowanych oraz większej liczby wizytujących chirurgów, którzy składali codzienne wizyty, tak jak dzisiaj. Szpital utrzymywał przychodnię do leczenia wrzodów i lekkich schorzeń. Zajmował się tym najwybitniejszy chirurg w mieście, który wraz ze swymi asystentami świadczył nieodpłatnie usługi ubogim i zaopatrywał ich w darmowe lekarstwa ze szpitalnej apteki. Nowoczesna klinika kontynuuje tę tradycję. Wszystkie duże szpitale były niezależnie zamożne, posiadały rozległe winnice oraz inne nieruchomości i branże. Dochód z nich został uzupełniony P. 135 przez podatki. Ale od tego czasu, tak jak i teraz, nigdy nie było tyle pieniędzy, ile było potrzebnych, bogaci mecenasi wyposażali łóżka, dawali renty i brali odpowiedzialność za poszczególne wygody i różne potrzeby pacjentów. Wszystko to brzmi zaskakująco nowocześnie. Kościół administrował szpitalami i wydaje się, że robił to w sposób umiejętny i wysoce odpowiedzialny. Nawet Marcin Luter wyznał, że pod papiestwem zawsze szczodrze zapewniano pomoc we wszystkich rodzajach cierpienia, podczas gdy wśród jego zwolenników nikt nie przyczyniał się do utrzymania chorych i ubogich. Architektonicznie szpitale zostały zbudowane na religijnym wzorze krzyża ustalonym przez krzyżowców. Łóżka ustawione były rzędami w jednym ogromnym pokoju, długim odcinku krzyża. Nie było czegoś takiego jak prywatne pokoje czy oddzielne oddziały. Niektóre szpitale posiadały ekrany, które można było wykorzystać do oddzielenia łóżek. Było to jednak w interesie prywatności, gdy odprawiano obrzędy religijne, a nie w interesie pacjenta w innym czasie. W czasach zarazy pomieszczenia nawet największej instytucji były zaledwie kroplą w morzu potrzeb, choć służyły wszystkim, co mogły. Jednak szpital był centralną agencją, z której składano wszystkie plany i wysiłki. W szpitalu w Lyonie Nostradamus znalazł wyszkoloną wydajność i porządek, nawet w warunkach zarazy, daleko poza ograniczonymi obiektami, z którymi pracował w Aix. Placówka dysponowała dwoma tysiącami łóżek i liczną kadrą znanych lekarzy. Stowarzyszenie, jako lekarz lub P. 136 internowanych, a szpital w Lyonie niósł ze sobą pewien prestiż, taki jak dzisiejsze wielkie instytucje medyczne przyznawane wybranym przez siebie personelowi. Była to także wylęgarnia plotek, nienawiści i kontrowersji wokół nowych technik i teorii, nad którą złośliwym okiem czuwali fanatycy z Sorbony. Ale kilka lat wcześniej Rabelais był członkiem personelu, kiedy jego przyjaciel, wybitny lekarz, Etienne Dôle, został spalony na stosie z rozkazu Sorbony. Żadna liberalna nauka, która została śmiało uznana, nie mogła uważać się tutaj za bezpieczną, ponieważ zawsze byli szpiedzy. Nostradamus odważył się bardziej niż zaraza, kiedy podniecił wrogość Sarrazina. Podczas zarazy w Lyonie szybko stało się jasne, że doktor Sarrazin, z całym swoim zapałem, zabijał o wiele więcej ludzi, niż pomagały jego metody. Obywatele z terytorium Sarrazina zaczęli pędzić jak najściślej do Nostradamusa, który nie chciał kłopotów ze swoim zazdrosnym współbratem . Tłumy rzucały się mu do stóp i błagały, by ich nie opuszczał. Nostradamus w końcu powiedział do tych grup: „Chcę ci pomóc, ale musisz pozwolić mi eksperymentować na swój własny sposób. Szanuję doktora Sarrazina, który jest moim kolegą, ale nasze środki zaradcze są inne. Musisz więc wybrać, którym z nas chcesz pozostać dyrektorem medycznym miasto. Musisz natychmiast zdecydować się na jednego z nas, mnie lub doktora Sarrazina. Cała delegacja wołała: „Wybieramy doktora Nostradamusa, wybawcę Aix”. Sarrazin odszedł, zdyskredytowany i wściekły. P. 137 Miesiąc później plaga w Lyonie została całkowicie zlikwidowana. Po raz kolejny małe różane ciasteczka wykonały swoją pracę. Po raz kolejny Nostradamus odszedł pełen chwały i wdzięczności. W drodze powrotnej do Salonu towarzyszyła mu delegacja członków władz miejskich jako eskorta honorowa. Historie miejskie Aix i Lyonu szczegółowo opisują pracę Nostradamusa w tych dwóch plagach. Jakiekolwiek pole do kontrowersji istnieje w drobnych sprawach życia lekarza, te osiągnięcia medyczne są niepodważalne. Sarrazin natychmiast oskarżył Nostradamusa o praktykowanie magii i szeroko rozpowszechnił złe plotki. Rok później ukazała się książka opublikowana w Awinionie, w której gorzko go atakuje, piętnując go jako szarlatana i jeszcze gorzej. Była to nienawiść do człowieka dzisiejszego, która niemal niezmiennie ściga człowieka jutra. Mówi się, że w późniejszych latach Nostradamus był głęboko zraniony, gdy podczas wizyty w Lyonie odkrył, że nie jest już tam popularny. Stało się to po fałszywych przedstawieniach przez imitacje i piractwo jego pism. Lekarze też którzy byli jego wrogami, bez wątpienia wielokrotnie przypominali dawnym pacjentom Nostradamusa, że ​​gdyby pozostawiono ich na śmierć, mogliby cieszyć się rozkoszami Raju. Że wyleczeni za pomocą czarów, mogli na zawsze stracić te rozkosze. Silny argument w XVI wieku. <.p> <h3>Oczy proroka</h3> <p> Do tej pory NOSTRADAMUS uważał, że ustabilizowane życie domowe było najbardziej nieosiągalną z jego ambicji. Jednak za każdym razem, gdy powracał z nieobecności, cieszył się większym uznaniem i szerszą, choć kontrowersyjną reputacją. Teraz, po raz kolejny, osiadł w Salonie, by żyć spokojnie, otoczony ludźmi i rzeczami, które kochał. Bardziej niż kiedykolwiek pragnął niezakłóconego życia rodzinnego i oddania się głębokim studiom, które wabiły go swoimi tajemnymi fascynacjami. Piętro swojego domu przeznaczył na gabinet i laboratorium dla siebie i przygotował się na długie godziny samotnej koncentracji w późnych godzinach wieczornych, kiedy obowiązki zawodowe były już zakończone, a jego ukochana rodzina spała. Tutaj, w tym pomieszczeniu, mógł poukładać swoje książki i instrumenty, ułożone według jego upodobań z naukową dokładnością. Jego biblioteka musiała być już wtedy pokaźna. Po swoich dziadkach odziedziczył inkunabuły, stare traktaty z dziedziny medycyny, matematyki i astronomii. </p>

Pan Light to Numerlologiczna Dziewiątka 9

NUMEROLOGICZNA DZIEWIĄTKA 9 Przede wszystkim pełnia duchowa i bardzo rozwinięta intuicja .Osoby uczuciowe, wrażliwe. Bezgranicznie szeroki umysł, niezwykłe predyspozycje psychiczne i dar przewidywania. Wydają się być zawsze w kontakcie i bezpośredni...

Czytaj więcej

Pan Light to Astrologiczny byk
kalkulator numerologiczny

Astrologiczny byk

Astrologia

Zodiakalny Byk Urodzonym w I dekanacie znaku (20.04 do 29.04) patronuje gwiazda Hamal. Jej podopieczni odznaczają się niezwykle silną wolą, a nawet uporem w realizacji swoich celów. Potrafią szybko przeniknąć cudze tajemnice, a nawet wykorzystać je...

Czytaj więcej